Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Blizny [R][+13][T]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:55, 20 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Yap. :]
A ja tymczasem skończyłem kolejny fragment czternastego rozdziału. Ostatni zresztą. Wink
No i dedykacja. Tym razem dla Yap. Mojej wiernej i upartej czytelniczki. :>



Rozdział 14. Część 2/2


Jasnowłosy chłopak siedział w tym samym miejscu, co wcześniej. Wpatrywał się tępo w wodę tryskającą ze źródełka. Głowę podpierał rękami, jakby bał się, że zanim się zorientuje opadnie mu ona na pierś i pogrąży się we śnie.
Wielki kamień nadal służył mu jako siedzenie. Lisa nie lubiła siadać na głazach. Zdecydowanie wolała trawę lub gałęzie drzew. Tam było jej wygodniej.
Stała na samym brzegu polanki. Jedynie cienkie, lecz gęste krzaki zasłaniały ją przed wzrokiem chłopaka. Odetchnęła kilka razy. Wiedziała, że powinna go ostrzec, lecz nie podobało jej się to. Odkąd zamieszkała w lesie, z dala od ludzi, jeszcze ani razu się nikomu nie ujawniła. Zazwyczaj tylko niepostrzeżenie podkradała się do ludzi i wyciągała im z kieszeni portfele, telefony bądź inne cenne przedmioty.
Wzięła ostatni głęboki oddech i przeszła przez plątaninę cienkich gałązek. Chłopak gwałtownie odwrócił się w jej stronę. W jego oczach pojawiło się przerażenie, które za moment zastąpiła podejrzliwość. Wstał i cofnął się o kilka kroków.
- Kim jesteś? – Wyjął z kieszeni nóż. Jego oczy zwęziły się w cienkie szparki. – Jesteś z Szepczących? – syknął.
Spojrzała na niego spod uniesionych brwi. Nie podobało jej się, że od razu był do niej wrogo nastawiony. Jednak trudno było mu się dziwić. Jeśli ucieka się przed Czarnymi Płaszczami – jak nazwała ich dziewczyna – trzeba mieć się na baczności.
- Nie. – Ziewnęła teatralnie. – Ale jeśli nie chcesz na nich trafić, to radzę ci się stad zmywać – rzekła. – Są na ścieżce, którą szedłeś kilkanaście minut temu. – Jej rozmówca wyglądał, jakby ktoś uderzył go w twarz. Uciekła z niego cała zadziorność. Opuścił ramiona i zacisnął mocniej dłoń na krótkim nożu.
- Czemu mam ci ufać? – spytał. Lisa widziała go doskonale mimo panującego mroku. Jego brudne blond włosy przyklejały mu się do czoła. Podarta koszulka odsłaniał kawałek klatki piersiowej. Dziewczyna poczuła, że rumieni się na ten widok, jednak uznała, że on tego nie dostrzeże wśród ciemności nocy. Wyglądał żałośnie, ale jeśli umyłby się i założył czyste ubrania…
Otrząsnęła się i odpowiedziała:
- Czemu miałbyś mi nie ufać? – spytała. – Jestem tylko dziewczyną z lasu… I nie lubię Czarnych Płaszczy.
Usłyszała, a raczej wyczuła, że Kiroyu byli już blisko polanki. Rzuciła nerwowe spojrzenie w stronę, z której weszła na polanę. Tak. Z pewnością byli już blisko.
- Jak chcesz… - rzuciła szeptem. – Zaraz tu będą. Nie wiem, czy twój nożyk zda się na wiele… - Minęła go i przeszła przez zarośla. Przycupnęła obok spróchniałego, starego drzewa i czekała. Wyjęła nóż. Nie był bardzo wyszukany, ale co najważniejsze, był ostry. Sięgnęła po drugi, który był schowany w pochwie, przyszytej od wewnętrznej strony do nogawki spodni. Była to broń na czarną godzinę, ale uznała, że teraz może się przydać.
Tymczasem jasnowłosy chłopak ruszył w kierunku, z którego przyszedł. Kiedy chciał przejść przez zarośla czyjaś silna ręka złapała go za szyję. Po chwili ukazał się jej właściciel. Skośnooki chłopak, którego widziała wcześniej wszedł na polankę śmiejąc się. Nie był to jednak wesoły śmiech. Raczej nerwowy.
Widziała, jak chłopak złapać wyślizgujący mu się z dłoni nóż. Bezskutecznie. Broń upadła i zniknęła w wysokiej trawie. Lisa z przerażeniem patrzyła, jak z za pleców Czarnego Płaszcza wyłaniają się jego towarzysze. Czarnowłosa dziewczyna odepchnęła skośnookiego chłopaka, który trzymał nieszczęśnika za gardło i popchnęła go na kamień. Uderzył plecami w twardą powierzchnię i osunął się na ziemię z grymasem bólu na twarzy.
Tymczasem czarnowłosa podeszła do niego i kopnęła go w twarz. Przetoczył się w bok i złapał za obolały nos. Lisa nie musiała sobie nawet wyobrażać, jaki ból musi odczuwać chłopak.
- Yala. – Jeden z jej towarzyszy zrobił krok w jej stronę. – Nie przesadź. Mamy go dostarczyć żywego, nie w kawałkach. – Jego rozmówczyni odwróciła się gwałtownie, na chwilę zapominając o potłuczonym chłopaku. – To znaczy, Mistrz tak kazał.
- Wiem, co kazał Mistrz, mięczaku – warknęła. – To nie znaczy, że nie mogę nauczyć go trochę ogłady… - Nie dokończyła, ponieważ jasnowłosy chłopak złapał ją za nogę i podciął. Runęła na ziemię. Lisa była pełna podziwu dla odwagi nieszczęśnika. Podejrzewała, że czarnowłosa dziewczyna nie będzie szczęśliwa, że wylądowała w trawie.
Podniosła się w mgnieniu oka i skoczyła w stronę leżącego na ziemi chłopaka. Lisa nie mogła sobie przypomnieć, jak on miał na imię. Słyszała je już, kiedy podsłuchiwała niedawno Czarne Płaszcze… Peter? Patrick! Musiała przyznać, że podziwia Patricka. Sama nie odważyłaby się rozwścieczyć tamtej Czarnej dziewczyny. Prawdę mówiąc, nie odważyłaby się nawet spojrzeć jej w oczy…
Tymczasem Patrick próbował zasłonić twarz przed gradem szybkich ciosów wymierzanych przez Yalę. Tak, ta straszna dziewczyna miała na imię Yala. Słyszała, jak ktoś wcześniej wymówił jej imię.
Lisa przypomniała sobie, że przecież trzyma w ręce nóż. Jak łatwo byłoby rzucić teraz nim we wściekłą dziewczynę o ciemnych włosach. Mogłaby to zrobić, ale czy była do tego zdolna? Potrafiłaby zabić drugiego człowieka? Kiedy spojrzała, jak Yala pastwi się nad Patrickiem już wiedziała…
Nóż przeciął powietrze. Dziewczyna za bardzo skupiła się jednak na tym, żeby trafić Yalę, że nie dostrzegła ruchu po prawej stronie ciemnowłosej dziewczyny. Jeden z jej towarzyszy podbiegł, żeby rozdzielić wojowniczkę i bezbronnego chłopaka, w chwili, kiedy nóż wyleciał z krzaków. W efekcie ostrze nie zagłębiło się w boku dziewczyny, lecz w prawym ramieniu chłopaka.
Wrzasnął z bólu, kiedy nóż wbił mu się w ciało. Padł na ziemię, a jego czarny płaszcz natychmiast nasiąknął krwią – przynajmniej tak zdawało się Lisie. Nawet jej świetny wzrok nie mógł tego wyłowić wśród panującej ciemności.
Yala natychmiast puściła chłopaka i skoczyła na równe nogi. Rozejrzała się błyskawicznie po polanie, ale nie mogła dostrzec kryjącej się w krzakach, drobnej postaci. Zdała sobie jednak sprawę z niebezpieczeństwa i czym prędzej pobiegła w stronę krzaków. W następnej chwili nóż przeciął powietrze w miejscu, w którym stała przed momentem i utknął w drzewie po drugiej stronie polany.
Lisa zaklęła, a Patrick tymczasem podniósł się i ruszył w jej stronę. Uznała to za zbieg okoliczności. Wypatrzenie jej ciemności i za krzakami graniczyło z cudem. Wpadł między krzaki i ruszył kulejąc – jak jej się zdawało – na północ. To również był raczej przypadek, ponieważ zorientowanie się w kierunkach było równie trudne, jak wypatrzenie jej w ciemności.
Trzeci wojownik Kiroyu posłuchał instynktu samozachowawczego i również skoczył w krzaki. Nie mógł wiedzieć, że Lisie skończyły się już noże do rzucania. Być może myśleli też, że mają do czynienia z większą ilością przeciwników.
Dziewczyna skuliła się w krzakach i czekała. Nie wiedziała, jak długo pozostawała w bezruchu. Nasłuchiwała przekleństw coraz bardziej oddalających się Czarnych Płaszczy. Złapała się na tym, że drży. Bała się ich, a już najbardziej tej ciemnowłosej dziewczyny – Yali. Ona była zdecydowanie gorsza od jej towarzyszy. Lisa wyczuwała to doskonale.
Wreszcie zdecydowała się wstać i bezszelestnie udała się w kierunku, w którym ruszył Patrick. Szła tak, jakby niedaleko było jakieś zwierzę, które łatwo spłoszyć. Jej stopy nie robiły najmniejszego hałasu, kiedy dotykały leśnego poszycia. Trawa była wilgotna, co dziewczyna przyjęła z niemałą wdzięcznością. Cały czas była rozgrzana, mimo, że noc nie należał do ciepłych.
Jakaś sowa wyruszyła na polowanie, ogłaszając to całemu lasu głośnym huczeniem. Lisa wzdrygnęła się słysząc ten odgłos, chociaż wiele już razy do jej uszu dobiegał podobny. Każdej nocy. Jednak to nie była zwykła noc. Ta była bardziej czarna i złowroga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Wto 19:20, 20 Mar 2012 
Temat postu:

Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Rozdział zadedykowany mnie...*tańczy po pokoju*
No chłopie, trzeba Ci przyznać, że jeszcze chyba w życiu nie czytałam tak wciągającego opka. Byłam zszokowana jakże trafnymi opisami. Shocked
A teraz Yap cytuje:
Thomas napisał:
Widziała, jak chłopak złapać wyślizgujący mu się z dłoni nóż.

Chyba próbował złapać. To mnie tylko tak kujnęło w oczy, wybacz.
Thomas napisał:
Jego brudne blond włosy przyklejały mu się do czoła. Podarta koszulka odsłaniał kawałek klatki piersiowej. Dziewczyna poczuła, że rumieni się na ten widok, jednak uznała, że on tego nie dostrzeże wśród ciemności nocy. Wyglądał żałośnie, ale jeśli umyłby się i założył czyste ubrania…

Albo to zbieg okoliczności, albo Lisa myśli i czuje dokładnie to samo co Yap ^^ ... To było wspaniałe.
No i to, jak Yala złapała Patricka. Bezcenne *.* !
Podobało mi się również rzucenie noża przez Lisę. Bardzo trafne przemyślenia dziewczyny.
Kiedy przeczytałam, że trafiła w Patricka, krzyknęłam:
"Kobieto, po co ty rzucałaś ten nóż! Ja wiedziałam, że tak będzie!"
Na to Babcia:
"Rany boskie, co ty czytasz? Shocked :
I to jest dowód na to, że Blizny mi się naprawdę podobają i tu wcale ściemy nie ma ^^ .
Ahh, chcę więcej!
Kurczę no, czemu nie można sobie pożyczyć Twoich myśli i przejrzeć zamiarów pisarskich... Lepiej się strzeż, bo SuperYap już przebiera swoimi krzywymi palcami, by się do tych myśli dobrać... Wink
Całuski! :*
Twoja jakże wierna czytelniczka
Yap ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Śro 9:15, 21 Mar 2012 
Temat postu:

Yap, a mi się zdaje, że to nie Patrick został trafiony, tylko któryś z chłopaków Kiroyu. Mam tylko nadzieję, że to nie Endo, tylko ten drugi...
Świetnie, Thomas! Jesteś moim miszczem nr 2, zaraz po Cooli Wink
Mój kot siedzi przy drzwiach balkonowych i znowu gapi się na świat. Zaczynam się zastanawiać, co jest znowu z nim nie tak...
W każdym razie, Blizny znowu mi się podobały i znowu czekam na następną część Very Happy
Całuski!

P.S. - Przepraszam za powtórzenia... Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nike dnia Śro 9:16, 21 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
kurwy



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hubinek

PostWysłany: Śro 12:14, 21 Mar 2012 
Temat postu:

"mimo, że noc nie należał do ciepłych." Tylko to rzuciło mi się w oczy. No i błąd, który już wymieniła Yap.
Rozdział świetnie zapierający dech w piersiach. Czuć noc, owijającą się dookoła ciebie jak śmiercionośny, duszący całun. Odwracasz się nagle i wpatrujesz w okno, czy aby ktoś za nim nie stoi, mimo, że mieszkasz na piętrze. Słyszysz ciche chrobotanie...
Właśnie o tym mówię. Niesamowite.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rexus Maximus dnia Śro 12:15, 21 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Śro 16:54, 21 Mar 2012 
Temat postu:

Thomasie, co ja mogę rzec?
Trzymasz pięknie poziom opowiadania, czy też książki, jak kto woli.
Jestem oczywiście bardzo szczęśliwa, iż Yala pojawiła się w tym rozdziale.
Były błędy, ale nie będę wymieniać, jako, że siedzi we mnie stwór zwany leniwcem.
Polubiłam Lisę, choć bardzo przypomina mi moją postać z RPG na innym forum. Razz
Tylko strachliwa jest... ale cóż, nie można się jej dziwić.
Zaimponowała mi odważna postawa Patricka, choć atakowanie Yali z mojego punktu widzenia nie jest najlepszym pomysłem.
Pisz! :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 11:27, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Wam za komentarze. ;]
Dodaję pierwszy z (chyba) trzech fragmentów rozdziału piętnastego. Wink


Rozdział 15.

Patrick czuł obezwładniający ból głowy. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, jednak uparcie parł na przód. Miał nadzieję, że szybko znajdzie tego „kogoś”, kto miał zabrać go z tego piekła. Najgorsze było to, że obawiał się, iż Kiroyu wznowią pościg. Nie wytrzymałby następnego ataku. Nie zamierzał się poddać, nic z tych rzeczy. Wiedział tylko, że gdyby musiał walczyć, po prostu padłby z wycieńczenia.
I była jeszcze ta dziewczyna. Nie wiedział, jak miała na imię. Był pewien, że to jej zawdzięcza swoją dotychczasową wolność. Kto inny mógł rzucić nożem w Szepczącego imieniem Del? To musiała być ona. Podziwiał jej odwagę i miał nadzieję, że spotka ją jeszcze, żeby móc podziękować.
Z każdym krokiem tracił coraz więcej siły. Nie chciał myśleć, co będzie, kiedy wyczerpie się cały jego zapas energii. Padnie w leśne poszycie i zginie tu? Czy może znowu uratuje go ta dziwna dziewczyna? Na to nie mógł liczyć. Przede wszystkim powinien skupić się na tym, żeby dojść do autostrady i znaleźć tego przyjaciela, o którym mówił jego tajemniczy wybawiciel.
Wreszcie drzewa niespodziewanie się skończyły i chłopak wyszedł na otwartą przestrzeń. Była noc, więc nie był pewien, czy wyszedł po prostu na większą polanę, czy to jest już jego upragniony cel. Wyczuł pod stopami twardsze podłoże. Asfalt.
Chciało mu się płakać ze szczęścia. Wreszcie dotarł do autostrady. Musiał teraz jedynie znaleźć „kogoś”. Podejrzewał, że nie będzie to zadanie łatwe, ponieważ szosa ciągnęła się kilkanaście mil w każdą ze stron. Musiałby mieć sporo szczęścia, żeby trafić akurat w miejsce, gdzie czekał na niego „ktoś”.
Stwierdził, że nie wytrzyma dłużej bez odpoczynku. Zaszył się w gęstych krzakach i ułożył głowę na kłujących igłach. Nie przeszkadzało mu to. Czuł się świetnie, wreszcie mógł zmrużyć oko. Chwilę później jego oddech się wyrównał, a on sam zapadł w błogi sen.
Nie odpoczywał długo. Kilkanaście minut później obudził go głośny pisk opon i warkot silnika. Przetarł rękami oczy i rozejrzał się. Zorientował się, że wcale nie leżał w krzakach, jak mu się wydawało. Był po prostu oparty o drzewo. Na szosie zatrzymał się motor. Ubrany w ciemną skórę wpatrywał się w niego jakiś mężczyzna. Jego twarz ukryta była pod kaskiem, lecz Patrick był pewien, że to obiecany „ktoś”, który miał go zabrać w jakieś bezpieczne miejsce.
Podniósł się z ziemi i otrzepał nogi w miejscu, gdzie powinien znajdować się materiał spodni. Widniała tam jednak wielka dziura, jakich wiele było w ubraniu chłopaka. Westchnął i ruszył chwiejnym krokiem ku mężczyźnie.
- Przysłał mnie przyjaciel – przemówił nieznajomy. Jego głos tłumił trochę kask, lecz dało się go zrozumieć wśród panującej w lesie ciszy. – Jeśli nie chcesz, żeby dorwali cię Czarni, to lepiej wskakuj i jedziemy.
Patrick chętnie by wskoczył, jednak jego samopoczucie nie pozwalało mu na to. Wdrapał się więc niezdarnie na motor, tuż za plecami mężczyzny. Jego skóra śmierdziała krwią, ale chłopak się tym nie przejął. Uznał, że nieznajomy pewnie nie raz zlatywał z motoru. To wyjaśniałoby krew na skórze. Nie widział jej, ale czuł metaliczną woń.
- Trzymaj się chłopcze! – rzucił mężczyzna przez ramię i gwałtownie ruszył.
- Mhm.
Patrick żałował, że nie ma niczego, co osłaniałoby jego twarz, przed nadlatującymi, nocnymi owadami i najróżniejszymi pyłkami unoszącymi się w powietrzu, które teraz smagały go boleśnie po twarzy. Na całe szczęście osłaniały go trochę plecy kierowcy. Nigdy nie jeździł na motorze, więc nie wiedział za bardzo, czego ma się złapać. Chwycił więc za to, co jako pierwsze przyszło mu do głowy. Złapał się mężczyzny w kasku. Stwierdził w myślach, że musi bardzo głupio wyglądać uczepiony kierowcy z trzepoczącymi na wietrze włosami i zaciśniętymi mocno oczyma.
Wreszcie, kiedy mężczyzna trochę zwolnił, Patrick pozwolił sobie na otworzenie jednego oka, a potem drugiego. Natychmiast jakaś mała muszka wpadła mu do oka. Stwierdził, że otwieranie oczu bez jakiejś osłony, nie jest dobrym pomysłem.
Jednak kiedy poczuł, że teren się wznosi, a oni jadą pod górę, zdecydował, że musi zobaczyć, gdzie dojeżdżają. To, co ujrzał zaskoczyło go, ale jeszcze bardziej przeraziło. Jego oczom ukazały się kontury potężnej warowni. Było ciemno, ale od razu rozpoznał tę twierdzę. Czarny Zamek.
- Coś nie tak? – Głos mężczyzny nie był już tak uprzejmy, ale raczej prześmiewczy. Zdjął kask i odwrócił głowę. Oczom Patricka ukazał się przystojna twarz o zielonych oczach i rozczochranych, brązowych włosach. Chłopak świetnie go pamiętał. Przyszedł raz do celi, kiedy jeszcze był więźniem Kiroyu i mocno go pobił. – Poznajesz mnie?
Patrick nic nie rozumiał. Pamiętał te zielone oczy mężczyzny, który pomógł mu uciec. Ten chłopak miał oczy tego samego koloru. Wszystko wskazywało na to, że to on pomógł mu uciec, a następnie go złapał. Ale jaki to miało sens? Może chciał się z nim po prostu zabawić? Tylko, czy ich Mistrz pozwoliłby na tak ryzykowną operację?
W następnej chwili poczuł pchnięcie i spadł z pojazdu. Uderzył głową o żwirową drogę i przetoczył się kilka metrów. Poczuł krew na twarzy. Zalała mu oczy i dostała się do ust. Jej metaliczny smak trochę go ocucił. Starł ciecz z oczu i spróbował wstać, ale dostał potężne uderzenie w brzuch i upadł ponownie. Z trudem łapał powietrze. Płuca odmawiały mu posłuszeństwa.
- Wstawaj! – warknął chłopak Kiroyu. – Mistrz chciał cię żywego, więc już cię nie uderzę. Jeszcze wykitujesz.
Patrick nie mógł się podnieść, lecz silna dłoń złapała go za ramię i podciągnęła do góry. Wreszcie stanął, lecz czuł, jak nogi mu drżą. Próbował odetchnąć głęboko, ale spowodowało to tylko mocny ból żeber.
Uspokoił się i ruszył chwiejnym krokiem za wojownikiem Kiroyu. Nie wiedział, co go czeka, ale był pewien, że nic dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Nie 15:58, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Wiesz co, Thomas? Nawet się tego pokrytykować nie da! Tylko pochwały i pochwały.
Kocham, kocham, kocham takie sceny!
Hmmm... Może to był swego rodzaju transport, to przewiezienie? Do innej siedziby Kiroyu, gdzie będzie jeszcze więcej tortur i okrucieństwa?
Nie no, trzaśnijcie mnie! Znowu używam sztuki dedukcji xD . Ale nie dam rady się powstrzymać.
Twój opek mnie wciągnął, piszesz jak dorosły człowiek, masz nieziemską wyobraźnię...
Skombinuj mi swój autograf Wink !
A tak btw mama dziś ma czas i zabiera się za Blizny! :3
Pisz, pisz, pisz i pisz!
Yap Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 16:00, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Yap. Pozdrów mamę.
Mogę Cię zapewnić, że to ten sam zamek, w którym był uwięziony wcześniej. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Nie 19:32, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Mamcia przeczytała tylko VII rozdział, ale musisz jej wybaczyć, bo nie ma czasu ostatnio Smile .

Mama Yap napisał:
Jesteś niesamowity! Akcja nabiera rozpędu, nie wiem czy to wytrzymam Wink ... Dobrze się stało, że Kiroyu odnieśli porażkę w swojej misji. Ciekawa jestem jaki los czeka Matta i Patricka. To są moi ulubieńcy, w końcu obydwaj mają loczki Wink !
Thomas, jestem za tym, żeby kiedyś zekranizowano tą powieść. Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na premierę.
Mama Yap


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:35, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Dziękuję Mamo Yap. Ja przede wszystkim mam nadzieję, że kiedyś zostanie wydana. Wink
Bardzo dziękuję za poświęcony czas i za wsparcie. Pozdrawiam. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Nie 19:55, 25 Mar 2012 
Temat postu:

Przeczytałam! ^^
I fotel jeszcze cały.
Czemu Patrick nie udawał trupa? Facet by spanikował. Very Happy
Aha, ten zielonooki powiedział Mistrzowi, że Patrick zwiał, po czym pojechał po niego i wraca w świetle glorii i chwały! Gad zimny.
Hmmm... dobry rozdział, ale nie ma u mnie ekstazy, bo Word nie działa, doprowadzając mnie do szewskiej pasji.
Film z książki Thomasa? ;> Chcę zagrać postać drugoplanową, bądź epizodyczną! Very Happy
Pisz, pisz. :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 8:34, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Dziękuję Coola. ^^
Spokojnie z tym filmem... Najpierw trzeba książkę wydać, a o to nie jest łatwo. Zwłaszcza, kiedy się jej jeszcze nie skończyło. :>
Więc może w dalekiej przyszłości... Ale to się będę wtedy zastanawiać. Wink
A następny fragment Blizn jest już w przygotowaniu. Jeśli dobrze pójdzie, to jutro wstawię. :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:44, 26 Mar 2012 
Temat postu:

A więc tak...
Przeczytałam!^^
Bardzo mi się podobało! Wink
Jest kilka błędów, ale to dla mnie nic, przy tak interesującej treści. Very Happy
Rozdział 12 rozbawił mnie najbardziej (dłubanie w nosie i jąkanie się Jamesa xD).
Mam nadzieję, że następny rozdział napiszesz jak najszybciej i będzie to treść o Obozie Smile
Gdybym mogła to bym poleciała do księgarni i jak najszybciej kupiłabym Twoją książkę Smile, no ale niestety nie została jeszcze wydana Sad
Film też byłby fajny Smile
Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 18:31, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Wiedziałam normalnie! Nigdy nie ufaj facetom w czerni. Oni przepytają cię o kosmitów i wykasują pamięć...
Oj, sorry. Nie ten film Smile
Oczywiście genialnie. Co innego mogę napisać?
Ostatnio było dużo Patricka, to może teraz niech będzie jego brat... I nieee, to wogóle nie ma związku z tym, że na obozie jest Diana... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:33, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Nike, Diana pojawi się w następnym fragmencie, ale nie na długo. Za to w kolejnym rozdziale będzie jej dużo. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 20:07, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Napisałem i wrzucam. Ze specjalną dedykacją dla dwóch osób. Dla Bartka, bo to on mnie podpuścił, przez co fragment jest taki długi jaki jest. I jego siostry. Nasz spisek wchodzi w życie. :>



Rozdział 15. Cześć 2/2

Chris szedł korytarzem. Mistrz chciał go widzieć, więc chłopak miał nadzieję, że pochwali go i da jakąś nagrodę za złapanie Patricka. Sam rozpływał się nad swoim pomysłem, żeby przebrać się za motorzystę. Musiał jednak przed sobą przyznać, że odniósł sukces trochę przypadkowo. Po prostu grupa poszukiwawcza się rozdzieliła i kiedy wyszedł na autostradę trafił na mężczyznę, który stał oparty o motor. Złapał go i przesłuchał. Na całe szczęście nie był on trudny do złamania. Wystarczyło zagrozić mu użyciem jednego ze sztyletów i od razu wyśpiewał, że czeka na chłopaka. Nie powiedział jednak, kto go przysłał, za co zapłacił życiem.
Dotarł do komnaty Mistrza i wszedł do środka. Założyciel Kiroyu stał tyłem do drzwi i obserwował przez okno na zamkowy dziedziniec.
- Chris. – Brzmiało to jak wezwanie, więc chłopak podszedł do okna. Pod nimi strażnicy bili Patricka. – Widzisz? – Wojownik skinął głową. – Tak się kara za nieposłuszeństwo.
- Wiem.
Mistrz rzucił mu przeciągłe spojrzenie spod przymrużonych powiek.
- Dobrze się spisałeś – rzekł. – Gdyby nie ty, tamten chłopak byłby już w Obozie. A jak wiesz, nie mamy pojęcie, gdzie ten cały Obóz jest. – Ostatnie słowa niemalże wypluł.
- Staram się. – Chris wzruszył ramionami.
Mistrz odszedł od okna i wyciągnął z szafki cztery kielichy oraz butelkę wina. Chłopak momentalnie domyślił się, kto jeszcze będzie na zebraniu. Yala i Endo.
Czerwony napój spłynął do szklanych naczyń i powoli je wypełnił. Mistrz nie omieszkał popisać się swoją mocą. Ustawił trzy kielichy, tak, że wszystkie stykały się bokami. Następnie przechylił butelkę, a napój wylał się z niej czterema strumieniami i wlał się do każdego z kielichów. Na młodym wojowniku nie zrobiło to większego wrażenia. Wiele razy widział już tę sztuczkę.
- Endo… – mruknął Mistrz. – i Yala. – dodał po chwili. Drzwi się otworzyły i stanęli w nich wojownicy.
- Siema – krzyknął przez salę Chris, po czym wziął łyk wina. Oni podeszli i usiedli na kanapie, której zawsze używał Mistrz do przyjmowania gości.
- Siadajcie. – Mistrz wskazał ręką trzymającą kielich w stronę sofy. – Chodzi o Patricka…
Yala przewróciła oczyma.
- Tak, tak. Wiemy. Chris świetnie się spisał. Brawo kolego.
Chłopak wyszczerzył się do niej. Nie przejął się jej ironiczną uwagą. Wiedział, że o postu mu zazdrości. Ale teraz, to była jego chwila chwały i podejrzewał, że następne słowa Mistrza jeszcze bardziej zepsują jej humor.
- Nie. Nie chodzi o to. Wiecie zapewne, że chciałem go przyjąć do Kiroyu… - Yala jęknęła. – Cicho siedź – warknął Mistrz słysząc to. Po chwili kontynuował: - Po jutrze przeprowadzimy sprawdzian, czy ma słabą wolę i czy będę mógł nim trochę „pokierować”.
Z ust Yali wypłynęło kilka niecenzuralnych słów, które rozzłościły Mistrza. Niewidzialna siła złapała dziewczynę za ramiona i mocno nią potrząsnęła, nie robiąc jej większej krzywdy. Chris zrobił urażoną minę.
- Ej! A mną to byś rzucił o ścianę! – Dobrze wiedział, że nie powinien tego mówić, ale nie mógł się powstrzymać. W następnej chwili frunął już przez komnatę, aby za chwilę uderzyć o kamienną ścianę.
- Czy właśnie tak by to wyglądało? – Przymilny ton Mistrza jeszcze bardziej go rozdrażnił. Nie powiedział jednak już nic więcej. Wstał i usiadł z powrotem na sofie. Zastanawiał się, po co Mistrz konsultuje akurat z nimi takie sprawy. Przecież nie musiał się przed nikim tłumaczyć…
Mimo marudzenia Yali założyciel Kiroyu nie zmienił decyzji i postanowił, że za dwa dni sprawdzą Patricka. Chrisa tak naprawdę nie obchodziło, czy chłopak z Blizną wstąpi do Szepczących, czy nie. Był tylko zadowolony, że Yali się to nie podoba. Cieszył się jej nieszczęściem.
Zebranie się skończyło i Mistrz kazał im wyjść. Chris wychodziłby z komnaty całkowicie zadowolony, gdyby to czarnowłosa dziewczyna grzmotnęła w ścianę zamiast niego. Nie było jednak tak źle.
Ruszył do swojej komnaty. Przyspieszył kroku, kiedy przypomniał sobie, że schował w szufladzie ciastka skradzione z kuchni. Nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie je zje. Uwielbiał słodkości, które piekła kucharka Fericja.
Otworzył drzwi swojej komnaty, wszedł do środka i zamknął je na klucz. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział, o jego ukrytych ciastkach. Podszedł do szafy i otworzył szufladę. Była pusta, więc pomyślał, że pewnie schował słodycze w innym miejscu. Zacząłby przeszukiwać inne miejsca, gdyby jego wzroku nie przykuła mała, biała karteczka na dnie szuflady. Wziął ją do ręki i rozwinął.

Dzięki za ciastka, były pyszne.
Myślę, że wiesz gdzie mnie szukać.
W razie, jakbyś chciał mi spuścić łomot.
Całuję, Nea


Chłopak zgniótł kartkę i wyrzucił za siebie. Miał ochotę coś uderzyć, chociaż wolałby uderzyć kogoś. Najlepiej tę małą żmiję ze słodką twarzyczką. Zacisnął pięści i wyszedł z komnaty trzaskając za sobą drzwiami najmocniej, jak potrafił.
Służący, których mijał na korytarzu odsuwali się ze strachem wymalowanym na twarzy. Pomyślał, że musi wyglądać dość strasznie. Był wściekły i nie zamierzał tego ukrywać. Niby to tylko taka błahostka, ale zdenerwowała go.
Wpadł do komnaty Nei tak gwałtownie, że jeden z obrazów powieszonych na ścianie spadł, a jego rama pękła na pół przy uderzeniu o posadzkę. Pomieszczenie było dość przytulne, jak na standardy Czarnego Zamku. Błękitne zasłony i żółty dywan pasowały do jasnych ścian. Nea jako jedyna osoba w warowni miała jasne ściany. Całej reszcie nie chciało się przemalowywać, albo zwyczajnie nie chcieli. Chris nienawidził tego miejsca. Czuć tu było… dobrem i to głównie go odrzucało. Jednak nie można było tego powiedzieć o Nei. Dziewczyna i pokój tworzyli ciekawy kontrast. Pokój był na swój sposób przyjazny, natomiast ona była wcieleniem zła. Pomyślał, że to pewnie dlatego, że są spokrewnieni.
Na łóżku leżała opalona dziewczyna o jasnych włosach zaplecionych w luźny warkocz i lekko zadartym nosie. Na szyi miała bliznę.
- Czego chcesz, braciszku? – Zatrzepotała rzęsami i odłożyła czasopismo, które czytała.
Jego wzrok powędrował na pełen okruchów talerz, który stał na półce nocnej obok jej łoża.
- Ciastka – warknął. W tamtej chwili wyglądał jak rozdrażniony kot. Jego włosy sterczały na wszystkie strony, a dłonie były zaciśnięte w pięści. Wszystkie mięśnie miał naprężone, jakby szykował się do skoku.
- Tak – powiedziała wolno. – Już zjedzone.
Rzucił jej wściekłe spojrzenie.
- Dlaczego?! – ryknął. Był pewny, że usłyszał go cały zamek, ale mało go to wtedy obchodziło.
- Ponieważ miałam na nie ochotę – odparła i wstała. Była wysoką, smukłą dziewczyną, lecz nie wyższą od Chrisa.
Chłopak skoczył i wylądował tuż przy niej. Zamachnął się na nią, lecz ona ani drgnęła. Wiedziała, że jej nie uderzy. On też zdawał sobie z tego sprawę. Mógł robić najokropniejsze rzeczy, ale nie potrafił zrobić krzywdy własnej siostrze. Poirytowany własną bezsilnością uderzył pięścią w stół, który niebezpiecznie skrzypnął.
- Zdzira! – Wyszedł z jej komnaty trzaskając mocno drzwiami. Zresztą po raz kolejny tego dnia.


Patrick nie czuł już bólu. Dostał tyle uderzeń, że kolejne powodowały już tylko nieprzyjemna mrowienie w okolicy zadania ciosu. Nie był pewny, czy strażnicy czerpią przyjemność z kopania go i okładania pięściami, ale na to wyglądało. Jego katownie trwało pół godziny. Potem strażnicy wzięli go pod ramiona i zaciągnęli do celi. Tam rzucili do na zimną posadzkę i uderzyli kilka razy po plecach stalowymi pałkami.
Leżał tak z twarzą przy ziemi kilka minut, po czym spróbował przewrócić się na plecy. Nie było to łatwe, ale kiedy już mu się udało, dostrzegł czterech strażników. Dwóch przy wyjściu i po jednym po obu jego stronach. Tym razem Kiroyu przygotowali się na ewentualną próbę ucieczki.
Jęknął i ułożył głowę na twardym podłożu. Wiedział, że będzie ciężko, ale to już zaczynało przekraczać poza jego granice. Nie wiedział, jak długo jeszcze wytrzyma.


Matt obserwował ćwiczenia Nashera. Siedział na kamieniu tuż obok pola ćwiczeń. Pozwolił nogom swobodnie zwisać w dół. Było wcześniej rano i wychodząc ze swojego domu nie podejrzewał, że kogoś spotka. Jednak spacerując po Obozie dostrzegł czarnowłosego chłopaka, który bez wytchnienia okładał czarnym mieczem gruby drewniany kij. Poruszał się jak kot. Był szybki i Matt dałby głowę, że drewniany kij nie miał pojęcia, co się dzieje.
Wreszcie chłopak przerwał ćwiczenia, schował miecz i ruszył wolnym krokiem w stronę Matta. Ciężko było powiedzieć, co kryje się pod jego maską obojętności.
- Cześć – rzucił młodszy chłopak. Nie wiedział, jak się zachować w towarzystwie małomównego szesnastolatka.
Nasher nie odpowiedział od razu. Oparł się o kamień i spojrzał na Matta.
- Ty jesteś ten nowy? – spytał. – Czarna Blizna, tak?
- Eee… No, tak. Ale to nic szczególnego – stwierdził. – Nie czuję się silniejszy, ani nic.
Nasher pokiwał głową.
- Jasne, że nic specjalnego. Podobno goście z czarną Blizną mają większe szanse rozwalić Czarny Zamek i zniszczyć Kiroyu, ale tak naprawdę, to nie zależy tylko od jakiejś kreski na ramieniu, czy gdziekolwiek indziej.
- Jak to?
- Chodzi o to, że jeśli będziesz dużo ćwiczył, szkolił swoje umiejętności, to właśnie ty będziesz miał większe szanse, niż inni. – Spojrzał na pole ćwiczeń. – Umiesz walczyć?
- Nie wiem – odparł szczerze Matt. – Nigdy nie próbowałem.
Nasher uśmiechnął się, co nieczęsto się zdarzało.
- W takim razie najwyższa pora spróbować.
Ruszyli w stronę drewnianego kija, który znajdował się na środku placu. Nie wiadomo skąd Nasher wyciągnął drugi miecz i podał go Mattowi rękojeścią w jego stronę. Broń była prosta. Trzon dobrze pasował do dłoni chłopaka, a głowica była szara z rzeźbionymi, dziwnymi znakami. Była to jedyna ozdoba miecza. Broń, tak jak ostrze Nashera, była ciemna.
- Atakuj – rzucił starszy chłopak. Matt zamachnął się mieczem, ale Nasher zablokował cięcie. Broń tego pierwszego wyleciała w powietrze i utkwiła w ziemi kilka metrów dalej.
- Musisz poćwiczyć.
- Wiem.
Zostali na polu ćwiczeń jeszcze dwie godziny, podczas których Nasher uczył młodszego kolegę podstaw szermierki. Na początku nie szło Mattowi dobrze, ale po godzinie zaczął powoli rozumieć, o co chodzi. Nauka przychodziła mu niespodziewanie łatwo. Sam był zaskoczony, że tak szybko opanował podstawy.
Ćwiczenia zakończyli małą walką, którą – jak można się było spodziewać – wygrał Nasher. Trwała ona jednak dłużej, niż ta pierwsza.
- Jaką ty masz Bliznę? – spytał Matt, kiedy szli w stronę domku Nashera.
- Szarą. – Ton, jakim chłopak odpowiedział zdradzał, że nie przywiązuje do tego najmniejszej wagi. – Ten piękniś Zath też ma szarą. Ale gdyby wczorajszy pojedynek był uzależniony od tego, jaki kolor mają nasze Blizny, to nikt by nie wygrał. Nie sądzisz?
Matt pokiwał głową, lecz nic nie odpowiedział.
- Pozwolisz, że teraz cię zostawię… - Odezwał się do niego Nasher, kiedy doszli do jego domku. Tak, jak można się było spodziewać zbudowany był z ciemnego drewna. Wszystko, co czarnowłosy chłopak posiadał, było ciemne. – Lubię pobyć sam. Na razie, Matt. Jutro kolejna lekcja?
- Nie ma sprawy. Oczywiście. Jestem gotowy. – Uśmiechnął się i ruszył w stronę stołówki. Dzięki ćwiczeniom z Nasherem zapomniał o zatrutej pizzy, ale teraz znowu dopadł go niepokój. Podejrzewał, że to Lucan chciał go otruć, lecz przecież nie miał na to dowodów.
Westchnął i popchnął drzwi stołówki. Było wcześnie, więc w środku było mało osób. Wziął jajecznicę i usiadł w rogu sali. Zaczął leniwie przeżuwać jedzenie, kiedy do środka wszedł Zath. Jego idealnie ułożone włosy niemalże świeciły. Nasher dobrze go określił nazywając „pięknisiem”. Matt też nie przepadał za tego rodzajem chłopaków. Piękne fryzury, ubrania i nadęte ego. Westchnął po raz kolejny, pokręcił głową z dezaprobatą i na powrót zajął się jedzeniem.
Podniósł głowę, kiedy ktoś usiadł przy jego ławce. Ku jego zaskoczeniu był to Zath. Uśmiechnął się do Matta i usadził się wygodniej.
- Jesteś Matt, tak? – spytał.
- Yhym.
- Miło mi, jestem Zath. – Chłopak wyciągnął rękę do Matta. Ten uścisnął ją swoją, umazaną jajecznicą dłonią. Blondyn popatrzył się na jedzenie, które ściekało mu po palcach, lecz nic nie powiedział. Wytarł tylko jajka i mówił dalej: - Jak ci się podoba Obóz?
- Macie tu dobre jedzenie – powiedział Matt z wypchanymi jajecznicą ustami. – Dziewczyny też są ładne…
Zath wyszczerzył zęby.
- Tu masz rację. – Roześmiał się. – Ćwiczyłeś dzisiaj z Nasherem?
- Taa. Nieźle wczoraj od niego dostałeś. – Spojrzał na zabandażowaną klatkę piersiową chłopaka, którego twarz nagle pociemniała.
- Możliwe – odparł.
- Nieźle walczy ten Nasher – ciągnął Matt przeżuwając jajecznicę. – Prawdziwy szermierz. Myślę, że gdybyśmy żyli w średniowieczu zostałby rycerzem, a ty... pewnie też, ale najpierw byłbyś jego giermkiem lub kimś takim.
Widać było, że Zath ledwo powstrzymuje się, żeby nie wybuchnąć. Zacisnął pięści, co jednak nie uszło uwadze Matta.
- Poznałeś już Calthaniela? – spytał blondyn próbując zmienić temat.
- Tak. Fajny gość. Nieźle gra w ping-ponga.
- A wiesz…
- Nieźle wychodzi mu też wyczarowywanie kaktusów na dłoniach czternastoletnich chłopaków, jeśli cię to interesuje.
Zath zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Ja już pójdę. – Wstał i ruszył w stronę wyjścia. Matt natomiast kończył swoją jajecznicę z uśmiechem na ustach. Pierwsza rozmowa z Zathem wypadał tak, jak sobie życzył.

Po śniadaniu ruszył w stronę Wielkiego Domu. Chciał porozmawiać z Calthanielem o zatrutej pizzy. Mimo, że temat ten go niepokoił, stwierdził, że musi z kimś o tym pomówić, a Stary Żółw był idealną osobą. Matt uznał, że może mu zaufać.
Mijając jeden z domków usłyszał głos. Ktoś wołał go po imieniu. Odwrócił się i ujrzał Dianę, która biegła w jego stronę. Jej jasne włosy powiewały, kiedy biegła. Chłopak pomyślał, że nie dziwi się Jamesowi. Jemu samemu podobała się Diana Funnier, lecz nie chciał o tym mówić.
- Matt! – Podbiegła do niego. Widać było, że wracała z porannego biegania, ponieważ jej szaro-fioletowy dres był cały mokry. – Idziesz ze mną i z Jamesem nad jezioro?
Chłopak udał, że się zastanawia, chociaż znał już odpowiedź. Chciał po prostu dłużej popatrzeć na zgrabną sylwetkę dziewczyny.
- Jasne. – Uśmiechnął się. – Kiedy?
- Za dwie godziny. – Spojrzała na swój ubiór. – Muszę najpierw się przebrać i jeszcze pójść na śniadanie. Umówmy się pod moim domkiem. Stamtąd jest najbliżej.
Skinął głową i parzył jeszcze chwilę na oddalającą się dziewczynę, po czym przypomniał sobie, co ma zrobić i ruszył szybkim krokiem w stronę Wielkiego Domu. Kilka osób, które mijał i których w ogóle nie znał pozdrowiło go uniesionymi rękami. Zdziwiło go to, ponieważ był dopiero kilka dni w Obozie. Wyjaśnił to sobie, kolorem swojej Blizny.
Wszedł do Wielkiego Domu i zastał Calthaniela rozmawiającego z Lucanem. Tego właśnie się obawiał. Rozmawianie o truciźnie w towarzystwie mężczyzny, który prawdopodobnie chciał go zabić nie było najlepszym pomysłem.
- Witaj Matt! – Stary Żółw podszedł i uścisnął chłopakowi rękę. – Miło cię widzieć. Co cię do mnie sprowadza?
Czarnowłosy chłopak spojrzał niepewnie na Lucana, którego świńskie oczka niemalże przewiercały się przez jego skórę. Zdawało mu się, że tłuścioch potrafi odczytać jego myśli. Było to niedorzeczne, jednak Matt miał takie wrażenie.
- Eee… Chciałbym… Porozmawiać – wydusił.
Calthaniel roześmiał się, a w jego oczach zatańczyły iskierki rozbawienia.
- Przecież rozmawiamy – zauważył.
- Na osobności – wyjaśnił Matt. – Jeśli można.
Staruszek uniósł jedną brew, ale skinął głowa. Spojrzał na Lucana i powiedział:
- Przeproszę cię na chwilę, wybacz. Jakaś pilna sprawa.
Przeszli przez pokój ze stołem do ping-ponga i weszli po schodach na górę. Matt pierwszy Raz był na pierwszym piętrze Wielkiego Domu. Było równie zaskakujące jak dół. Stali korytarzu, na którego ścianach wisiały obrazy starych, pomarszczonych mężczyzn. Większość z nich miała na twarzy mnóstwo wielkich krost. Białe brody okalały ich surowe lub wesołe twarze. Niektórzy mieli na nosach okulary, a inni czerwone czepki, które w ogóle nie pasowały do reszty ich wyglądu.
- To wcześniejsi dyrektorzy Obozu – wyjaśnił Calthaniel, jakby czytał chłopakowi w myślach. Zresztą, Matt podejrzewał, że tak właśnie mogło być. Czy dla faceta, który potrafi wyczarowywać kaktusy na dłoniach, małe zajrzenie do umysłu drugiej osoby jest niemożliwe?
Skinął tylko głową na znak, że przyjął informację do wiadomości. W normalnej sytuacji spytałby pewnie o te czerwone czepi, ale miał na głowie ważniejsze sprawy.
Weszli do małego pokoiku i Calthaniel zamknął drzwi. Usiedli na fotelach, które stały naprzeciwko siebie.
- Więc – zaczął staruszek – o co chodzi?
- Czy on nie podsłuchuje? – odpowiedział pytaniem Matt.
- Kto?
- Lucan.
Stary Żółw zmarszczył swoje siwe brwi.
- Dlaczego miałby to robić?
- Ponieważ zatruł mi pizzę – wyjaśnił chłopak. Oblicze Calthaniela pocieniało. Pierwszy raz, odkąd Matt go poznał, wydawał się być zmartwiony. Patrzył się drętwo w jakiś punkt za plecami czarnowłosego chłopaka i milczał.
- Jesteś pewien? – spytał w końcu.
- Tak. Przyśniło mi się… - Urwał, bo drzwi skrzypnęły, a następnie się otworzyły i stanął w nich Lucan. Twarz miał zachmurzoną, a małe oczka uważnie badały pomieszczenie. Koszulka opinała jego tłuste ciało, co wyglądało dość… niechlujnie.
- Dyrektorze. – Spojrzał na Calthaniela, a następnie na Matta. – Jakaś dziewczyna do ciebie. Jakiś nawał ważnych spraw dzisiaj. – Posłał chłopakowi złośliwe spojrzenie.
- Wybacz Matt. Wrócimy do rozmowy. Muszę zobaczyć, o co chodzi.
Zeszli po schodach. Przy stole do ping-ponga stała brązowowłosa dziewczyna. Tego samego koloru oczy patrzyły nerwowo na Starego Żółwia, a nogi się trzęsły.
- Co się… - Calthaniel urwał, ponieważ mu przerwała:
- Ktoś zatruł moją przyjaciółkę! – wrzasnęła i zaczęła nerwowo obracać warkoczem. Matt rzucił spojrzenie Lucanowi, którego twarz wykrzywiła się w paskudnym uśmiechu. Chłopak pacnął się otwartą dłonią w czoło i opadł na fotel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thomas dnia Pon 21:51, 26 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 20:51, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Thomas! Cóż mam napisać?
Brilliant. Tak mogę to opisać krótko, jednym słowem. Cały fragment się podobał. Są jednak błędy. Nie będę wszystkich wyliczać, ale rzuciło mi się po oczach zatrzepotała brwiami. Mówi się, że zatrzepotała rzęsami. Jeszcze coś na początku było, ale nie pamiętam.
Czekam z utęsknieniem na następną część! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:51, 26 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Nike.
Haha. Zatrzepotała brwiami. Sam się nieźle uśmiałem. Już poprawiam. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:01, 27 Mar 2012 
Temat postu:

Świetne! Smile
Chris to nygus! Razz
Fajnie, że napisałeś o Obozie Very Happy
Pojawiła się nawet nowa postać- Nea- ciekawe czy coś rozwiniesz dalej z nią Razz
Ciekawi mnie też Lucan Wink, czy to on otruł dziewczynę, a także próbował otruć Matta?
Napisz szybko, czekam, życzę weny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Wto 16:14, 27 Mar 2012 
Temat postu:

Czytałam rano. I znowu był to genialny początek dnia. Jak będę czytywać Blizny rankiem, nie zginę ^^
A więc: GENIALNE TO JEST!
W wątku Mattowym bardzo ciekawy jest wątek z trucizną. Widać to jednak Lucan jest winny, ale... Yap i tak w to nie wierzy! Ha! Jestem zbyt podejrzliwa Razz . Rozwalił mnie opis tej dziewczyny na końcu x___x ...
Thomas napisał:
Przy stole do ping-ponga stała brązowowłosa dziewczyna. Tego samego koloru oczy patrzyły nerwowo na Starego Żółwia (...) zaczęła nerwowo obracać warkoczem.

Oookej... To było przypadkowe, czy umyślne? Very Happy
Co do Chrisa- wyszło na to, że to nie on wypuścił Patricka. Jeśli ja dobrze przeczytałam... Stawiam na Enda! ^^
Ale najlepszy bezapelacyjnie był fragment o samym Patricku. Po raz pierwszy zrobiło mi się go naprawdę żal... (choć wystarczyło sobie wyobrazić chłopaka ze złotymi lokami w takiej sytuacji) I powiem Ci, że mnie tym fragmentem powaliłeś. Niby krótkie toto, ale sprawiło, że aż krzyknęłam: "Nie!" i "O Matko!"
Zakryłam sobie usta dłonią. To było najlepsze:
Thomas napisał:
Wiedział, że będzie ciężko, ale to już zaczynało przekraczać poza jego granice. Nie wiedział, jak długo jeszcze wytrzyma.
Wiedział, że będzie ciężko, ale to już zaczynało przekraczać poza jego granice. Nie wiedział, jak długo jeszcze wytrzyma.

No i Nea. Świetna postać jak dla mnie. Wyrazista. Zła, ale słodka :3 . Lubię takie osoby ^^
Nie zauważyłam kiedy przeczytałam, serio Smile !
Ja chcę więcej!
Chcę i już!
Nie ma uproś!
Yap Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin