Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Blizny [R][+13][T]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Pon 21:02, 12 Mar 2012 
Temat postu:

Dopełniłam obietnicy. ^^
Sądzę, że po tak długim obiecywaniu i tak dalej, powinnam walnąć mowę na pół strony, a tymczasem nie mam zamiaru się rozpisywać.
Powiem krótko: najlepsze opowiadanie, jakie miałam okazję czytać. Ciekawe, wartka akcja i charakterystyczne postacie. Najbardziej jednak polubiłam truposza. Mam dziś specyficzne poczucie humoru, wybaczcie! Ale gostek bardzo sympatyczny, uśmiechnął się do Patricka. :3
No cóż, to wszystko. Czekam na kolejną część, Thomasie!


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:31, 14 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Coola. Wink
A teraz, na życzenie Bartka dodaję pierwszy fragment trzynastego rozdziału Blizn. I to przed planowanym przeze mnie czasem.
Tak więc tę część dedykuję Bartkowi, bardziej znanemu jako Bartolomeo. Za to, że natchnął mnie, co do pewnej postaci i tak męczył, żebym szybko skończył... Dzięki stary. :]


Rozdział 13.


Yala czytała książkę. Nie dlatego, że lubiła. Mistrz jej kazał. Twierdził, że może jej się to kiedyś przydać. A może dlatego, że lubił się nad nią znęcać? Nie była pewna.
Niestety nie był to horror, ani nawet porządny thriller, a jakaś nudna książka historyczna. Nienawidziła historii. Żyła teraźniejszością. To, co działo się kilkadziesiąt lat temu mało ją obchodziło. Przywiązywała wagę do tego, co dzieje się w tej chwili i w najbliższej przyszłości.
Odrzuciła lekturę na bok i wstała. Zamierzała wyjść na dwór. Odwiedzi tego chłopaka – Patricka i może trafi na jakiegoś zabłąkanego wieśniaka w okolicach zamku. Tak, to był dobry pomysł.
Narzuciła czarny płaszcz i wyszła ze swojej komnaty. Miała nadzieję, że nie natknie się na Endo. Doprowadzał ją ostatnio do szału. Właściwie, to zawsze to robił. Tylko ostatnio w większym stopniu.
Wyszła na zamkowy dziedziniec. Chłodne powietrze było przyjemne i robiło miłą odmianę, po dusznej, zamkowej komnacie. Wzięła jeszcze kilka głębokich wdechów, po czym ruszyła w stronę zejścia do podziemnych celi.
Na schodach minęła jednego ze strażników, który wychodził z celi chłopaka z czarną Blizną.
- Co tam robiłeś? – spytała ostro.
- Rozmawiałem z tym więźniem.
- Jak się nazywasz?
- Felix – odparł.
- To zapamiętaj sobie Felix – warknęła. – że z więźniami się nie rozmawia. Więźniów się bije, albo gnębi. Nie rozmawia.
Strażnik skinął głową i ruszył pospiesznie w górę. Yala pomyślała, że to dobrze, że jej się boi. Powinien się bać.
Zeszła na sam dół i otworzyła wielkie drzwi. W celi, oparty o ścianę siedział Patrick. Jego zmęczone oczy wpatrywały się w nią z niekrytą nienawiścią. Blond włosy nie były tak ładne, jak wtedy, kiedy go ścigali. Tłuste strąki przykrywały zmarszczone czoło.
- Jak ci się podoba? – spytała i rozejrzała się po celi. Jej wzrok przykuła pochodnia. Z tego, co pamiętała, jego cela nie miała być wyposażona w takie luksusy jak pochodnia…
- To? – spytał chłopak i głową wskazał źródło światła. – Przyniósł mi taki łysy strażnik.
- Greg? – zamyśliła się dziewczyna. – Będą musiała z nim porozmawiać.
Podeszła do pochodni i wzięła ją w rękę. Wtedy wpadł jej do głowy świetny pomysł. Szybkim ruchem doskoczyła do zaskoczonego chłopaka i smagnęła go płomieniem po nagiej łydce. Wrzasnął z bólu i poderwał się na nogi.
- No co? – spytała i wyzywająco potrząsnęła pochodnią. – Uderzysz dziewczynę Patrick? – Zaśmiała się. – To nie przystoi gentelmanom.
Ku jej zaskoczeniu pięść chłopaka uderzyła w jej twarz z niesamowitą prędkością. Zatoczyła się do tyłu i oparła o ścianę. Dotknęła miejsca, w które uderzył Patrick. Było lekko obolałe.
Doskoczyła do chłopaka i podcięła go. Wylądował na plecach, a upadając uderzył głową w kamienną ścianę. Szybkim ruchem wyciągnęła sztylet z pochwy i przejechała ostrzem po niedawno oparzonej łydce. Patrick krzyknął, a z rany popłynęła żółta ciecz.
- Ze mną się nie zadziera – syknęła. – Zdaje mi się, że już ci to kiedyś mówiłem.
I wyszła trzaskając głośno drzwiami. Felix, który stał tuż obok zamknął drzwi na klucz.
Idąc w stronę lasu obrzucała chłopaka wszystkimi możliwymi przekleństwami. Była na niego wściekała. Chciała go zabić, ale co był zrobił z nią Mistrz, gdyby to zrobiła? Wolała nawet nie myśleć. Na razie była mu uległa. Na razie.
Wzniesienie, na którym znajdował się zamek powoli zaczynało ustępować równemu terenowi. Coraz częściej zaczęły pojawiać się drzewa. Miał nadzieję, że natknie się na jakiegoś zagubionego wieśniaka. Miała ochotę się na kimś wyżyć.
Zaczynało się ściemniać. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Cienie stawały się dłuższe, a powietrze chłodniejsze i rześkie. Odetchnęła głęboko i ruszyła przed siebie.
Las była na początku rzadki. Dzięki temu błyskawicznie dostrzegła mężczyznę, który obsikiwał pobliskie drzewo. Stał do niej tyłem, więc mogła się podkraść nie martwiąc się, że zostanie zauważona.
Niesłyszalnie przebiegła kilka metrów. Mężczyzna był już na wyciągnięcie ręki. Poczekała, aż skończy załatwiać swoje potrzeby i kiedy chciał się odwrócić złapała go za lewą rękę i wykręciła mu ją za plecy. Wrzasnął z bólu, a może ze strachu. Tego nie sposób było stwierdzić.
- Zamknij się! – syknęła. Tak jak oczekiwała mężczyzna spełnił polecenie. Był niewysokim, chudym, zgarbionym człowiekiem. Jego rzadkie, popielate włosy opadały na szare oczy. Blada twarz była cała umazana błotem i jakimś czarnym smarem. Ręce nie były w lepszym stanie, dlatego Yali nie podobało się, że musiała ich dotknąć. Założyła mu kajdanki i poprowadziła przed siebie. Nie były one najlepszej klasy i jakiś silniejszy mężczyzna przy odrobinie szczęścia mógł je rozerwać, ale w tym przypadku nie było takiego zagrożenia. Jego ręce były tak chude, że gdyby się postarał, mógłby je wyjąć bez otwierania kajdanków. Był jednak tak przerażony, że nawet o tym nie myślał. Zagryzał nerwowo dolną wargę. Wreszcie pociekła krew. Chciał ją zetrzeć, ale umazał sobie przy okazji nią całą twarz.
Yala zwolniła kroku i zaczęła iść za nim. Nie musiała w ten sposób oglądać jego brudnej, przerażonej twarzy.
- G-gdzie… mnie zabierasz? – wyjąkał. Ręce mu się trzęsły, a w oczach czaił się strach. Yali się to podobało. Lubiła, kiedy ludzie się jej lękali. Bała to jedna z rzeczy, która sprawiała jej prawdziwą przyjemność.
- Do zamku – odparła i popchnęła go przed siebie. Jej dłoń dotknęła przepoconej koszuli. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Przepocone koszule nie były czymś, co lubiła.
Wspięli się na wzniesienie, po czym weszli bocznym wejściem na dziedziniec zamkowy. Miała nadzieję, że nie spotka Endo. Pewnie nie chciałby, żeby torturowała tego wieśniaka. Naskarżyłby Mistrzowi i na tym skończyłaby się jej zabawa. Tymczasem ona musiała odreagować. Zrobić coś, co by lubiła. Nie tylko czytać i czytać nudne książki historyczne.
Weszli do zamku. Zimne mury nie zachęcały. Dziewczyna najchętniej wybrałaby inną siedzibę, ale Mistrz chciał mieszkać w tym zamku. Uparł się i nic nie mogło zmienić jego decyzji.
Udała się prosto do sali tortur, która znajdowała się bezpośrednio pod jej komnatą. Sama wybrała sobie izbę. Czasami słyszała przeraźliwe krzyki torturowanych. Była to muzyka dla jej uszu. Lubiła czasem posłuchać, jak ludzie cierpią.
Wepchnęła dygoczącego ze strachu mężczyznę do wąskiego, długiego korytarza. Przeszli nim kilka metrów i skręcili w lewo, do wielkiej sali z mnóstwem przerażających narzędzi tortur.
Pchnęła go w plecy. Mężczyzna stracił równowagę i runą twarzą na kamienną posadzkę. Yala natomiast rozejrzała się po sali. Musiała wybrać jakiś sposób torturowania. Było tam stalowe krzesło, zwane też krzesłem inkwizytorskim. Pod nim, w zagłębieniu było palenisko. Metoda torturowania poległa na przytwierdzeniu ofiary do siedzenia, a następnie rozpalenia pod nim ognia. Gorąco oddziaływało na stalowe krzesło. Pomyślała jednak, że to zbyt powolny proces. Ona potrzebowała czegoś szybkiego i bolesnego.
W końcu zdecydowała, że zacznie od zgniatacza kciuków. Narzędzie składało się z dwóch płyt połączonych ze sobą śrubami. Podczas przekręcania nierówna powierzchnia wbijała się w kości i je łamała. Yala pomyślała, że będzie to świetny początek. Przy okazji pokaże wieśniakowi, na co ją stać. Miała nadzieję, że spotęguje tym samym jego strach.
Przymocowała nieszczęśnika do tak zwanego łoża sprawiedliwości. Pomyślała, że obecna sytuacja nie ma dużo wspólnego z tym pojęciem. Było to narzędzie tortur w formie ławy. Służyło do rozciągania ofiary, ale przydawało się też do skutecznego unieruchomiania osoby torturowanej. Następnie założyła mu na kciuki połączone ze sobą płytki.
- Proszę! – chlipnął mężczyzna. – Zrobię, co tylko zechcesz… Błagam!
Yala roześmiała się. Był to przerażający śmiech, od którego ciarki przechodziły po plecach. Urwała tak nagle, jak zaczęła i wbiła wzrok w swoją ofiarę.
- Nie – powiedziała tylko.
Nieszczęśnik zapłakał. Łzy leciały mu po twarzy, ale dziewczynie sprawiało to tylko przyjemność i satysfakcję.
Podeszła do paleniska i wznieciła ogień. Wiedziała już, co zrobi, kiedy połamie temu nieszczęśnikowi kciuki. Wtedy usłyszała świst kuli. Odwróciła się momentalnie, żeby zobaczyć, jak z głowy wieśniaka tryska krew.
Rozległ się śmiech.
- Chris! – wrzasnęła. – Debilu!
W drzwiach stał wysoki chłopak. Jego krótkie, brązowe włosy sterczały na wszystkie strony. W zielonych oczach błyszczały iskierki rozbawienia. Patrzył się na Yalę i uśmiechał odsłaniając swoje nieskazitelnie białe zęby.
- Jestem szlachetny – oświadczył. – Dzięki mnie chłopak nie cierpiał.
- Znam szlachetniejszych – mruknęła.
Wbiła w niego nienawistne spojrzenia, on natomiast roześmiał się głośno i wypuścił powietrze między zębami.
- Zabiłeś go, żeby zrobić mi na złość. – Było to stwierdzenie, nie pytanie.
- Oczywiście! – odparł. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. Wiedziała, że sam chętnie poznęcałby się nad tym wieśniakiem. Zabił go dla zabawy. Żeby ją zdenerwować.
Schował pistolet i spojrzał na nią z góry.
- Mistrz chce nas wszystkich wiedzieć, młoda. – Znowu. Powiedział to, żeby ją zirytować, chociaż był od niej starszy tylko o rok. – To znaczy ciebie, mnie i Endo. To coś ważnego, więc nie każ mu czekać.
Wyszli z sali tortur zostawiając trupa na łożu sprawiedliwości. Uznali, że ktoś się nim zajmie. Mieli teraz na głowie ważniejsze sprawy, niż sprzątanie ciała.
Udali się sochami na górę. Do komnaty Mistrza. Yala nie lubiła tam chodzić. Nie żeby się stresowała rozmową z założycielem Kiroyu. Nie. Chodziło o to, że ją denerwował. Zresztą, jak wiele osób, które znała. Starała się to jednak wytrzymać. Nie dość tego wystrój komnaty jakoś ją odrzucał.
Zapukali i otworzyli wielkie, mosiężne drzwi. W środku był już Endo i rozmawiał o czymś z Mistrzem popijając z kielichów czerwone wino.
- Usiądźcie – rzucił Mistrz nie odwracając się nawet. Zrobili tak, jak kazał. Usiedli na kanapie obok skośnookiego chłopaka.
- Wiecie zapewne, czemu was wezwałem – zaczął niski mężczyzna.
Yala spojrzała na niego i pokręciła głową.
- Chodzi o Patricka – wyjaśnił niecierpliwie. – Yala i Endo już wiedzą, że mam zamiar przyjąć go do Szepczących.
Chris poderwał się z miejsca.
- Co zrobić? – spytał. Dla niego rozumowanie Mistrza było nielogiczne. Chore.
Mężczyzna poczekał, aż chłopak się uspokoi i przemówił:
- Wiesz zapewne, że ojciec Jamesa zabił twojego.
Tym razem Chris zdenerwował się nie na żarty. Stanął naprzeciwko założyciela Kiroyu i spojrzał na niego z góry. Był wyższy o głowę, ale i tak czuł się słabszy.
- Nie mów o moim ojcu! – warknął i uniósł rękę, żeby za chwilę uderzyć Mistrza. Ten nie mógł na to pozwolić. Machnął ręką, jakby od niechcenia i Chris wzbił się w powietrze. Przefrunął całą komnatę i grzmotnął plecami w przeciwległą ścianę.
- Nie zadzieraj ze mną – ostrzegł mężczyzna i poczekał, aż chłopak pozbiera się z kamiennej posadzki. Kiedy już z powrotem usiadł na miejscu z wściekłością wymalowaną na twarzy Mistrz ciągnął:
- Jutro sprawdzimy, czy ma słaby umysł, jeśli tak. Jest mój. Poprzestawiam mu wszystko. Będzie po naszej stronie. Wyrzeknie się Blizny i może być przydatny. Później wyślę was, wraz z nim na jakąś małą akcję. Będziemy musieli zapewnić Obozowi Blizn informację o tym, że chłopak jest poza zamkiem. I to w nielicznej grupce. Na pewno będą starali się go odbić.
- Jego brat na pewno wyjdzie z kryjówki, kiedy dowie się, że istniejesz szansa na odzyskanie Patricka – podsumował Endo.
- Tak – odparł Mistrz. – A my upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. No i w ten sposób Chris będzie miał okazję pomścić ojca. – Rzuciła wzrokiem na szczupłego chłopaka. Widać było, że powstrzymuje się ostatnimi siłami od zerwania się na równe nogi. I dobrze, pomyślał. O to chodzi.
________________________

I jak ktoś się jeszcze nie połapał:

[b]Chris - Bartolomeo/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Czw 14:51, 15 Mar 2012 
Temat postu:

Ty... Ty... Ty GENIUSZU!
Czytając to rano zafundowałam sobie zarąbisty początek dnia. Byłam zachwycona. Dosłownie. Tortury, tortury, tortury! <3
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja kocham takie fragmenty! Leżałam w łóżku z komórką w ręku i z niedojedzoną kanapką w gębie i co jakiś czas krzyczałam: "O jaaaa!" albo "Geniusz!"
Wyobraź to sobie Very Happy .
Yala jest wredna i świetna.
No i Chris. Widać, że ma charakter. Jest taki... wyraźny.
Ale boję się Thomas. Boję się, że Kiroyu chwyciło mnie w swoje szpony. Omamiło mnie. Ogłupiło. Hej, czy jeśli oni omamią Patricka to... mnie też mogą? *nerwowo przełyka ślinę*
Oczywiście, że czekam na następną część, a jak myślisz! <3
Pełne podziwu westchnienia
by Yap Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 15:02, 15 Mar 2012 
Temat postu:

Heh. Bardzo mi miło. Jeśli masz silny charakter lub silną wolę, to nie mogą Cię omamić. Uwierz mi. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Countek
kurwy



Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Czw 19:03, 15 Mar 2012 
Temat postu:

Miło czyta się twoje opowiadania.
Coś we mnie się stało Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Pią 18:54, 16 Mar 2012 
Temat postu:

Fajny rozdział.
Do grona moich bohaterów dołączyła Yala. Very Happy
Obok truposza, rzecz jasna.
Ona za to, że ma bardzo kreatywne pomysły, choć szkoda, że ich nie zrealizowała...
Tak, tak, gadajcie sobie, że jestem pokręcona i tak dalej.
Co ja chciałam powiedzieć...
Chrisa też lubię, ale nie tak bardzo, bo popsuł Yali zabawę. :C
No cóż, pisz! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 18:58, 16 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki. :]
Dodaję drugą i ostatnią część trzynastego rozdziału. Tak więc, życzę miłej lektury. Wink


Rozdział 13. 2/2


Patrick po wyjściu Yali jeszcze długo czuł ból poparzonej nogi. Kiedy zamknęła za sobą drzwi było mu dziwnie gorąco. Czasem czuł się tak, kiedy jeszcze w swoim starym życiu rozmawiał z jakąś dziewczyną, która mu się podobała. Ale to było niemożliwe. Yala mu się nie podobała. Nienawidził jej. Był zadowolony i cieszył się, że ją uderzył. Nigdy jeszcze się tak nie czuł. Nigdy nie cieszył się, że zrobił komuś krzywdę i wiedział, że na dziewczyny nie podnosi się ręki. Ale Yala nie była dziewczyną. Była potworem.
Siedział jakiś czas w ciemności i użalał się nad sobą, po czym wstał i zaczął się przechadzać po celi. Natychmiast stwierdził, że to zły pomysł, ponieważ przypalona noga zaczęła go mocniej boleć. Usiadł więc z powrotem na zimnej, kamiennej posadzce.
Usłyszał skrzypnięcie drzwi. Zwiesił głowę, ponieważ był pewny, że to ten łysy jak kolano strażnik, albo co gorsza Yala. Jednak w drzwiach stanęła jakaś spowita w czarny płaszcz postać. Na pewno nie była to dziewczyna, która przypaliła mu nogę. To był bez wątpienia mężczyzna. Na głowę miał naciągnięty kaptur, a na twarz ciemną chustę. Tym sposobem widać mu było tylko zielone oczy.
- Chodź – syknął. – Szybko! Nie mamy dużo czasu.
- Jak to? – Patrick wstał. Był zdezorientowany. Ten facet wyglądał jak Kiroyu, ale było w nim coś dziwnego, coś znajomego.
- Uciekasz – odparł tylko mężczyzna. – Szybko!
Wbiegli po schodach na dziedziniec zamkowy mijając leżących na schodach, uśpionych strażników. Potem w cieniu murów udali się na tył warowni. Wartownicy na blankach nie spodziewali się, że będą musieli zatrzymać kogoś z wewnątrz, dlatego wzrok mieli utkwiony poza obrębem zamku.
Udali się prosto do tylnych drzwiczek.
- Niestety musimy się rozstać. – Mężczyzna mówił dźwięcznym głosem, który był jednak trochę stłumiony przez ciemną chustę. – Idź cały czas prosto. Po tej stronie muru nie ma strażników. Przynajmniej trzeźwych. Zadbałem o to. Dwa kilometry od zamku, na szosie powinien na ciebie czekać zaufany człowiek ze skuterem. Zabierze cię w bezpieczne miejsce. Powodzenia!
Patrick przyjrzał się mu podejrzliwie.
- Skąd mam wiedzieć, że to nie jakiś podstęp? – spytał.
- Po prostu mi zaufaj – odparł mężczyzna, po czym oddalił się w stronę, z której przyszli. Chłopak wzruszył ramionami i otworzył mosiężne drzwi najciszej, jak tylko umiał. Przed sobą miał las. Musiał jakoś przez niego przebrnąć do szosy. Uznał, że nie jest to gorsze od siedzenia w ciemnej celi, mając gnijącego trupa za jedyne towarzystwo.

Matt wrócił do swojego domku ledwo trzymając się na nogach. Odkrył, że emocjonujący pojedynek na miecze może nieźle wyczerpać człowieka. Był jednak zadowolony. Odkąd zobaczył Zatha wydawało mu się, że to kawał chama. Kolejne wydarzenia tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Zwłaszcza to, jak zaatakował Nashera, kiedy ten chciał mu podać rękę. Nasher z kolei wydawał się Mattowi w porządku. Cichy, spokojny i z honorem, co najważniejsze. Jak się okazało, walczył też świetnie. Chłopak postanowił, że przy najbliższej okazji spróbuje go poznać lepiej. Mimo to, że czarnowłosy szermierz nie wyglądał na kogoś, kto łatwo zawiązuje przyjaźnie, a tym bardziej na kogoś rozmownego. Był to raczej typ samotnika.
Chłopak usiadł na łóżku. Pizza leżała tak samo, jak ją zostawił, z tą różnicą, że pudełko było otwarte. Pamiętał, że zostawiał je zamknięte. Nie przejął się tym jednak i wziął pierwszy kawałek. Kiedy już miał go włożyć od ust poczuł, że specyficznie pachnie. Nie był to brzydki zapach, a raczej sztuczny. Podobnie pachniały truskawki, które czasem dostawali w szkole, jako „deser”. Wiedział, że były nie pierwszej młodości, a swój piękny wygląd zawdzięczały jedynie różnego rodzaju preparatom. Niestety wygląd nie szedł w parze ze smakiem.
Przyjrzał się uważnie pizzy. Kiedy wytężył wzrok, dostrzegł małe, niebieskie kropelki na salami. Stwierdził, że nie będzie już jadł tej pizzy. Wstał i wyrzucił pudełko wraz z jego zawartością do śmietnika. Zastanawiało go tylko, co to mogło być? Czy ktoś był w jego pokoju?
Wtedy go olśniło.
Trucizna! Tak, to musiała być trucizna. Ale kto mógłby chcieć go otruć? Wątpił, żeby tak szybko narobił sobie wrogów w Obozie. Uznał jednak, że pomyśli nad tym później. Teraz jedyną rzeczą, której pragnął, było spanie.
Zdjął buty i w ubraniu położył Siudo łóżka, w którym pełno była kawałków salami i sera. Nie przejął się tym jednak. Nie zrobił sobie również kłopotu prysznicem. Nie wiedział takiej potrzeby, ani nie miał na to siły. Zasnął, kiedy tylko zamknął oczy.

Matt leżał w łóżku i patrzył na pokój. Nic nie było na miejscu.. Ubrania walały się na podłodze zamiast leżeć w szafie, niedojedzone kanapki leżały w szufladach, gdzie powinny znajdować się skarpetki, które natomiast były wepchnięte pod łóżko.
On jednak swój wzrok skupiał na pudełku pizzy wystającym ze śmietnika. Zastanawiał się, kto mógł chcieć go otruć. Przecież nic złego nikomu nie zrobił. Pomyślał o Lucanie – grubym zastępcy Calthaniela. Pamiętał jak jego małe, świńskie oczka wwiercały się w niego, podczas ich pierwszego spotkania. Szczerze wtedy znielubił Lucana.
W następnej chwili drzwi skrzypnęła i pojawiła się w nich tłusta twarz vice-dyrektora obozu. Był ubrany na czarno, a na głowę miał naciągnięty kaptur, ale i tak Matt go rozpoznał.
- Co tu robisz tłuściochu? – Jego dziwna odwaga go zaskoczyła. – Wynoś się!
Lucan się nie odezwał tylko wyjął z pochwy czarny sztylet i ruszył przez pokój w kierunku leżącego w łóżku chłopaka. Matt zdał sobie sprawę, po co mężczyzna przyszedł do jego domku. Bynajmniej nie z powodów towarzyskich.
Zerwał się z łóżka, ale w następnej chwili ogromne cielsko spadło na niego z szybkością, o którą nie podejrzewał vice-dyrektora Obozu. Padli na ziemię i zaczęli się tarzać po podłodze wykrzykując przekleństwa. Tak jeden, jak i drugi chciał zyskać przewagę nad przeciwnikiem.
W końcu Lucan obezwładnił Matta siadając na nim okrakiem. Był tak ciężki, że chłopakowi brakowało powietrza w płucach.
- Złaź ze mnie – zdołał wydusić, mimo, iż wiedział, że to nic nie da.
Sztylet błysnął złowrogo, żeby zaraz opaść na bezbronnego chłopaka.

Matt obudził się zlany potem. Spojrzał na zegarek zawieszony na przeciwległej ścianie. Było nad ranem. Zdjął przemoczoną koszulkę i wstał. Sen był cały czas aż nazbyt wyraźny. Dobrze zapamiętał czarny sztylet, którym ten tłuścioch Lucan miał mu poderżnąć gardło.
Wzdrygnął się na to wspomnienie. Niewątpliwie nie należało do przyjemnych.
Poszedł do łazienki i przemył twarz lodowatą wodą. To trochę przywróciło go do normalności. Poczłapał z powrotem do pokoju i usiadł na łóżku. Oparł łokcie na kolanach i podtrzymał rękami głowę. Wiedział już, kto dodał truciznę do jego pizzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pią 21:27, 16 Mar 2012 
Temat postu:

Thomas! Czas, żeby wprowadzić w życie mój niecny plan.
Ale zanim:
Na początek komentarz Yap dotyczący tego rozdziału.
Ty się kolego rozwijasz coraz bardziej! Wreszcie zainteresowałam się Mattem i jego losem. Oczywiście nadal preferuje Patricka... *robi niewinne oczy* No co, nie patrz tak na mnie! Nie chodzi tu o złote loczki i błękitne oczy... choć to też swoje robi. Po prostu umieściłeś go w gorszej, a zarazem ciekawszej sytuacji. Co to ja...
No tak. Trucizna. Świetny pomysł! Zatruta pizza to genialne rozwiązanie. Ale ja na miejscu Matta nie podejrzewałabym Lucana... Ehh, to moje holmesowanie xD .
A Patrick... coś ja czuję, że to jest podstęp. Chyba, że to Endo... *.*
Krócej mówiąc: Chyba sam to widzisz, że szału dostaję, bo chcę wiedzieć, co będzie dalej. Idąc przykładem mojego kolegi z klasy wrzeszczę:
I want it!
I want it!
Tylko szybko, dodawaj kolejną część, bo czuję już ból. To ciekawość mnie zżera. Więc ratuj jak najszybciej! Wink


A teraz niespodzianka. Oto komentarz od pewnej osoby. Osoba ta przeczytała pierwsze trzy rozdziały. I powiedziała:
Thomas, "Blizny" zapowiadają się świetnie. Przeczytałam pierwsze trzy rozdziały, a już mnie zafascynowały. Akcja toczy się szybko i od samego początku jest wciągająca. Będę z całego serca kibicowała Patrickowi i Mattowi i mam nadzieję, że "mięśniak" Todd i jego banda dostaną zasłużoną karę. Zresztą dowiem się tego jutro, kiedy przeczytam kolejne rozdziały. Sceny bójki były fascynujące, ale z podobnymi scenami spotkałam się już czytając dalsze części "Błękitnej krwi", co nie oznacza, że są tak samo opisane. Masz wielką zdolność do opisów i bogaty zasób słownictwa.
Jesteś utalentowanym młodym człowiekiem, tak trzymaj. Rozwijaj dalej swój talent pisarski. Trzymam za Ciebie kciuki!

Chcesz się dowiedzieć, kto napisał ten komentarz? Odkryj spoiler Wink :
:Mama Yap:

Zdziwiony? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:25, 16 Mar 2012 
Temat postu:

Haha! Szok! oO
Dzięki Mamo Yap! Bardzo mi miło. ^^
Twoja Mama, wie co dobre... :>
Dzięki wielkie Yap. Zobaczysz, co się dalej stanie z Patrickiem. Mam co do niego plany... Wink
Ale nie no, nieźle mnie zszokowałaś komentarzem od Twojej Mamy. Heh. Strasznie mi miło. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Sob 20:12, 17 Mar 2012 
Temat postu:

Pod koniec trochę się zgubiłam, ale to nic.
No dobrze, wymienię, co mi się podobało:
- sztylet,
- zielonooki Dobry Pan,
- podrasowana pizza,
- to, że Lucian ma na imię Lucian xd,
- napaść,

Co mi się nie podobało:

- że Patrick wzgardził przyjaźnią truposza,
- błędy,
- to, że nie łapię końca xd,
- że nie było Yali, ani nikogo jej pokroju.

No, to tyle. Pisz! :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Nie 17:45, 18 Mar 2012 
Temat postu:

Mama Yap napisał:
Thomas, przeczytałam kolejne trzy wpisy. "Blizny" wciągają mnie coraz bardziej, a w szczególności zagadki: Blizn, nadprzyrodzonych mocy bliźniaków ( Wink ) i nowych postaci: Yali i Enda. Ciekawa jestem co szykują Mattowi i Patrickowi i czy w swoich pomysłach okażą się lepsi niż Todd i jego banda Very Happy . Na pewno się tego dowiem czytając trzy kolejne wpisy...
Pisz dalej!
Pozdrawiam
Mama Yap


Tyle od mamci na dziś Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 23:42, 18 Mar 2012 
Temat postu:

Bardzo dziękuję Mamo Yap. :>
Niezmiernie mi miło. Pozdrawiam. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 9:42, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Znalazłem chwilę i napisałem pierwszy fragment czternastego rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba. Jest napisany z perspektywy nowej bohaterki. Wink
Aha. Jak zwykle Bartek pomógł mi przy wyborze imienia. Dzięki stary. :]


Rozdział 14.

Lisa, skryta w cieniu rozłożystego drzewa obserwowała chłopaka, który przemierzał jej las. Tak naprawdę nie był jej, ale czuła się jakby tak było. Znała jego najdrobniejszy szczegół. Każdy kąt, wszystkie drzewa. Mieszkała między drzewami, z dala od cywilizacji już kilka lat. W tym czasie nauczyła się bezszelestnie chodzić i kryć w cieniach drzew. Dzięki temu nie chodziła głodna. Umiała patroszyć zwierzęta i przygotowywać z nich zdatne do jedzenia potrawki. Niezbędna jej do tego była umiejętność wzniecania ognia bez takiego cud ludzkich rąk, jak zapalniczka czy choćby zapałki.
Przyglądała się teraz, jak obcy chłopak bezczelnie spaceruje po jej terenie. Tak nazywała las. Był to jej azyl. Dawno temu, jak była małą dziewczynką podróżowała z grupą cyrkową. Odkryła jednak, że jej towarzysze nie są żadnymi artystami, lecz po prostu zwykłymi oszustami i złodziejami. Postanowiła, że opuści ich. Los chciał, że kiedy zatrzymali się w pobliżu tego lasu, ona dostrzegła możliwość ucieczki. Nie wzięła wtedy nic ze sobą. Wymknęła się do lasu i tam już została. Czasami tylko pojawiała się w mieście po drugiej stronie buszu, żeby kupić jakieś ubranie. Pieniądze zdobywała podkradając je przechodzącym przez las ludziom. Właściwie, to była podobna do tych cyrkowych oszustów. Próbowała wmawiać sobie, że jest inaczej, ale prawda była aż nazbyt oczywista. Ubrań potrzebowała, ponieważ nie chciała zostać typową dziewczyną z buszu, która chodzi w prowizorycznych ubraniach z liści lub innych śmieci. Chciała zachować trochę człowieczeństwa.
Teraz pojawił się ten chłopak. Było ciemno, więc nie widziała dokładnie jego twarzy. Stanowił on idealny cel. Ciemność dawała jej przewagę. Obawiała się jednak, że intruz nie ma przy sobie pieniędzy ani żadnych wartościowych rzeczy.
Bezszelestnie podeszła bliżej. Chłopak był kilka kroków od niej. Szedł leśną ścieżką. Mogła teraz dostrzec poszczególne elementy jego wyglądu. Od razu rzuciły jej się w oczy jasne włosy, które okalały jego głowę. Jego brudne ubranie było w niektórych miejscach porwane i odsłaniało jego umięśnione, chude ciało. Stwierdziła, że do tej pory żył w gorszych warunkach niż ona sama. Nie miała sumienia go okradać, chociaż właściwie nie miał nic wartościowego.
Nie miała jednak do niego zaufania. Mógł to być mieszkaniec czarnego zamku, który mieścił się niedaleko jej terenu. Lisa ich nie lubiła. Czuć było od nich złem. Czasami pojawiali się w lesie, ale nigdy nie zostawali na dłużej. Ich czarne płaszcze źle się jej kojarzyły.
Chłopak zszedł z leśnej ścieżki i ruszył na północ. Zaskoczyło to dziewczynę. Zastanawiał się, dlaczego zdecydował się ruszyć przez las, zamiast iść ścieżką. Pomyślała, że pewnie zmierzał do konkretnego celu.
Ruszyła za nim, nie patrząc nawet pod nogi. Instynktownie wyczuwała, gdzie powinna stanąć, aby nie narobić hałasu. Nie miała butów, szła boso. Uznała, że obuwie tylko przeszkadza, kiedy stara się skradać.
Po kilku minutach marszu przez mroczny las chłopak dotarł do polanki, którą Lisa nazwała Oazą. Była odgrodzona ze wszystkich stron gęstymi krzewami, a na jej środku z małego źródełka tryskała woda. Dziewczyna nie zastanawiała się, czy jest to dzieło człowieczych rąk, czy też naturalne źródło wody.
Chłopak z rąk miskę, zebrał w nią trochę wody ze źródełka i wlał sobie do ust. Ponowił tę czynność jeszcze kilka razy, po czym usiadł na wielkim kamieniu i podparł głowę rękami. Wyglądał na zmęczonego.
Oceniła, że pewnie nie ruszy się z tego miejsca przynajmniej przez pół godziny. Ona tymczasem wyruszy na łowy. Zgłodniała i przydałby się jej posiłek. Wycofała się ostrożnie i ruszyła w poszukiwaniu jakiegoś zagubionego zwierzęcia, która nadawałoby się do jedzenia.
Pokonanie kilometra zajęło jej nie więcej niż pięć minut. Przemykała od drzewa, do drzewa. Od krzaka, do krzaka. Była prawie niewidzialna. Czuła się świetnie. Lubiła swoje życie. Brak problemów, brak obowiązków. Wolność.
Głosy.
Najpierw ledwo słyszalne. Kiedy ruszyła w stronę źródła dźwięków była w stanie rozróżnić poszczególne słowa. Bez wątpienie przez jej teren szło kilkoro ludzi. Obawiała się, że to mieszkańcy czarnego zamku. Postanowiła, że podejdzie bliżej. Była pewna, że idą tę samą drogą, co wcześniej jasnowłosy chłopak. To nie mógł być zbieg okoliczności. Ludzie nieczęsto pojawiali się na jej terenie. A już na pewno nie dwa razy tego samego dnia.
Podeszła jeszcze bliżej. Od rozmawiających intruzów dzieliły już ją tylko rzadkie krzaki. Mogła już rozróżnić poszczególne elementy ich wyglądu. Szły trzy osoby. Dziewczyna i dwóch chłopaków. Wszyscy byli bardzo podenerwowani i – tak jak podejrzewała wcześniej Lisa – mieli na sobie czarne płaszcze. Byli mieszkańcami czarnego zamku.
- Kto wypuścił tego szczyla… - odezwała się czarnowłosa dziewczyna. – Jeśli się dowiem, to go dorwę i powypalam oczy, albo…
- Albo Mistrz nam wypali oczy jeśli go nie znajdziemy – odparował jasnowłosy chłopak. – Del! Dawaj latarkę. Ciemno jak diabli.
Po chwili snop światła oświetlił drogę przed nimi. Na nieszczęście Lisy, chłopak niechcący skierował latarkę w jej stronę. Zdążyła się cofnąć, ale serce biło jej jak młotem. Miała nadzieję, że jej nie dostrzegli.
Na szczęście nikt nie dostrzegła drobnej jasnowłosej dziewczynki kryjącej się w krzakach. Usłyszała jeszcze kilka przekleństw, po tym jak chłopak skierował latarkę prosto w twarz ciemnowłosej dziewczyny.
- Jak go złapiemy, dopilnuję, żeby cierpiał – oznajmiła dziewczyna i kopnęła kamień na ścieżce. Na jej nieszczęście był mocno osadzony w ziemi i ani drgnął. Natomiast dziewczyna złapała się za nogę i dało się słyszeć kolejną salwę przekleństw. Tym razem przy akompaniamencie śmiechów jej towarzyszy. – Zamknijcie się idioci – syknęła. – Jeśli ten blondynek jest w pobliżu to od razu usłyszy wasze rechotanie.
Czarni intruzi przyspieszyli kroku, tylko ciemnowłosa dziewczyna przystanęła i spojrzała w stronę krzaków, gdzie kryła się Lisa. Jasnowłosa dałaby głowę, że tamta ją zauważyła. Przenikliwy wzrok wojowniczki zdawał się przez nią przenikać. Po chwili jednak dziewczyna w czarnym płaszczu uznała, że nic ciekawego nie kryje się w krzakach i ruszyła za swoimi towarzyszami. Lisa odetchnęła z ulgą.
Wiedziała już, co powinna zrobić, chociaż nie bardzo jej się to podobało. Odwróciła się i popędziła między drzewami w kierunku polanki ze źródełkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 18:53, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Thomas! (mój genialny początek xD)
Nie wiem jak Yap, ale ja się nie dałam omamić Kiroyu. Mam dość dobrą busolę moralną i, chociaż wiem, że zło jest cool, to wolę dobro... (o nie, powiedziałam to) Smile
Całkowicie zgadzam się z mamą Yap. Blizny są ekstra. Dziwię się tylko, czemu Lucian po prostu nie zamordował Matta we śnie... nieważne. Jakby chłop zginął, to co by było?
Czekam na następny rozdział. Napisz teraz o Obozie! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:55, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Przykro mi, ale teraz będzie dalszy ciąg Lisy... :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 19:02, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Nic nie szkodzi. Zobaczymy, mi Lisa wydaje się w porządku Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nike dnia Pon 19:02, 19 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 19:04, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Wiesz, pozory najczęściej mylą... :>
Zobaczymy jak będzie w tym wypadku. :]
Tęsknisz za Dianą? Mogę Cię zapewnić, że w następnym fragmencie z obozem się pojawi. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 19:05, 19 Mar 2012 
Temat postu:

To świetnie! Rzeczywiście ciekawa jestem, jak to dalej będzie, ale nie naciskam. Umiem czekać Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 19:16, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Spoko. Nowy fragment byłby dzisiaj pewni, gdyby mi się cały nie usuną... Nie wytrzymam. Będzie ciekawie w następnym. Obiecuję... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pon 23:39, 19 Mar 2012 
Temat postu:

Thomas... (to było i będzie zawsze moje rozpoczęcie!)
Lisa jest bohaterką intrygującą i tajemniczą. Podoba mi się ona strasznie! Czekam na rozwinięcie jej wątku! Czy pomoże Patrickowi? Czy Yala złapie chłopaka? A może zgarnie i Patricka i Lisę? Ahhh, Yala! Taka zła, taka wredna! Kogoś takiego potrzebuje każdy opek!
Co mi się podoba?
-nowy wątek! *.*
-słowa Yali, jej chęć do znęcania się nad Patrickiem
-wszystko inne!
Co mi się nie podoba?
-brak ^^
Pisz, pisz, pisz! I jeszcze raz pisz!!
Motywujące uściski
By Yap Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap98 dnia Wto 7:48, 20 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin