Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Ludzie Wody [R][+13][T]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seledine
kurwy



Dołączył: 29 Sty 2012
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie byłeś, nie wiesz

PostWysłany: Sob 19:25, 04 Lut 2012 
Temat postu:

Bardzo fajne opowiadanie, "z rytmem", że się tak wyrażę. Wink Piszesz bez większych błędów, ciekawie, wprowadzasz wiele opisów walki i miejsc. Akcja jest wartka, bez sztucznych udziwnień. Bardzo mi się podoba. Smile Widać, że interesujesz się takimi zagadnieniami. Jedynym, co mnie trochę dziwi i zastanawia jest fakt, że członkowie załogi wychodzą sobie w trakcie ważnej bitwy pogadać do kajuty. Po za tym jest jest super, masz zadatki na pisarza. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:02, 04 Lut 2012 
Temat postu:

Dziękuję Wam. Wink
Seledine, oni wyszli do kajuty pogadać, ponieważ tamta załoga przyszła i bitwa była już praktycznie wygrana... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Catalunya
kurwy



Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:34, 09 Lut 2012 
Temat postu:

Jestem po gorącej kąpieli i nawet fakt, że rozpisałam się, a przeglądarka się zamknęła, mnie nie dobija. No, zaczynam od nowa.

Prolog mi się spodobał. Zdecydowanie. Fajnie to wszystko opisałeś, naprawdę. I ładnie. Jak już prolog mnie zaciekawił, to nie ma zmiłuj, całość muszę skończyć czytać jeszcze dzisiaj. Widać jakiś tam zarys fabuły, a to zdecydowanie zachęca do dalszego czytania i komentowania. Post zdecydowanie na duży plus.

Rozdział pierwszy - tytuł mnie powalił. Dosłownie. Leżę i nie mogę wstać (tak, uwaliłam się z laptopem na łóżku, ale cii). Zawsze śmieszyły mnie takie rzeczy, to chyba jakieś spaczenie.
Plusy:
- Thomas Złodziej jest genialny, uwielbiam takich bohaterów. Nicpoń jeden! Very Happy;
- Musiałam sprawdzić, co to kordelas i galeon (ten drugi skojarzył mi się z HP...). Dziękuję za uświadomienie;
- Piraci! Kurka wodna, uwielbiam ich!
Jednego nie rozumiem. Johanny Laatikainen -> Hanna - > Pekka?

Rozdział drugi.
Znów nowe słówka, dzięki Tobie się uczę. ;> Chyba jestem na to za głupia.
Ach, ten opis walki! Uwielbiam Cię za to. Sama staram się trzymać od takich rzeczy z daleka, bo po prostu tego opisywać nie potrafię, dlatego każdy, kto to robi (w dodatku dobrze), jest moim guru. Kłaniam się do stóp.
Całość miło się czyta, lekko. Opowiadanie zdecydowanie wciąga, już mogę stwierdzić, że jest o wiele lepsze od "Blizn". I napisane jakby lepszym stylem, co może się wydawać nieco absurdalne, ale niestety jest prawdą.

Cytat:
- Jesteś Thomasem Thiefem do stu tysięcy beczek zjełczałego tranu!

Perełka. *___*

Cytat:
Co było minęło. – machną ręką na znak, że nie chowa uraz.

Do stu tysięcy beczek zjełczałego tranu, machnął!


Rozdział trzeci.
Cytat:
Przeszedł korytarzem i staną przed drzwiami prowadzącymi do kajuty Hanny.

Stanął.

Cytat:
- To kapitan!
- Właśnie – odparł. – Nie mój ojciec.

Za to znielubiłam Thomasa. Zawsze uważałam, że rodzicami są ci, którzy wychowali, a nie ci, którzy spłodzili.


Fajnie, ale bez rewelacji. Oczywiście jest dobrze, ale nie ma jakiejś super akcji, chociaż rozumiem, że nie może być jej ciągle, bo by się znudziło. I tak jest duży plus.
Tak jak Seledine, też pomyślałam o tym wychodzeniu, ale skoro wyjaśniłeś, to już rozumiem, okej. Very Happy Ale mimo wszystko podczas trwającej walki Hanna wyszła z Tomem, co raczej nie powinno się w ogóle zdarzyć... dobra, nie czepiam się.
Zjeżdżam w dół, łiii, ale super... Strona 2, klikam, "o, fajnie, przeczytam rozdział czwarty!", czytam komentarze, znów zjeżdżam i mało mnie szlag nie trafia, jak widzę, że tego rozdziału nie ma. Do diabła! Chcę więcej.
Wyrazy uznania, każdy następny rozdział będę zawzięcie czytała.
Czekam niecierpliwie.


Często stawiasz spację tam, gdzie nie powinno jej być, a nie stawiasz tam, gdzie powinna. W wolnej chwili przejrzyj tekst i może wyłapiesz te błędy, bo jakbym ja miała je wypisywać, to zbyt dużo czasu by mi się zeszło. Dodatkowo tego typu błędów, jak ten "machną" też kilka było.

Masło maślane z tego komentarza wyszło, ajm sorry.

Niech Ci pióro lekkim będzie.
Catalunya


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Catalunya dnia Czw 0:35, 09 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 9:09, 09 Lut 2012 
Temat postu:

Ah. Pekka. Tak miała na początku na imię, ale zmieniłem, bo wyszło, że Pekka-Piotr. :>
Dzięki za komentarz. Będę się starał poprawić niedociągnięcia. I zapewniam Cię, że jeszcze polubisz Thomasa. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 23:03, 14 Lut 2012 
Temat postu:

Napisałem pierwszą z trzech, lub dwóch (chociaż raczej trzech) części rozdziału czwartego. No i takim sposobem dodaję. Miłego czytania. :>


Rozdział IV - Port Royal


Zaczynało się ściemniać, kiedy „Cradle” dopływał do Port Royal. Słońce powoli chowało się za horyzontem ustępując wieczornej szarości. Miasto jednak tętniło życiem. Z daleka słychać było gwar rozmów, śmiechy i wiele innych odgłosów świadczących o tym, że ludzie świetnie bawili się w tawernach i gospodach.
Kapitan Spike stał na mostku, a piraci uwijali się jak w ukropie cumując statek.
- Wspaniały wieczór – odezwał się Boyer wkładając koszulę. – Wręcz idealny, żeby się uchlać.
Spike zaśmiał się i przeczesał palcami ciemne włosy.
- Zgadza się – przytaknął, a następnie zwrócił się do załogi: - Macie ochotę na dobrą zabawę i rum? Schodzimy na ląd!
Odpowiedziało mu głośne: „Ahoj!”.
Trap skrzypiał głośno, kiedy załoga „Cradle’a” schodziła po nim na ląd. Wszyscy byli w doskonałym humorze na myśl o czekającym ich rumie i pięknych kelnerkach. Tylko Thomas wlókł się smętnie na końcu.
- Możesz jeszcze zmienić decyzję – szepnęła do niego Hanna.
Pokręcił głową.
- Nie ma mowy.
Hanna nie lubiła takich miejsca jak „Tawerna Śmierdzącego Karima”. Nie dla niej było „upijanie się” piwem imbirowym, czy też wszechobecny zapach chmielu. Tak naprawdę wolałaby posiedzieć na statku trenując szermierkę. Tego wieczoru postanowiła jednak towarzyszyć załodze. Głównie ze względu na Thomasa. Jeśli się nie wycofa, będą to jego ostatnie chwile w towarzystwie kapitana i całej załogi.
Duży, wyblakły, zielony szyld nie rzucał się w oczy, ale wszyscy i tak wiedzieli, że tam należy iść.
Kapitan Spike pchnął ciężkie drewniane drzwi i weszli do środka. W nozdrza Hanny od razu uderzył zapach chmielu, którego tak bardzo nie lubiła. Trudno. Tego wieczoru się przemęczy. Była tylko ciekawa, czy zauważy jak Thomas się wymyka. Wszyscy wiedzieli, że był mistrzem skradania się, krycia i bezszelestnego chodzenia. Między innymi dlatego kucharz Carven miał kłopot ze znikającymi ciastkami.
Wielki mężczyzna stojący zaraz przy wejściu uśmiechnął się na widok kapitana Spike’a i odsunął się na bok robiąc przejście. Hanna wiedziała, że ten osiłek pilnuje, żeby nikt nieproszony nie dostał się do środka. Wbrew nieszczególnie zachęcającej nazwie „Tawerna Śmierdzącego Karima” była jedną z lepszych w Port Royal. Większość tamtejszej ludności chciałaby tu coś wypić.
Kapitan rozejrzał się po obszernym wnętrzu. Tak jak się spodziewał większość ław była już zajęta. Jednak specjalnie zarezerwowany stół dla jego załogi był wolny. Ruszył przez salę pozdrawiany przez innych kapitanów.
Wszyscy rozsiedli się wygodnie przy stole i po chwili podbiegła do nich młoda, urodziwa kelnerka z pytaniem: „Co podać?”.
- Rum! – wrzasnął ktoś z załogi. – Mnóstwo rumu!
- Spokojnie Benjamin! – skarcił go z uśmiechem kapitan, po czym zwrócił się do dziewczyny: - Prosimy o pięć butelek wina, dużo rumu i kilka kufli piwa imbirowego.
Kelnerka skinęła głową i udała się w stronę baru.
Thomas rozejrzał się po sali, ale widocznie nie dostrzegł tego, co zamierzał bo z powrotem zwrócił wzrok na brzeg drewnianej ławy.
- Kogo tak wypatrujesz? – spytał kapitan. – Czyżby wpadła ci w oko jakaś dziewczyna?
Usłyszawszy to kilka osób z załogi zagwizdało głośno i roześmiało się.
- Nie – odparł Thomas. – To nie to. Po prostu myślałem, że spotkamy tu kapitana Cervánteza. Chciałem mu podziękować.
- Myślisz, że ja nie? – spytał kapitan. – Temu człowiekowi zawdzięczam życie większości, o ile nie wszystkich, ludzi mojej załogi. Mam u niego długo wdzięczności…
Przerwał, bo młoda kelnerka powróciła z tacą pełną trunków. Przed nosem Toma wylądował kufel z piwem imbirowym. Opróżnił go duszkiem, wytarł usta rękawem i sięgnął po następny.
Hanna z kolei przypatrywała się swojemu napojowi z widoczną odrazą na twarzy. Nie ukrywała, że tego typu „przyjemności” po prostu nie były dla niej. Zapach piwa od razu ją odrzucał. O smaku już nie wspominając.
Zastanawiała się, kiedy Thomas się wymknie i w jaki sposób. Czy zauważy to? Postanowiła, że nie będzie spuszczać z niego wzroku.
Siedział oparty o ścianę i dopijał piwo imbirowe. Wyglądał na przygnębionego. Nie dziwiła mu się. Też by taka była, jeśli opuszczałaby okręt, na którym się wychowała i spędziła całe życie. No i kapitan. Nie wiedziała jak on może go zostawić. Jeszcze, gdyby był zwykłym człowiekiem z załogi, ale nie. Kapitan był kimś na kształt ojca Toma.
Postanowiła wziąć łyk tego ohydnego napoju. Za każdym razem to robiła, kiedy byli u Śmierdzącego Karima. Nigdy jej nie smakowało, ale zawsze warto próbować.
Zanurzyła usta w białej pianie.
- Fuj – mruknęła i odstawiła kufel.
Kelnerka podeszła do niej i z przymilnym uśmiechem spytała, czy dziewczyna czegoś sobie życzy.
- Nie, dziękuję. – Pokręciła głową Hanna.
Przeniosła wzrok z powrotem na Thomasa i doznała szoku. Jej przyjaciel zniknął!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thomas dnia Czw 11:00, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Śro 12:41, 15 Lut 2012 
Temat postu:

Thomas :* ...
Ja nie mogę po prostu. Ty dobrze wiesz, że na mój komentarz zawsze możesz liczyć. Więc komentuję xD .
Thomas wreszcie zniknął! Gościu faktycznie musiał być mistrzem, że tak genialnie wykorzystał chwilę. I uciekł bez Hanny. Sad
Twój styl jest świetny. Jak zobaczyłam, że już koniec części, to krzyknęłam: ueee, czemu tak krótko! Ludzie wody są fajną lekturą na poranki środowe. Zresztą nie tylko poranki i nie tylko środowe... Wink
Twojego opo NIE DA SIĘ skrytykować. Pisz dalej, Yap czeka na następną część!
Pzdr!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 15:16, 15 Lut 2012 
Temat postu:

Oj, da się. Przekonasz się, jeśli Un zaszczyci mnie komentarzem. :>
Dzięki. Fajnie, że się podoba. Następna część będzie dłuższa. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 10:41, 19 Lut 2012 
Temat postu:

Ladies and gentlemen!
This is the moment you all've been waiting for!



Rozdział czwarty, część 2/2

Tom wymknął się bocznymi drzwiami z tawerny i szedł pewnym krokiem na pokład „Cradle’a”. Musiał wziąć z kajuty przygotowany wcześniej bagaż i, co ważniejsze, zostawić list kapitanowi. Miał nadzieję, że Hanna da mu spokoju i nie będzie próbowała go powstrzymać. Niech lepiej pije piwo imbirowe i mi nie przeszkadza, pomyślał. Doceniał to, jak bardzo starała się go zatrzymać na statku, ale to nie miało sensu. Nic nie było wstanie nakłonić go do zmiany decyzji. Tylko niepotrzebnie traciła czas…
Zbliżając się do statku starał się robić coraz mniej hałasu. Zależało mu, żeby nikt go nie zauważył. Nie będzie to specjalnie trudne zadanie. Większość załogi pije u Karima, a reszta pewnie śpi. Prawdopodobnie zostawili jednak kilku ludzi na straży. Ominięcie ich nie będzie jednak dla niego problemem. Mógłby ukraść im wszystkim kordelasy, a oni nawet by się nie zorientowali.
Nie to było jednak jego celem. Wszedł bezszelestnie po trapie. Nie skrzypiał on tym razem, jak wtedy, kiedy cała załoga schodziła po nim na ląd. Piraci, którzy pozostali na pokładzie spodziewają się, że jeżeli ktoś będzie wchodził na statek usłyszą najpierw skrzypienie trapu. Tym razem nic z tego.
Przemknął bezszelestnie pod pokład, a następnie korytarzem do swojej kajuty i zamknął drzwi, które wcześniej naoliwił. Nie chciał, żeby wydały jakikolwiek odgłos zwracając tym samym uwagę załogi. Podszedł do swojej koi, na której spoczywał cały jego dobytek.
Wziął pakunek i przewiesił go sobie przez ramię. Spojrzał ostatni raz na swoją kajutę. Spędził tu całe swoje życie i szkoda mu było rozstawać się z ty miejscem. Nie chcąc przedłużać nacisnął klamkę i wyszedł na korytarz.
Udał się prosto do kajuty kapitana, która znajdowała się stosunkowo nie daleko od jego własnej. Ciężkie, dębowe drzwi były na pewno zamknięte, z resztą Thomas nie chciał ich otwierać. Wyjął kartką z kieszeni, przeczytał jeszcze raz całą jej treść i wsunął pod drzwiami do środka.
Odwrócił się, żeby odejść, ale w tej samej chwili usłyszał skrzypnięcie drzwi za plecami. Nie miał czasu, żeby się schować.
- Tommy? – rozbrzmiał bardzo znajomy mu głos. – Co ty tu robisz?
W drzwiach swojej kajuty stała Maggie.
- Masz talent do nakrywania mojej rodziny na gorącym uczynku – zaśmiał się.
- Ano mam. – Uśmiechnęła się.
- Cześć Maggie – rzekł. – Odchodzę. Tylko… - Przyłożył wskazujący palec do ust i jego twarz rozpromienił uśmiech. – Zobaczymy się jeszcze!
Po tych słowach pognał schodami na górę. Kiedy był już na pokładzie zdał sobie sprawę, że powinien zachować ciszę i zaczął znowu uważniej stawiać stopy.
Nie spotkał nikogo z załogi, więc szybko zbiegł po trapie i ukrył się między ścianami dwóch budynków. Mógł stamtąd bezpiecznie obserwować przystań bez obawy, że zostanie zauważony. Oparł się o ścianę i obserwował.
Przez miasto przewijało się sporo ludzi. Niektórzy mieszkańcy przychodzili tu, żeby napić się piwa i porozmawiać ze znajomymi. Inni chcieli kupić coś na pchlim targu, który nie cieszył się wielką sławą. Większość sprzedawanych tam rzeczy było skradzione. Ale kogo to obchodziło? Taki życie piratów. Ciągłe kradzieże, potem sprzedaż tego co się złupiło i od nowa. W końcu Port Royal było główną ich siedzibą.
Niektóre dzieci przychodziły tu, żeby posłuchać morskich opowieści od pirackich wygów. Ileż razy on sam słyszał złowieszcze historie o krakenie – legendarnym potworze morskim, którego pasją życiową było zatapianie statków. Był chyba ulubionym tematem opowieści starych, emerytowanych piratów a dzieci uwielbiały o nim słuchać.
Innymi znanymi stworami były syreny. Z tą różnicą, że w przeciwieństwie do krakena, Thomas wierzył, że naprawdę istnieją. Pół kobiety – pół ryby czyhały na zbłąkanych piratów, uwodziły ich i zjadały. Dzieci nie bały się ich tak jak krakena, ale według Toma powinny o wiele bardziej.
Pamiętał jeszcze, że w którymś porcie, stary pirat opowiadał mu o Ludziach Wody. W tej chwili nie mógł sobie jednak nic o nich przypomnieć.
Zaprzestał swoich wspomnień na temat potworów, kiedy zauważył kapitana wychodzącego z „Tawerny Śmierdzącego Karima”. Dowódca „Cradle’a” był w bardzo dobrym humorze. Zresztą jak cała załoga. Śmiali się głośno i żartowali. Prawdopodobnie nie zauważyli jeszcze jego nieobecności. Na to w głębi duszy liczył, ale jednocześnie było mu żal, że nie zwrócili uwagi na jego brak. Miał jednak nadzieję, że zanim zorientuje się, że nie ma go na pokładzie, będą już daleko na morzu.
Rozpita załoga wchodziła po trapie, ale Thomas nie wiedział wśród nich Hanny. Odwrócił się gwałtownie w chwili, kiedy dziewczyna chciała złapać go za ramię.
- Co ty tu robisz?! – warknął. Był zły, że dał się podejść, ale jednocześnie zły, że dziewczyna próbuje zmienić jego decyzję.
- Chodź ze mną na statek – nalegała. – Źle ci na „Cradle’u”?
- Wiesz dobrze, że nie o to chodzi! – odparł. – Nie powinnaś próbować zmienić mojego postanowienia. To moja decyzja!
Spojrzała na niego wściekle.
- Dlaczego to robisz?
- Tłumaczyłem ci to już kilka razy! Szukam przygód, prawdziwego pirackiego życia, którego kapitan Spike mi nie daje. Dlatego.
- Ale dał ci dom! – krzyknęła. – Tak się mu odpłacasz?
- Czy ty nie rozumiesz?! – wrzasnął. – Dlaczego tak bardzo chcesz żebym został, skoro ja sam chcę odejść? Kapitan jest dla mnie jak ojciec, ale ja potrzebuję przygód! Chcę rabować! Żyć jak pirat!
Dziewczyna spojrzał na niego posępnie.
- Żebyś się tylko nie przeliczył – rzuciła i udała się w stronę statku.
Patrzył przez chwilę jak drobna sylwetka Hanny oddala się w stronę okrętu, a następnie wchodzi na pokład. Nie chciał rozstawać się z nią w taki sposób, ale nie dała mu wyboru.
Minęło kilka minut, a „Cradle” nie odpływał. Thomas zaczął się denerwować. Odkryli, że go nie ma? Zaraz zaczną go szukać? Jeśli tak, to cały jego plan spali na panewce.
Postanowił wcisnąć się głębiej między ściany budynków, a w następnej chwili „Cradle” zwrócił dziób w kierunku otwartego morza. Teraz już nie ma odwrotu, pomyślał. Nie wiedział tylko ile czasu będzie musiał czekać na statek, który go przyjmie. Czy w ogóle się doczeka? Najbardziej marzyło mu się zaciągnięcie do załogi kapitana Cervánteza. Miał już nawet obmyślony plan, jak dostać się na pokład „Mścicielki”.
Kiedy „Cradle” zniknął mu z oczu, wstał, przewiesił przez ramię pakunek ze swoim dobytkiem i ruszył w stronę „Tawerny Śmierdzącego Karima”. Postanowił jednak nie pokazywać się jej właścicielowi. Lepiej będzie, jeśli na razie nikt nie będzie zwracał na niego uwagi. Musi tylko jakoś obejść Pita. Wielki mężczyzna pilnował wejście do Karima odkąd Tom pamiętał. Jeszcze nikomu nie udało się go przechytrzyć. Druga sprawa, że jeszcze nikt nie był Thomasem Thiefem.
Nagle do jego uszu dotarł przeraźliwy krzyk. Nie trudno było go usłyszeć, toteż większość ludzi przerwało wykonywane wcześniej czynności i zaczęło się rozglądać. Niektórzy nie znalazłszy źródła hałasu powracały do przerwanych zajęć. Inni jednak, wśród których był Thomas, dalej rozglądali się w nadziei, że odnajdą wzrokiem krzyczącą osobę. Chłopak podbiegł kilka metrów i jego sokole oczy dostrzegły tłumek ludzi, z którego dobiegały krzyki. Przepchnął się przez stłoczonych gapiów i jego oczom ukazał się straszny widok.
U stóp młodej kobiety leżał martwy mężczyzna w kałuży własnej krwi. Na jego łysej głowie utworzyły się cienkie nitki z zaschniętego szkarłatu. Wypalone oczy świadczyły o tym, że człowiek umierał w niemałych męczarniach. Ze strzaskanych rąk sterczały nagie gnaty, a palce były powyginane pod dziwacznym kątem. Jednak najgorzej prezentował się brzuch mężczyzny, który praktycznie toną we krwi. Z głębokich nacięć wylały się hektolitry szkarłatnej cieczy. W jedną z głębszych ran została wbita kość. Prawdopodobnie wycięte żebro zamordowanego. Na trupa padało światło latarni nadając mu jeszcze bardziej koszmarnego wyglądu.
Thomas poczuł gwałtowną chęć zwrócenia piwa imbirowego na ulicę.
- To mój mąż! – łkała kobieta. – Mój mąż! Mój mąż…
Padła na kolana głośno szlochając i powtarzając w kółko imię: „Verth”. Nikt z gapiów nie śmiał się odezwać. Nikt nie potrafił jej pocieszyć. Naturalna śmierć jest czymś strasznym dla najbliższych, ale tak okropne i brutalne morderstwo pozostawia skazę na całe życie.
- Ja się zmywam! – rzucił jakiś młody mężczyzna o szczurzej twarzy. – Jeszcze i mnie dorwą!
Oddalił się odprowadzony przez pomrukiwania zebranych. Niektórzy poszli za jego przykładem i również uciekli się w obawie o własne życie. Inni zostali i przypatrywali się ze smutkiem załamanej kobiecie.
- Mógłbym coś dla pani zrobić? – spytał ostrożnie Thomas.
Zapłakane oczy zwróciły się w stronę chłopaka.
- Nikt nic nie może zrobić! – krzyknęła. – Verth… Dlaczego…
Kobieta klęczała jeszcze kilka minut nad ciałem ukochanego, poczym pocałowała go w zakrwawione usta i wstała. Widać było, że stara się wziąć w garść.
- Przepraszam za takie pytanie – odezwał się jeden ze starszych mężczyzn. – Ale czy wie pani, kto mógłby zabić pani męża?
- N-nie wiem. – Kobieta potrząsnęła kilka razy głową tak, że rozpadł się kok, w które były upięte i fala kasztanowych włosów opadła na ramiona. – Verth przychodził tu czasem i handlował.
- Czym?
- Różnego rodzaju narkotykami – odparła. – Nic więcej nie wiem.
- A więc możliwe było, że ktoś z tej branży chciał pozbyć się pani męża? – pytał dalej starszy mężczyzna.
- Możliwe… Ale dlaczego w taki sposób?!
- Nie wiem – odparł starzec.
Thomas nie słuchał dalej. Wiedział, że nie pomoże, a więc po co miał pchać się nie w swoje sprawy? Czuł, że obraz skatowanego mężczyzny zostanie mu w pamięci na długo. Idąc w stronę „Tawerny Śmierdzącego Karima” zastanawiał się, kto mógłby zrobić coś tak potwornego? W głowie mu się nie mieściło, że ktoś taki może stąpać po ziemi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Nie 15:11, 19 Lut 2012 
Temat postu:

Thomas.
Fajnie to nazwałeś na cboxie: nudny rozdział.
A szczególnie to: "Jednak najgorzej prezentował się brzuch mężczyzny, który praktycznie tonął we krwi. Z głębokich nacięć wylały się hektolitry szkarłatnej cieczy. W jedną z głębszych ran została wbita kość. Prawdopodobnie wycięte żebro zamordowanego." Zionie nudą, nie?
Człowieku! Masz takie trafne opisy! Czułam się jakbym tam była i patrzyła na tego zamordowanego człowieka... Matko, chyba bym sobie rzygnęła...
Ten rozdział jest najlepszy z całych Ludzi Wody.
Literówki są, ale oj tam.
Jesteś wielki!
Pisz dalej!
Weny życzy Twa droga
Yap Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 15:18, 19 Lut 2012 
Temat postu:

No bo jak pisałem, że nudny, to jeszcze nie wiedziałem, że wpadnie mi do głowy pomysł z tym morderstwem. :>
Dzięki Yap. Zawsze mogę liczyć na komentarz od Ciebie. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
kurwy



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hubinek

PostWysłany: Wto 18:49, 21 Lut 2012 
Temat postu:

Cóż mogę ci powiedzieć...
"Ludzie Wody" - bardzo zaciekawił mnie sam tytuł. Pomysł z przeskokiem o kilkanaście lat - standard, nie zawsze się udaje - tobie się udało. Piraci - temat trudny, jednak na razie idzie ci bardzo dobrze.
Długie rozdziały - plus.
Klimat. Tutaj czuję lekki niedosyt. Oczywiście, roztaczasz piracką, tawernianą mgiełkę, ale w pewnych momentach mgiełka powinna zmienić się w dym armatni.
Jednak jestem pod bardzo dobrym wrażeniem. Hmm... na oko... 7,542/10.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:58, 21 Lut 2012 
Temat postu:

Dziękuję Ci za komentarz. Cały czas ćwiczę, więc miejmy nadzieję, że za pół roku będę pisał w połowie tak dobrze jak Ty. :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Catalunya
kurwy



Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:51, 25 Lut 2012 
Temat postu:

Cytat:
Miał nadzieję, że Hanna da mu spokoju

Spokój.
Cytat:
Jednak najgorzej prezentował się brzuch mężczyzny, który praktycznie toną we krwi.

Tonął.

Więcej większych błędów chyba nie znalazłam.
Spodobał mi się opis zamordowanego. Narzekałabym, że krótki, gdyby nie długość rozdziału, do którego jest taki... proporcjonalny. Czy jakoś tak. No wiesz.
Rozdziały... niby długie, ale, nie ukrywam, przyjemniej by mi się czytało co najmniej dwa razy dłuższe.
Ciekawa jestem dalszych losów Thomasa. Podejrzewam, że jakoś natknie się na tych Ludzi Wody, ale co dalej? Kurka wodna.
Czemu Hanna nie uciekła razem z nim? Ja tu liczyłam na mały romansik, ale widzę, że się przeliczyłam.
Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy od tak uciekają, zostawiając po sobie tylko list. Przecież Thief wychował się na tym statku, czemu go tak bez żalu zostawił...? :C
Mimo to czyta się lekko, bardzo przyjemnie i z tą wciąż zżerającą ciekawością.
Chcę więcej, więcej, więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:56, 25 Lut 2012 
Temat postu:

Dziękuję, dziękuję. To takie nieszczęsne literówki. Chociaż to "ł" jest moją piętą achillesową. Przyznaję.
Thomas nie odchodzi bez żalu. On jest bardzo smutny z tego, że musi odejść, ale wie, że musi. No i to jest potrzebne do do dalszego rozwoju fabuły. Wink
Dzięki za komentarz. Teraz czas się przekonać do Blizn, czyż nie? :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bartolomeo
kurwy



Dołączył: 24 Lut 2012
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

PostWysłany: Nie 12:50, 26 Lut 2012 
Temat postu:

Tomek, Tomek. Ty chyba doskonale wiesz, co ja sądzę o "Ludziach Wody". To jest świetne! Genialne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:01, 01 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Bartku. A ja zapomniałem dodać do poprzedniej części takiego ostatniego fragmentu. Nie wiem czemu. Pewnie byłem rozkojarzony i nie skopiowałem z worda... :>
A więc dodaję. Krótki, bo krótki, ale to taka końcówka jest. ;]

__________________________________________



Kapitan Spike otworzył drzwi swojej kajuty i pierwszą rzeczą, która przykuła jego uwagę była mała karteczka na podłodze. Pomyślał, że coś wypadło mu z kieszeni, kiedy wychodził, ale jednak wolał się upewnić co jest na niej napisane.
Rozwinął ją i zaczął czytać.

Kapitanie, czułem, że ten statek mnie ogranicza. Nie chcę tu Pana urazić. Jest piękny, ale to nie jest prawdziwe, piracki życie. Bez urazy oczywiście. Pokochałem ludzi z załogi. To moja rodzina, ale rodzinę, też się czasem opuszcza.
Dlatego z ciężkim sercem ostanowiłem poszukać szczęścia naiwnym statku. Po cichu liczę na przyjęcie do załogi kapitana Cervánteza.
Bałem się, że będzie chciał mnie Pan zatrzymać – stąd ten list. Niech Kapitan jednak wie, że nigdy nie zapomnę o Panu. Nigdy nie zapomnę o tym, co pan dla mnie zrobił.

Pomyślnych wiatrów, Tato!



Kapitan Spike spodziewał się tego, ale i tak było mu żal, a ostatnie słowa do głębi go wzruszyły.
- Pomyślnych wiatrów, Synu – powiedział do pustej kajuty, a na jego twarzy zagościł uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Czw 16:38, 01 Mar 2012 
Temat postu:

Oj... O.o
No nie spodziewałam się takiej reakcji Spike'a. To trochę dziwne... Nie był zły, smutny, ani w ogóle nic. Uśmiechnął się. No gdyby mi uciekł syn, choćby przyszywany, to bym się wnerwiła na niego. Ale cóż. Yap to Yap, nie? ^^
Bardzo dobrze. Po prostu mnie zainteresowałeś tym. Bardzo. Zresztą nie pierwszy raz Wink .
Czekam na kolejne rozdziały!
Całuski by Yap Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 19:07, 02 Mar 2012 
Temat postu:

Dziękuję Yap. :>
A teraz daję pierwszą część rozdziału piątego. Wink


Rozdział V: Skrót


Szum fal. Ten, który towarzyszył mu przez całe życie. Budził go o świcie i kołysał do snu. I tym razem zbudził go nad ranem. Mewy latały nad miastem, a piraci krzątali się w przystani. Zwykły dzień w Port Royal.
Thomas spędził tę noc ułożony w prowizorycznym hamaku, który zrobił z brudnej, niegdyś białej płachty i dwóch haków przyczepionych do dwóch, równolegle biegnących ścian. Było mu dość wygodnie, a zaułek chronił przed wiatrem.
Nie chciało mu się wstawać, więc leżał w prowizorycznym hamaku i obserwował. Właściwie, nie miał za dużo do obserwowania. Z zaułka widział tylko mały fragment przystani, na której nie było dużo ludzi.
Zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w odgłosy niosące się po mieście. Przez jednostajny szum fal przebiło się żałosne kwilenie. Tom wytężył słuch. Był pewien, że ktoś, lub coś potrzebuje pomocy.
Zszedł z hamaka i rzucił swój dobytek za dwie drewniane skrzynki. Stwierdził, że później po niego wróci. Wziął tylko swój kordelas.
Wyszedł z zaułka i jeszcze raz usłyszał ten dźwięk. Zdawało mu się, że rozlega się niedaleko. Zaglądał do każdej uliczki, aż wreszcie znalazł to, czego szukał.
W podobnym zaułku do tego, w którym spędził noc stało trzech chłopaków. Na pierwszy rzut oka nie robili nic złego, ale Thomas od razu dostrzegł drewnianą deską trzymaną przez najstarszego z nich i skulonego pod ścianą chłopaka. Byli tak zajęci kopaniem i biciem bezbronnego dziecka, że nie zauważyli, iż młody pirat do nich podszedł.
- Co się tu dzieje? – warknął Thomas, który aż kipiał z wściekłości.
Najstarszy z chłopaków – właściciel drewnianej deski – zwrócił na niego swoje podkrążone oczy.
- Nie twoja sprawa – odparł. – Zjeżdżaj!
Młody pirat stał jednak w tym samym miejscu. Dłonie miał zaciśnięte w pięści.
- No już! – wrzasnął chłopak, a jego blond włosy zafalowały, kiedy potrząsnął „bronią”. – Mam ci pomóc?
Thomas ocenił, że nie będzie musiał nawet używać kordelasa.
- Spróbuj – syknął.
Chłopak ruszył niezdarnie w stronę pirata. Był chyba niedużo od niego starszy. Deska uniosła się do góry, żeby zaraz spaść na głowę Toma, ale ten przeturlał się pod nogami blondyna i zanim tamten zdążył się odwrócić trzasnął go w plecy otwartą dłonią, a potem dał solidnego kopniaka w „siedzenie”.
Blondyn zachwiał się i deska wypadła mu z rozdygotanej ręki. Odwrócił się do Toma. Był cały czerwony na twarzy z gniewu i upokorzenia. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, tak, że pobielały mu knykcie.
- Ty bezczelny gnojku! – wrzasnął, kiedy już podniósł swoją „broń”. – Zabiję cię!
Thomas pomyślał, że ten chłopak ma problem z agresją i emocjami. Ale nie zamierzał mu odpuścić. Było mu żal dręczonego chłopca. Postanowił, że najpierw da nauczkę tym chłopakom.
Kiedy chłopak z deską ruszył na niego, zrobił to samo co za pierwszym razem. Prawie to samo, bo tym prześlizgnął się pod jego nogami, ale zahaczył obiema rękami o nogi blondyna, który z moment runął jak długi na ziemię.
Aż dziw bierze, że drugi raz się na to nabrał, pomyślał Tom. Choć na pierwszy rzut oka było widać, że jego przeciwnik nie grzeszy mądrością.
Tymczasem jego koledzy z przerażeniem patrzyli jak ich szef obrywa od nieznajomego. Jeden z nich chciał pomóc blondynowi, ale zimne spojrzenie, które posłał mu Thomas zatrzymało go w miejscu.
Blondyn natomiast zaczął gramolić się niezdarnie na nogi. Kiedy jego tłusty tyłek znalazł się w zasięgu buta Toma, pirat nie zawahał się. Nawet mały, skulony w kącie chłopczyk skrzywił się, kiedy jasnowłosy chłopak dostał potężnego kopniaka.
Poleciał na twarz i przejechał kilka metrów po ziemi.
Thomas podniósł jego deskę, złamał ją na pół i rzucił na jego tłuste ciału, które teraz unosiło się miarowo. Blondyn próbował złapać oddech.
- Macie się trzymać od tego chłopca z daleka! – krzyknął do nich młody pirat. – Zrozumiano?
Młodsi chłopcy uciekli szybko z zaułka, natomiast starszy leżał jeszcze przez chwilę, po czym stał, pokazał Tomowi środkowy palec i poszedł za przykładem mniejszych kolegów.
Czarnowłosy chłopak podszedł do skulonej pod ścianą, drobnej postaci. Miała zastraszającą ilość siniaków i drobnych ran, czy też otarć. Piwne oczy patrzyły żałośnie na zbliżającego się chłopaka.
- Nie zrobię ci niż złego. – Thomas mówił powoli i wyraźnie, jak do nieoswojonego psa. – Jak masz na imię?
- Lim – chlipnął chłopiec.
Pirat podrapał się po głowie.
- Ładne imię – powiedział, a malec przytaknął tak, że jego rude włosy opadły na oczy.
- A jak ty się nazywasz? – spytał Lim.
- Thomas Thief – odparł pirat, a obliczę chłopca rozjaśnił uśmiech. Tom pomyślał, że wygląda u wiele lepiej, kiedy jest wesoły.
- Umiesz kraść? – spytał malec.
- Można tak powiedzieć – odrzekł Thomas.
- Ja też. Z tego się utrzymuję.
Tom zmarszczył brwi.
- A gdzie twoja mama? – spytał.
- Nie wiem. Zostawiła mnie – odparł smętnie chłopczyk i zwiesił głowę. Kiedy znów spojrzał na młodego pirata, jego w jego oczach widać było niewyobrażalny smutek.
- Mnie też – odparł Tom. – Tyle, że na statku.
- Jesteś piratem? – Oczy malca zdradzały podekscytowanie. Thomas pomyślał, że można z nich wiele wyczytać.
- Tak – odparł. – Ale na razie bezrobotnym. Szukam statku.
Chłopiec nie odpowiedział, ale jego twarz zdawała się być zamyślona.
- Wiesz, zawsze chciałem być piratem.
Thomas przyjrzał mu się uważnie.
- Co stoi na przeszkodzie? – spytał.
- Nie wiem. – Spojrzał na Toma. – Dziękuję ci. Wiesz, że przegoniłeś tamtych chłopaków.
- Czemu cię bili?
- Dla zabawy – odparł rudzielec. – Robią to od jakiegoś czasu. Staram się przed nimi ukrywać, ale nie zawsze mi to wychodzi.
Coraz więcej ludzi zaczęło pojawiać się na ulicach. Jakiś statek wypłyną z przystani na otwarte morze, a mewy krążyły nad powierzchnią wody szukając posiłku.
Przypomniało to Thomasowi, że on też dzisiaj nic nie jadł.
- Jesteś głodny? – spytał Lima.
Ma twarzy chłopca pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Nigdy nie jestem głodny – odparł malec. – Zawsze można wyciągnąć komuś z kieszeni jakieś drobne.
- Tym razem nie będziesz musiał kraść – odparł Tom. – Chodź kupię ci coś.

Pół godziny później szli przez ulicę trzymając w rękach duże bułki wypchane jakimś mięsem. Nie wyglądały apetycznie, ale Thomas musiał przyznać, że są bardzo smaczne. Kupili je w małym sklepiku, który znajdował się bardziej w głębi lądu. Lim powiedział, że mają tam dobre jedzenia, ale piratowi nie chciało się tam i ze względu na długą drogę.
- Możemy pójść gdzieś indziej? – spytał. – Będziemy musieli ominąć ten szeroki budynek…
Na twarzy Lima znowu zagościł ten łobuzerki uśmieszek.
Popędził ulicą, a potem skręcił w bardzo ciasny zaułek. Thomas zorientował się, że są pod ścianą tego budynku, którego mają ominąć.
Rudy chłopiec odsunął wielką deską i oczom pirata ukazało się jeszcze ciaśniejsze przejście. Tom bał się, że się nie zmieści. Kiedy już Lim się przecisnął, poszedł jego przykładem.
Jego obawy okazały się nietrafne, ponieważ z łatwością zmieścił się w małym otworze.
Przez chwilę biegli w ciemności. Thomas nie widział Lima. Starał się iść za odgłosem kroków malca, ale nie było to łatwe.
W końcu wyszli na światło dzienne podobnym otworem, jakim weszli do opuszczonego budynku. Sklepik ukazał się przed ich oczami.
- Niezły skrót – wydyszał Tom.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thomas dnia Pią 21:27, 02 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Sob 21:26, 03 Mar 2012 
Temat postu:

Thomas...
Ok, czy ja jestem głupia, czy dobrze myślę? Bo zdaje mi się, że wiem skąd ta inspiracja na to znęcanie się nad Limem...
Lim.Kolejna postać. Kochany, mały chłopiec z błyskiem radości w oku. Jezu, lubię takie postacie! Nadają opowiadaniu niesamowitego uroku ^^ .
No jak zwykle same komplementy. Ale nic innego nie da się napisać. Jest super!
Na początku zdziwiłam się "blondynem z falującymi włosami", ale uratowałeś się "tłustym tyłkiem" xD .
Trochę literówek. Oj tam.
Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział!
Całuski od Twego wiernego czytelnika
Yap Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:58, 03 Mar 2012 
Temat postu:

Haha. Już myślałem, że zapomniałaś o moim małym opku. :]
Tak, wiesz skąd pomysł nad biciem ślicznego, sprytnego i nieco łobuzerskiego chłopca. :>
Cieszę się, że skomentowałaś, bo na tym forum już tylko ty komentujesz. Dzięki Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thomas dnia Sob 21:59, 03 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin