Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Błękitna krew [R][T][+13]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 19:24, 13 Lut 2012 
Temat postu:

Fajny rozdział. Ten czarnooki facet wydaje się być fajny. Wink
Nie będę się rozpisywał, bo zwyczajnie nie umiem. Było trochę błędów. Głównie literówki i powtórzeniowe.
Masz świetny styl, ale już Ci to mówiłem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomasz_Budzik
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Czw 18:34, 16 Lut 2012 
Temat postu:

To jest świetne, ty masz naprawdę talent!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Czw 22:14, 16 Lut 2012 
Temat postu:

Yap, zawsze piszę komentarze do twoich książek i chyba wszystkie sensowne teksty już mi się wyczerpały. No nic, spróbuję coś skrobnąć.
Bardzo mnie zaintrygował ten czarnowłosy chłopak. Sama chciałabym go poznać, bo u mnie nie ma tu żadnych ciach, a jakoś żyć trzeba Wink
Kocham Błękitnokrwistych, i wcale nie mam tu na myśli tych nowojorskich wampirów Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomasz_Budzik
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Pią 16:23, 17 Lut 2012 
Temat postu:

https://www.youtube.com/watch?v=buRxFZiASAU

O to link do Audiobooka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Sob 16:46, 25 Lut 2012 
Temat postu:

Dziękuję za komentarze. Wszyscy jesteście kochani. Kochani, bo zadajecie sobie trud przeczytania i skomentowania tego "czegoś"
Ten rozdział dedykuję jednak trzem osobom, najbliższym mi osobom na tym forum:
-Nike
-Thomasowi
-Budzikowi1304
Mam nadzieję, że się podzielicie dedykacją. Pierwszej dwójce za to, że kibicowała mi od początku. A Budzikowi za audiobooka Very Happy
Dziękuję.
Miłego czytania!
IWO
Ponure myśli kłębiły się pod czupryną Iwa, gdy leżał w zimnym, ciemnym i wilgotnym lochu skuty ciężkimi łańcuchami. Drzwi pilnował rosły strażnik. Miał on klucz do kajdanów, które oplatały nadgarstki Iwa. Nawet choćby chłopak jakimś cudem zdołał się uwolnić, nie pokonałby strażnika. Naraziłby tylko własne życie, bo mężczyźnie wydano rozkaz: „Gdy niewolnik będzie stawiał opór, można go zabić”.
Niewolnik... za jakie grzechy? Iwo zawsze stał za równouprawnieniem! Do tego jutro miał przejść jakąś próbę. Inni królewscy niewolnicy mówili o niej z przerażeniem dotykając bezwiednie okropnych blizn na swoich twarzach. Reszta ciała była zasłonięta czerwoną szatą. Iwo myślał, jak okrutni mogą być ludzie z tych stron. Masakra. Koszmar. Najbardziej jednak martwił się losem Izy. Jedynym pocieszeniem było to, że nie mogła trafić gorzej. Chyba...
W korytarzu przed lochem zabrzmiały głośne kroki. Chłopak podniósł głowę na tyle, na ile było to możliwe i nadstawił uszu. Przez kratę w drzwiach zobaczył, że do strażnika zbliża się postać w tak obszernym czarnym kapturze i rękawach, że ledwie można było rozróżnić ludzkie kształty. Chodzący wór.
-Czarny Lord!- mężczyzna powitał entuzjastycznie tajemniczą postać składając nieporadny ukłon- czyżby próba miała się odbyć wcześniej?
„Wór” wykonał dziwny ruch. Prawdopodobnie było to kiwnięcie potakująco głową, ale Iwo nie dałby za to głowy.
-Chce Lord zobaczyć niewolnika? Słaba sztuka, byli lepsi jak na moje oko...- podlizywał się strażnik.
Znowu potwierdzenie.
-Zapraszam!- wykrzyknął mężczyzna otwierając drzwi celi.
Kiedy majstrował przy zamku, Czarny Lord sięgnął subtelnie do kieszeni strażnika, wyjął coś i schował w obszernym rękawie. A może była to tylko gra złudzeń?
Bardzo wolnym krokiem zakapturzona postać podeszła do skutego łańcuchami chłopaka. Uklęknęła przy nim.
Całe życie przeszło przed oczami Iwa. Teraz czeka go próba. Okrutna, brutalna próba. Ale nie ma się co oszukiwać- jest niewolnikiem. A niewolnicy są przecież traktowani jak rzeczy. Chłopak patrzył przed siebie pustym wzrokiem. Unikał spojrzenia Czarnego Lorda, które przewiercało go spod kaptura. Nie było to widoczne, ale Iwo bardzo dobrze to czuł. Nie będzie patrzył na tą postać. Nie okaże słabości. Nie chce, by wróg ujrzał strach na jego twarzy. Oczy chłopaka zaszkliły się dziwnie. Zaszły mgłą. Tylko nie łzy! Jest zbyt twardy, zbyt dumny na płacz.
Na szczęście coś wyrwało go z zadumy.
Ciałem Czarnego Lorda wstrząsnął nagły spazm. Zadrżało nienaturalnie. Tajemnicza osoba albo się śmiała, albo... szlochała. Potem lekko uniosła kaptur, tak, że można było ujrzeć delikatne usta szepczące ze smutkiem i radością zarazem:
-Iwo...
Następnym, co zobaczył chłopak, był drobny nosek i brązowe oczy, lekko zaczerwienione jakby od płaczu. Iwo już dawno nie ucieszył się tak na czyjś widok.
-Iza!- powiedział trochę zbyt głośno. Od razu zorientował się, że popełnił błąd. W jego ustach znalazły się zwoje czarnego materiału.
-Cicho! Jak chcesz przeżyć, mów szeptem- powiedziała dziewczyna ledwo dosłyszalnie, a potem cofnęła rękaw, podwinęła go i pogładziła złote loki Iwa.
-Mam klucze- uśmiechnęła się
Okręciła ciężkie kajdany na rękach przyjaciela i włożyła klucz do dobrze ukrytej dziurki. Metalowe obręcze otworzyły się z okropnym chrzęstem. Iwo rozmasował obolałe nadgarstki. Iza wstała i podeszła do jednej ze ścian lochu. Zaczęła ją dotykać jakby czegoś szukając. Chłopak zdziwiony takim widokiem zrobił kilka kroków, a znajdując się przy dziewczynie szepnął jej do ucha:
-Co robisz?
-Tu musi być jakieś tajemne wyjście. Zawsze jest- odpowiedziała zajęta obmacywaniem nieszczęsnej ściany.
-Istotnie, jest- zahuczał jakiś męski głos za nimi. Iwo odwrócił się gwałtownie i ujrzał strażnika, który go pilnował- Tajne wyjście jest w każdym lochu. Ale prawda jest taka, że dzisiaj już z niego nie skorzystacie. Lergańczycy już są w drodze. Nie wydostaniecie się stąd tak łatwo.
I mężczyzna rzucił się na Izę wciąż obróconą tyłem z gołymi rękami.
Wtedy umysły przyjaciół zadziałały jak jedno. Iwo zdzielił przeciwnika w głowę kajdanami, które wciąż trzymał w ręku, a jego towarzyszka odwróciła się ze zwinnością kota i kopnęła go... no cóż, w czuły punkt każdego mężczyzny. Kopnięcie było zaskakująco celne. Strażnik wydał z siebie zaskakująco cieniutki pisk i osunął się na ziemię trzymając się za klejnoty.
-Łał, gdzie się tego nauczyłaś?- spytał chłopak z nieukrywanym podziwem.
-Nigdzie. Po prostu wyobraziłam sobie ile krzywd doznawałeś tutaj, podczas gdy mnie nie było i uwolniłam z siebie całą wściekłość. A ja mam niezłą wyobraźnię- powiedziała Iza patrząc prosto w błękitne oczy Iwa. Potem podbiegła do drzwi i otworzyła je.
-Chodź- szepnęła- Oni są już w drodze. Radziłabym tego nie bagatelizować.
I puściła się biegiem przez korytarz zostawiając jęczącego strażnika w lochu. Iwo pobiegł za nią, a że Iza nie była wysportowana, a chłopak wręcz przeciwnie, szybko ją dogonił. Przebiegli przez korytarz, a potem po schodach. Wyjście z pałacowych lochów znajdowało się tuż przy rynku głównym. Przyjaciele wybiegli na ulicę i cichutko przemknęli przez rynek. Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło. Usłyszeli za sobą bowiem krzyki wściekłych rycerzy. Iwo odwrócił na chwilę głowę i ujrzał, że w tyle biegnie mniej więcej dwudziestu uzbrojonych mężczyzn, a na czele... nie, to nie mógł być on. A jednak. Na czele biegł ze swoim nieodłącznym biczem i mieczem Jego Obleśna Mość Brązowy Wojownik. Iwo chwycił Izę za rękę i pociągnął ją za sobą. Biegli przez niekończący się labirynt ulic.
-Musimy...- dyszała dziewczyna- Musimy... uciec... poza granice miasta...
Iwo przyspieszył. Nie mógł pozwolić na to, by możliwość ucieczki z tego okropnego miejsca spełzła na niczym.
-Nie, przestań!- krzyknęła Iza- już nie mogę...
Przyjaciel podtrzymał ją w biegu.
Długo tak nie pociągną. Dziewczyna zawsze była najgorsza z WF-u, pomimo tego, że w nauce przodowała jak mało kto.
-Wytrzymaj jeszcze trochę- powiedział dodając jej otuchy- Granica! Widzę Granicę!
Faktycznie, dało się ją łatwo rozróżnić. Dopiero teraz Iwo odkrył, że miasto znajdowało się na wzgórzu. I to dość porządnym: stromym, pokrytym błotem... U jego stóp znajdował się mroczny, czarny las. Pędzący z tyłu orszak znacznie się oddalił, ale przybliżenie się było tylko kwestią czasu. Wciąż byli w zasięgu wzroku. Nogi Izy odmawiały posłuszeństwa, ale nie mogli się przecież teraz zatrzymać. Nie w takiej chwili...
Iwo rozglądnął się dookoła. Gorączkowo starał się coś wymyślić.
-Zrób coś... Proszę...- szeptała mu dziewczyna do ucha.
Ale przecież nie poniesie jej na rękach! Zjechaliby wtedy na tyłkach na sam dół.
Zjechali...
Iwowi mignęły przed oczami wszystkie stoki, które do tej pory przejechał. Wszystkie dyplomy, które otrzymał. Wszystkie rekordy prędkości, które pobił. W końcu nie dla zabawy od tak dawna trenował narciarstwo alpejskie!
Podbiegł do grubego buka, na którym kora ledwie trzymała się ze starości. Jednym, zdecydowanym ruchem oderwał jej duży kawałek. Tak. Był wystarczający.
Pogoń zbliżała się nieuchronnie.
Iwo postawił przed sobą „deskę” na błotnistym stoku i stanął na niej.
-Iza! Chodź tu szybko!- krzyknął
Kiedy dziewczyna stanęła na prowizorycznej desce snowboardowej, chłopak powiedział do niej:
-Ugnij kolana i trzymaj się mocno!
Potem odepchnął się nogą. Ruszył w dół i poczuł, że pobija kolejny rekord szybkości. Wiatr znowu mocno ochładzał mu policzki i mierzwił loki. Robił to, co kochał, a z tyłu obejmowała go śliczna przyjaciółka.
-Iwo!- krzyknęła nagle- Oni się zatrzymali! Nie biegną dalej! Tylko tak się dziwnie gapią! Jesteśmy wolni! Wolni!- po czym mocno go przytuliła.
Wtedy Iwo naprawdę zrozumiał, co znaczy pojęcie „szczęście”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:50, 25 Lut 2012 
Temat postu:

Coś mi się zdaje, że ten Iwo jest wzorowany na tym twoim kochasiu. :>
Rozdział bardzo, bardzo fajny. Dobrze opisałaś ucieczkę. Pojawiło się co prawda trochę błędów, ale co tam. Głównie powtórzeń.
Tylko coś łatwo udało im się uciec. No, ale zwalam to na słabo zorganizowanych strażników i pościg. :>
Nie wiem co mogę jeszcze napisać więc napiszę, żebyś szybko dodawała kolejny rozdział. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 20:18, 27 Lut 2012 
Temat postu:

Yap! Tak ci dziękuję za dedykację Smile
Oczywiście świetnie. Nie znalazłam żadnych błędów, choć w paru miejscach możnaby zmienić stylistycznie. A jednak widać, że się starałaś.
Zauważyłaś, że jak się odmienia imię Iwo jako Iwowi np., to brzmi jak lwowi? Wink
Do Thomasa: strażnicy po prostu nigdy nie widzieli snowboardu i ich zatkało! No co, niemożliwe?
Yap, pisz dalej, pisz! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 20:22, 27 Lut 2012 
Temat postu:

Chodziło mi raczej i to, że tak łatwo przeszli przez miasto i dostali się do tej góry, po której zjechali. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pon 20:49, 27 Lut 2012 
Temat postu:

Ludzie z państwa robią cichy bunt, więc nie pomogli Lergańczykom złapać dwójki uciekinierów. A co do pościgu- jak mógł być dobrze zorganizowany skoro na zebranie sił zbrojnych mieli nie wiem... minutę? No nie spodziewano się, że Isia potrafi tak celnie kopać! :3
Dziękuję za komentarze. Na Was zawsze mogę polegać.
Całuję rączki Nike i ręce Thomasa! :*
Wasza Yap (której dziś odwala xD)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:47, 28 Mar 2012 
Temat postu:

Od razu mówię, że nie umiem pisać oryginalnych komentarzy.
Bardzo mi się podoba.
Masz talent!
Życzę weny, napisz jak najszybciej kolejny rozdział czekam! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Nie 22:07, 08 Kwi 2012 
Temat postu:

Zmęczona jestem, nie mam siły poprawić. Możecie mnie zjechać za błędy.
Wstawiam mega rozdział Błękitnej.
Enjoy.

IZA
-Zaraz rozwalimy się o drzewo!- wrzasnął Iwo przekrzykując ryk wiatru- na mój znak skacz w prawo!
Dziewczyna jeszcze mocniej objęła przyjaciela w pasie. Taa, skacz. Jak się z wuefu ma zaledwie tróję...
-Już!- krzyknął chłopak
W tym samym momencie dwójka nastolatków runęła zgodnie w obślizgłe błoto.
Iza przez chwilę miotała się nie wiedząc gdzie jest góra, a gdzie dół, lecz bardzo szybko odzyskała orientację i wstała ocierając twarz z lepkiej, czarnej mazi. Iwo również już stał .
Nastolatka spojrzała na szczyt wzgórza mrużąc oczy.
-Spójrz- powiedziała- Nie ma ich. Widziałam jak uciekają.
-To musi być podstęp, albo to my wpakowaliśmy się w coś jeszcze gorszego- odpowiedział chłopak przygryzając wargę.
Iza zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów. No tak, pomyślała. Przemoknięte tenisówki, ubrudzone dżinsy i jeszcze ten krótki rękawek. Jej przyjaciel drżał z zimna.
Dziewczyna zdjęła z siebie strój Czarnego Lorda i podała go Iwowi.
-Ubierz to. Jeszcze tego brakuje, żebyś mi tu zachorował- powiedziała rozkazującym tonem.
-Nie ma mowy!- zaprotestował chłopak- Jestem zahartowany. Tobie przyda się to bardziej.
Iza skrzyżowała ręce na piersiach.
-No teraz to trochę przesadziłeś- powiedziała kpiąco.
W istocie, Iza miała na sobie ciepłą, czerwoną bluzę i ukochane, skórzane spodnie. Na jej nogach prezentowały się żółte glany. Dziewczyna nie wiedziała, co się stało z bluzą Iwa, ale nie chciała być wścibska.
-Dobra, ale tylko na chwilkę- niechętnie zgodził się przyjaciel- Jak zrobi ci się zimno to mów. Jakoś cię ogrzeję...
Dziewczyna roześmiała się. Musiała przyznać, że to było miłe.
-Teraz musimy znaleźć jakieś schronienie. Choćby pod drzewem w lesie- zaproponował chłopak
Iza pokiwała głową. W końcu kiedyś trzeba odpocząć...
Powoli zrobiła kilka kroków i weszła w głęboką, nieprzeniknioną ciemność. Korony drzew tworzyły dach nad jej głową, a wokół panowała grobowa cisza. Tak jakby cały świat wstrzymał oddech. Iwo poszedł za nią. Teraz las chwycił w niewidzialne sidła dwójkę przyjaciół.
-Chodźmy- powiedział chłopak
Teraz jedynym słyszalnym dźwiękiem było szuranie dwóch par stóp w leśnej ściółce. Iza nie wiedziała ile minut szli. Zdawało się, że puszcza połyka nie tylko wszelkie dźwięki, ale i czas.
Nagle zza drzew wyłoniło się słabe światło
Iza chwyciła przyjaciela za rękę i pociągnęła w kierunku mdłego blasku. Jednak on wyszarpnął dłoń z jej uścisku.
-Stop! A jeśli to ktoś jeszcze gorszy od... nich?- wyszeptał z niepewnością
Iza skarciła się w myślach. Dopiero teraz uświadomiła sobie jaka jest samolubna. Chłopak musiał przejść w zamku istne piekło, a ona garnęła się do każdego blasku, który przebijał mrok. Może światło to nie zawsze symbol dobra...
-Wybacz- powiedziała- Siedź tutaj, a ja sprawdzę co się za tym kryje.
Iwo zatrzymał ją znowu.
-Hola!- rzekł już nie tak cicho jak wcześniej- Brakuje tylko tego, żeby ta puszcza ciebie pochłonęła. Stanowcze veto. Nie zamierzam tu stać i się gapić. Ja pójdę, a ty zostań. Nie jestem tak słaby jak myślą. Dam radę.
Tym razem w jego głosie było mnóstwo pewności. Cokolwiek wcześniej sprawiło, że walczył ze strachem, przepadło w otchłani mrocznego lasu.
-Nie będziemy tu stać i się kłócić- zadecydowała dziewczyna- Idziemy razem, albo wcale.
Iwo westchnął. Prawdopodobnie miało to podkreślać, że Iza jest uparta, ale wyszło jak westchnienie męczennika, który dowiedział się, że tortury są zażegnane.
Kilka cichutkich kroków. Tyle wystarczyło, by przedrzeć się przez zasłonę drzew i ujrzeć grotę pośrodku małej, leśnej polanki. To z niej sączyło się słabe światełko. Tym razem do oddechów Iwa i Izy dołączył jeszcze jeden dźwięk. Miarowe skrzypienie. Jakby ktoś otwierał i zamykał na okrągło stare drzwi. Przyjaciele podkradli się bliżej i owo skrzypienie nagle się urwało. Teraz znowu zapanowała idealna cisza.
-Jak myślisz co to...- spytała dziewczyna i nie zdążyła dokończyć, bo z groty wychyliła się ręka jak z horroru. Ręka stara, pomarszczona z żyłami widocznie prześwitującymi przez bladą skórę. To byłoby jeszcze pół biedy. Najgorszym detalem była kusza aktualnie wycelowana w gardło Izy. Dłoń z kuszą. Piękne powitanie, nie ma co...
Nastolatka była wpatrzona w broń. Bała się spojrzeć do góry. Jak straszną twarz ujrzy?
W tej samej chwili Iwo popchnął Izę do tyłu. Dziewczyna upadła na ziemię. Teraz kusza wycelowana była prosto w niego. W miejsce, gdzie znajduje się serce.
-Najpierw będziesz musiała zabić mnie!- krzyknął chłopak z determinacją.
Dopiero teraz Iza odważyła się spojrzeć prosto w twarz wroga. Zaraz, wroga? Nie, taka kobieta nie mogłaby być zła...
Ile mogła mieć lat? Sto? Może ciut mniej. Jej twarz była pomarszczona niczym pyszczek buldoga, oczy duże i szare jak brudny śnieg. Staruszka nie odznaczała się wysokością, ale na pewno miała dużo siły jak na swój wiek. Skoro potrafiła napiąć kuszę... Teraz powoli ją opuszczała. Na jej starej twarzy malowało się narastające zdziwienie.
-A niech mnie! Błękitnokrwiści... Wiedziałam, że niedługo zmienicie nasze losy- rozchyliła ramiona w przyjaznym geście- wejdźcie do środka. Nie skrzywdzę was. Należę do Stowarzyszenia Rycerzy Antylergańskich.
Iza weszła odważnie do jaskini, a widząc niepewność Iwa, powiedziała:
-Chodź. Jest po naszej stronie.
Dobrze pamiętała o tym, co powiedziała jej Julianne. Ona też należała do Stowarzyszenia.
Grota była urządzona jak na siedzibę w lesie bardzo nowocześnie. Na środku stał bujany fotel, który zapewne był źródłem skrzypienia. Był również kominek, dwa stare łóżka, stół i kilka krzeseł. Wszystko to było oświetlone przez dwie płonące pochodnie.
Starowinka przysunęła do stołu bujany fotel, usiadła na nim i powiedziała:
-Na piecu jest jeszcze ciepła kolacja. Siądźcie do stołu i posilcie się trochę.
Dopiero wtedy Iza uświadomiła sobie jak bardzo jest głodna. Rzuciła się na jedzenie jak wilk na bezbronną ofiarę. Iwo z niemniejszą ochotą porwał swoją porcję i usiadł przy stole obok swojej przyjaciółki.
-Co was sprowadza? Jak tu trafiliście? Jak macie na imię?- staruszka zasypała ich gradem pytań.
-Najpierw niech pani powie coś o sobie- Iwo zręcznie wykręcił się od odpowiedzi.
-Pani? Jaka ze mnie pani!- roześmiała się kobieta- Jestem Geyna i mieszkam tu od wielu lat. Doradzam szefowi Antylergańczyków. Leczę. Gotuję. No i czasem trochę mi się przykrzy w tej grocie.
Przykrzy? Dość archaiczne wyrażenie, pomyślała Iza
-A teraz odpowiedzcie na moje pytania- ciągnęła staruszka
Najpierw dziewczyna zaczęła opowiadać Geynie kawałek po kawałku o tym, jak trafili do tej krainy i jak Iwo stał się niewolnikiem. Nie pominęła również postaci Julianne, której zawdzięczała to, że teraz tu są.
-Och, kochana Julianne! To ona jest szefem Antylergańczyków. Przychodzi codziennie i pomaga mi oporządzić to mieszkanko.
-Od początku wiedziałam, że można jej zaufać!- wykrzyknęła radośnie Iza
Potem Iwo opowiedział swoją historię. Jego przyjaciółka miała ochotę zabić na miejscu kilku pseudorycerzy, którzy go więzili. A najbardziej Brązowego Wojownika. W chwili obecnej chyba wyprułaby mu flaki czyli jak mówiła zawsze jej babcia „wypitwałaby go jak świnię”. Geyna tylko kiwała głową słuchając opowieści do końca.
-Teraz was nie złapią. To Przeklęta puszcza. Lergańczycy boją się jej jak ognia. Uważają, że mieszkają tu potwory, które zabijają każdego, kto tylko do niej wejdzie. Tak naprawdę to my zazwyczaj jesteśmy owymi potworami. Ale teraz ja jestem wam winna kilku wyjaśnień. Słuchajcie uważnie.
Iza zastosowała się do polecenia i oparłszy policzek na dłoni chłonęła każde słowo wydobywające się z pomarszczonych ust Geyny.
-Mniej więcej osiemdziesiąt lat temu panował ostatni władca posiadający Błękitną Krew- Certon. Były to dobre czasy. Wszyscy ludzie byli wolni, żyli w zgodzie i w miłości. Najsurowszą karą było wtrącenie do i tak luksusowego lochu. Jednak Błękitnokrwiści mieli odwiecznych wrogów- Lerganów, którzy zawsze czyhali na to, by objąć władzę i zapanować nad całym państwem. Jess Lergan to nazwisko, które budzi grozę nawet w tych czasach. Wyzwał on Certona na pojedynek. Wtedy zabił po raz pierwszy. Musicie jednak wiedzieć, że Jess miał niezbyt równo pod sufitem. Wiecie jak dokonał mordu? Wbił nóż w serce władcy i wypił jego krew. Błękitną krew. A potem stał się niewiarygodnie silny. Zapanował nad ziemiami zwanymi wcześniej Błękitną Ostoją, a Błękitne Miasto przerobił w siedzibę tyrana- Lerganię. Rozwinęło się niewolnictwo, przemoc, torturowanie nawet niewinnych ludzi... Ale Certon miał potomka, który wychował się w tajemnicy. W ten sposób Błękitnokrwiści rodzili się dalej. Aby uniknąć wymarcia, uciekli do drugiego wymiaru- waszego wymiaru, aby kiedyś powrócić i pokonać Lerganów. Ci zaś w porozumieniu ze spiskowcami z waszego wymiaru postanowili stworzyć roboty, które sprowadzają Was do waszej prawdziwej ojczyzny- Błękitnego Miasta. Niektórzy ulegli Lerganii i są jej posłuszni- poszukują was. Pragną waszej śmierci. Ale ci, którzy mają choć trochę rozumu w głowach stworzyli Stowarzyszenie Rycerzy Antylergańskich. Pomagamy wam. I nigdy nie pozwolimy, aby Lerganowie szerzyli swoje rządy.
Iza miała ściśnięte gardło. Zaraz, czyli gdyby zostali złapani ich krew zostałaby wypita? A oni byliby już dawno nieżywi?
Iwa zainteresowała inna sprawa:
-A roboty? Skąd się biorą?
-To sklonowane dziewczyny- odpowiedziała Geyna- Zazwyczaj oryginały robotów są więzione w lochach. Ale broń Boże nie tutaj! Bo ten, kto nie ma Błękitnej Krwi, a jakimś cudem znajdzie się w naszym wymiarze... Nie. Wolę nie mówić Wam co się z nim dzieje. To straszne. I powolne.
Iza nawet nie zwracała uwagi na słowa staruszki, bowiem dostrzegła radosny błysk w oku Iwa. Czyżby chciał uwolnić prawdziwą Adelę? Czy będzie zachowywał się jak jakiś zakichany superbohater i spieszył na ratunek pierwszej lepszej dziewczynie?
-Ilu Błękitnokrwistych znajduje się w tym wymiarze?- spytała Iza, by jak najszybciej zmienić temat i nie odczuwać w sercu rezultatu bolesnego ukłucia zazdrości.
-Wasza dwójka, jeszcze dwoje innych nastolatków i jedna dorosła osoba.
Iza wiedziała kim oni są. To na pewno Nikola i Oskar. Ale co do dorosłego nie była pewna. Czyżby... pani Kalmska?
-Poprzednim razem było ich tylko dwóch- wspominała Geyna- Dwie dziewczynki. Julianne wciąż żyje, ukrywa się w mieście i codziennie mnie odwiedza. Za to jej siostra, Ranje... No cóż. Zaginęła cztery lata temu. Nie wiadomo co się z nią stało. Teraz byłaby waszą rówieśnicą. Czternaście lat, o ile się nie mylę. Wyczuwam w Lerganii obecność jeszcze jednego Błękitnokrwistego... Urodził się tutaj i nawet nie wie o swoim pochodzeniu. Ma piętnaście lat. Jego imię brzmi Enzo. Więcej mi nie wiadomo.
-Zaraz... skąd to wiesz?- zdziwiła się Iza
Geyna roześmiała się cierpko.
-Niestety, mam bardzo uciążliwy dar. Potrafię widzieć, co stanie się w przyszłości. Wiem wiele rzeczy, o których innym się nie śniło i...
Nagle staruszka przerwała. Jej oczy zaszły dziwną mgłą, a głos stał się jeszcze bardziej skrzypiący i posiadający metaliczne brzmienie.
-Dwójka nowych Błękitnokrwistych została złapana. Nie wiedzą o niczym. Ich krew jutro w południe zostanie wypita, a Lergańczycy nabiorą takiej mocy jak nigdy dotąd. Jeśli ich nie uratujecie...- mówiła staruszka jak w transie
Iza chwyciła ją za ramiona i mocno potrząsnęła. W jej źrenicach ujrzała dwie znajome twarze: Nikoli i Oskara.
-Geyna!- wrzasnęła, ale w tym samym momencie kobieta z niespotykaną siłą odepchnęła ją. Dziewczyna uderzyła głową w drewniany kant ramy łóżka. Zanim straciła przytomność. Usłyszała ostatnie słowa Geyny:
-Nadchodzi kres...
A potem była ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Góry Świętokrzyskie

PostWysłany: Pon 0:26, 09 Kwi 2012 
Temat postu:

Yap.
Julianne szefem? W opowiadaniu, w którym tylu bochaterów zostało odwzorowanych na postaciach rzeczywistych, to dla mnie... hm, zaszczyt Wink.
Książka bardzo mi się podoba. Na dodatek wyczuwam tu Thomasa. Czyżby trzeba go było odnaleść?
Bo wiesz, w Obozie Mroku Thomas uratował mnie, to teraz mogłoby być odwrotnie Smile.
Życzenia największej weny przesyła Julianne Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:27, 09 Kwi 2012 
Temat postu:

Dobrze, że przeżyli Very Happy
Ale się bałam tej ręki... Straszna była...
Nie pozwolisz zabić Nikoli i Oskara, prawda?
Super, jestem ciekawa co będzie dalej Smile
Czekam na kolejną część, życzę weny.
Amen. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nemo
kurwy



Dołączył: 25 Mar 2012
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:39, 10 Kwi 2012 
Temat postu:

Świetne opowiadanie! Najbardziej lubię Izę, choć Iwo również niczego sobie. No i Julianne jest genialna. Wink
Przeczytałam szybko i muszę powiedzieć, że uwielbiam jak opisujesz wydarzenia. Masz talent! Czekam na kolejny rozdział. :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 10:30, 11 Kwi 2012 
Temat postu:

Powiedziałbym, że rozdział jest zaje.. no, wiesz. Ale Jr. Adminowi nie przystoi. :>
Geyna jest spoko. Przypomina mi kogoś, z któregoś z moich opkó, ale nie wiem kogo. c:
Było trochę błędów. Brak kropki na końcu zdania, czy literówka, ale nie są one bardzo istotne. Aha. Jak piszesz dialogi, to po i przed myślnikami jest zawsze spacja. No i gdzieś było coś takiego, że Geyna nie odznaczała się wysokością. Raczej nie odznaczała się wzrostem. Wink
Geyna... fajne imię. Ale za to imię Iwo źle mi się kojarzy ze względu na małego szczyla z klasy mojej siostry. -,-
Enzo! No nie mogę się doczekać, co z nim będzie i ciekawe, czy odegra jakąś ważniejszą rolę. Miejmy nadzieję, że tak. ^^
Podsumowując. Rozdział bardzo fajny, no i wreszcie wiem, o co chodzi z tą Błękitną Krwią. :]
Dawaj szybko kolejny rozdział. :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin