Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

To tylko interes

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Etren
kurwy



Dołączył: 19 Sie 2012
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:55, 19 Sie 2012 
Temat postu: To tylko interes

Witajcie!
Jestem "świeży" na forum, więc może najpierw się przedstawię. Etren jestem, pisarz amator, czytelnik kochający fantastykę, słuchacz uwielbiający rap. No, to to mam już za sobą, więc przejdźmy do opowiadania.
Jest to mój pierwszy projekt od ponad roku. Z przyczyn niewyjaśnionych(tak, lenistwo... no i brak weny i inspiracji Wink) musiałem przerwać pisanie. Teraz powracam, ale nie spodziewajcie się arcydzieła. To może teraz nieco o samym tekście. Akcja rozgrywa się w uniwersum zrodzonym w mej chorej główce. Bohater... a co ja będę się rozpisywał. Sprawdźcie sami!

PS

Jestem otwarty na jakąkolwiek krytykę. Walcie prosto z mostu! Miłego czytania ;]

Rozdział I [fragment]

Pierwszy łyk saherymu przywołał wspomnienia.
Mason znajdował się kilkaset mil od Kryształowej Gospody, znów był młodym księciem, synem Werysa II, władcy Somadu. Znowu miał długie blond włosy, oczy koloru błękitnego, sześć stóp wysokości. Posiadał szczupłą i wysportowaną sylwetkę. I co najważniejsze znów miał dom. Ponownie, gdzie się nie pojawił tam wszyscy bili przed nim pokłony. To te wspomnienia jako pierwsze powróciły. Wspomnienia radosnych chwil, kiedy wraz ze swą siostrą Cellyną biegali po zamkowym dziedzińcu, gdy pojedynkował się z dziedzicami lordów przybywających na dwór jego ojca. Wspomnienia zimowych wieczorów podczas których siadali całą rodziną, on, matka, ojciec i siostra, przy kominku i słuchali opowieści króla. Przypomniał sobie również swą pierwszą miłość i pierwszy zawód miłosny. Pierwszą ranę odniesioną w pojedynku w czasie Turnieju Obu Ras. To wszystko były rzeczy, które miło wspominał. Rzeczy przywołujące uśmiech na twarzy.
Wspomnienia szczęśliwe.
Niestety, po kilku kolejnych łykach, gdy mężczyzna stracił rachubę, saherym okrutnie przypomniał mu, że nie wszystko było takie radosne jak chciał to pamiętać.
Będąc synem władcy jednego z największych południowych królestw żył w ciągłym poczuciu niebezpieczeństwa. Wielu ludzi chciało jego śmierci, a pokłonom, które bili przed nim poddani towarzyszyły spojrzenia nienawiści i niesmaku. Spojrzenia oskarżycielskie. Wiązało się to z tym, że był synem Werysa II. Władcy, który jeszcze za życia dorobił się kilku przydomków, wśród których przeważały te niepochlebne. Był synem Werysa II Okrutnego, mordercy siłą wcielającego do swego państwa niezależne księstwa. Werysa II Dzieciobójcy. To z jego ust wyszedł rozkaz „Nie oszczędzać nikogo”, gdy jeden z jego generałów spytał co z ludnością podbitych księstw, która nie chciała się poddać. Tak, jego ojciec zdecydowanie nie należał do ludzi o łagodnym charakterze. Mason nie raz się o tym przekonał. Podczas zimowych wieczorów, tych samych, które tak ciepło wspominał kilka chwil wcześniej, jego ojciec... nie, w tych chwilach był królem. Jego król ujawniał swe najgorsze oblicze. Uwalniał tyrana, skrywanego gdzieś głęboko, obcego człowieka, który musiał na kimś wyładować frustrację. A rękę miał mocną, o tak. Do dziś były książę nosił ślady zostawione przez ojca. Jednak to nie on przyjmował najwięcej ciosów, lecz jego matka. Kobieta, tak zawsze miła i uśmiechnięta, po kilkunastu takich wieczorach stała się zgryźliwa i opryskliwa. Trunek przypomniał także, że pomimo tego jaki był sprawny i wysportowany, nigdy nie był dobrym szermierzem. W żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Niestety, będąc synem władcy Somadu musiał stać się kimś kim nie chciał zostać. Odkąd osiągnął dojrzałość, skończył szesnaście lat, zaczął grać przed całym światem. Mimo woli uśmiechnął się pod nosem. Aktorem byłbym świetnym, pomyślał. To wszystko, to wspomnienia do których wracał rzadko. Najczęściej w chwilach, w których zastanawiał się nad swoim życiem. I nad tym czy dobrze wybrał.
Wspomnienia gorzkie.
Mason kilka chwil patrzył na butelkę saherymu. Doszedł do wniosku, że w końcu wie skąd wzięła się jego druga, mniej oficjalna nazwa. Niezapominajka. Trunek ten uchodzący za najmocniejszy na całym Południu, doskonale odświeżał pamięć, przywracał wspomnienia. I to nawet te o których człowiek myślał, że zapomniał. Po dłuższej chwili wpatrywania się w bezbarwny płyn, mężczyzna jednym haustem opróżnił flaszkę do samego końca. Przez moment myślał, że został oszukany i dostał alkohol rozcieńczony z dużą ilością wody, bo nic się nie działo. Spróbował się podnieść i z powrotem opadł na krzesło. Zaczęło mu się kręcić w głowie, przed oczyma miał białe plamy i rozmazany obraz. I wtedy saherym uderzył, używając swej ostatecznej broni. Wspomnień traumatycznych.
Dawny książę siedział wśród kilku podejrzanych mężczyzn, przy okrągłym stole. Przed nim leżała mała kupka białego proszku, kusząca swym zapachem. Już wtedy wiedział, że za to co chciał za chwilę zrobić karą jest śmierć. Inkwizycja, która sprawowała władzę nad wszystkim ludzkimi królestwami, nie okazywała litości zażywającym narkotyki. Ba, byli tacy, którzy sądzili, że nawet gdyby nie musiała istnieć organizacja mająca walczyć z heretykami, Inkwizycja i tak by powstała. Bo przecież ktoś musiał rozkręcać handel na czarnym rynku. Wszyscy wiedzieli, że to Inkwizycja daje fundusze nielegalnym handlarzom. Ich taktyka była prosta. Pomóc wybić się pomniejszym oprychom, następnie wpuścić w ich szeregi szpiegów, złapać ich i stracić. A całe ich zyski przejmowali najwięksi handlarze ściśle współpracujący z Inkwizycją. To co organizacja zainwestowała, zwracało się jej z kilkakrotnym zyskiem. I nikt poza Wielkim Patriarchą i Świętą Radą nie miał o niczym pojęcia. A przynajmniej oni tak sądzili. Mason pomimo tego, że wiedział co go czeka, że Inkwizycja dowie się, że był on jednym z klientów, zaryzykował. I siedząc tam, ze złodziejami, mordercami i kto wie kim jeszcze podjął decyzję, która wpłynęła na jego dalsze życie. Pierwsze wciągnięcie było okropne, pamiętał tylko tyle, że na moment stracił przytomność. Gdy się ocknął czuł się cudownie, mało brakowało a wybiegłby z pokoju i zaczął wrzeszczeć na ulicach miasta. Powstrzymali go przebywający z nim ludzie. Następne wciągnięcie spotęgowało tylko uczucie wolności, zatracił się w zapachu proszku. Pociągnął jeszcze dwa razy. I padł. Obudził go dopiero właściciel lokalu, największy handlarz narkotykowy w południowych królestwach ludzkich. Przed wyjściem książę wciągnął jeszcze jedną kreskę, tym razem trochę większą niż poprzednie. I nagle poczuł się strasznie zmęczony, zachciało mu się spać, wszystko co widział zaczęło tracić kształty. To sprawiło, że handlarz, wiedząc kim jest jego klient musiał kazać swym ludziom odprowadzić go do zamku. Tak skończyła się pierwsza i ostatnia jako księcia, przygoda Masona z białym proszkiem.
Mężczyzna przespał cały następny dzień i noc. I to było tym, co go uratowało. Jak się później dowiedział próbowali go obudzić, ale nic nie działało. Gdyby jednak im się udało, książę oskarżony o zażywanie narkotyków zostałby stracony przez Inkwizycję. I nie pomogłoby mu nawet pochodzenie. Tego samego dnia Mason, zobaczywszy na dziedzińcu chorągiew Straży Inkwizycyjnej i głowy swych niedoszłych towarzyszy, z którymi wciągał narkotyk, na blankach zamku przystąpił do planu, który obmyślił kilka dni wcześniej. Na dworze jego ojca, który od tego dnia oficjalnie stał się tylko i aż królem mającym nad nim nieograniczoną władzę, był jeden sługa budową podobny do księcia. Posiadał on również włosy tego samego koloru. Problemem były jedynie oczy. Łatwo było jednak na to zaradzić. I kiedy w porach obiadowych jeden ze sług przyniósł obiad do książęcych komnat, w zamku rozpętało się piekło. W sypialni znaleziono ciało. Nikt nie miał wątpliwości czyje to zwłoki. Twarz była tak zmasakrowana, że zamieniła się w jedną czerwoną masę, ale postura odpowiadała rysopisowi księcia. Od razu znaleziono winnego. A raczej wiedziano kto to, bo wszyscy sądzili, ze zdążył on uciec. Na wspomnienie tego co stało się kilka chwil po tym, gdy królowi i jego najbliższym ludziom oznajmiono kto jest zabójcą Mason zaśmiał się gorzko. Nieświadomie wybrał on na swą ofiarę sługę będącego synem jednego z Patriarchów, ludzi zasiadających w Świętej Radzie. Wszystko wydarzyło się szybko. Cały dwór był oburzony, sądzono, że Inkwizycja wydała wyrok bez żadnego procesu. Pierwszy Sahal, głównodowodzący wojskami Werysa II, dobył miecza i zabił posła przewodzącego oddziałowi Inkwizycji, który miał zatrzymać księcia. Reszta generałów rzuciła się na pozostałych ludzi organizacji. Tych, którzy próbowali uciekać zastrzelili kusznicy strzegący murów. A potem, gdy wszyscy ludzie Inkwizycji leżeli martwi na podłodze król kazał swym najbardziej zaufanym ludziom rzucić broń i dobrowolnie się poddać. Zrobili to, a następnego dnia zostali straceni. Na oczach całego miasta. Na egzekucję przybył sam Wielki Patriarcha i cała Święta Rada. Tego samego dnia Mason był już w drodze do innego królestwa, lecz przed oczami wciąż miał wyraz twarzy Pierwszego Sahala Byli dumni, że giną służąc ojczyźnie, dumni, że pomścili śmierć swego księcia.
Były książę uśmiechnął się krzywo na te wspomnienia. Po dziś dzień podziwiał tych ludzi, wiernych do końca. I pomimo tego, że to co zrobili było głupotą Mason zapragnął pomścić ich śmierć. I wtedy też, siedząc w tej samej karczmie co dziś, zadecydował o tym jak potoczy się jego dalsze życie. Został płatnym zabójcą, tym, który atakuje z cienia. Szybko uczył się swego fachu. Pokochał broń zabójców, sztylet, za to, że w przeciwieństwie do miecza, był lekki i łatwo było go ukryć. Zaczynał od małych zleceń. Sąsiedzkie waśnie, zdradzona żona i tym podobne zabójstwa. Po roku działalności, przebywając w stolicy Mekhodu, usłyszał swój przydomek. Cieniobójca. Wiązało się to z tym, że najczęściej atakował z cienia i znikał w nim. Powiadano, że jego ofiary przed śmiercią widziały jedynie ruszający się cień. Po kilku latach zmienił się nie do poznania. Włosy ściął na krótko i przefarbował na czarno, jego rysy wyostrzyły się a gładka niegdyś twarz zarosła czarną brodą. I po tych kilku latach zrozumiał też, że jego chęć zemsty musi zejść na dalszy plan. Zabójstwo, które planował było mniej ważne niż to, żeby mieć z czego żyć. Od tego momentu liczyły się dla niego tylko interesy i czysty zysk. Miał swe zasady, których nigdy nie złamał, bo jak sam kiedyś powiedział klientowi, który chciał zlecić mu morderstwo własnej ciężarnej żony, stałby się zwykłym przestępcą. A tak był tylko dbającym o siebie zapracowanym człowiekiem. Jak spostrzegł podróżując po Kontynencie, świat nie był czarno biały jak to bywało w baśniach. Nie było podziałów na ludzi dobrych i złych. Każdy kierował się własnym interesem. Dla każdego dobro i zło znaczyło co innego. Dla niego złem było morderstwo dziecka i kobiety ciężarnej oraz bezbronnych starców.
Myśląc tak i wpatrując się w pustą butelkę saherymu nie spostrzegł, że Kryształowa Gospoda opustoszała. Wzdychając ciężko, Mason podniósł się, rzucił na stolik kilka miedzianych monet i wyszedł. Na zewnątrz w twarz uderzył go chłód nocy. Mocniej opatulił się płaszczem i podszedł do jedynego konia stojącego przed gospodą. Poklepał go po szyi i przyjrzał mu się uważnie. Był to wierzchowiec przystosowany do długich podróży i cwałowania kilka mil bez przerwy. Idealny dla człowieka takiego jak on. Przenoszącego się z miejsca na miejsce, żyjącego w ciągłym biegu. Szkapa była prezentem od jednego z klientów. Otrzymał on od niego również siodło, w którym można było wygodnie podróżować przez wiele dni.
Mason otrząsnął się z zamyślenia. Odkaszlnął kilka razy, narzucił kaptur na głowę, potupał nogami, aby rozgrzać je przed jazdą i wskoczył na konia. Zwierzę zarżało niespokojnie, jednak wyczuwając, że to jego właściciel siedzi w siodle uspokoiło się. Mężczyzna wjechał na trakt biegnący na południe od karczmy i powoli ruszył przed siebie. Czekał na niego klient, więc nie śpieszył się. Dobry zabójca zawsze się spóźnia. Ot, taki zwyczaj wszystkich morderców na zlecenie.

oOo


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Etren dnia Pon 23:39, 20 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sherry
kurwy



Dołączył: 15 Sty 2012
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A przyjedziesz?

PostWysłany: Pon 13:10, 20 Sie 2012 
Temat postu:

,,Kobieta ta zawsze miła i uśmiechnięta, po kilkunastu takich wieczorach stała się zgryźliwa i opryskliwa." - ,,Kobieta, tak zawsze..." brzmiałoby ładniej.
,,Po dłuższej chwili wpatrywania się w bezkolorowy płyn, mężczyzna jednym haustem opróżnił flaszkę do samego końca." - bezbarwny.
,,Mason pomimo tego, że wiedział co go czeka, wiedział, że Inkwizycja dowie się, że był on jednym z klientów, zaryzykował." - powtórzenie.
,,I to było to co go uratowało." - Mógłbyś zbudować to zdanie jakoś inaczej. ,,I to było tym, co go uratowało" na przykład.
,,Tego samego dnia Mason był już w drodze do innego królestwa, lecz przed oczami wciąż miał wyraz twarzy ośmiu Sahalów." - było ich ośmiu. I jeden wyraz twarzy?
,,Miał swe zasady, których nigdy nie złamał, bo jak sam kiedyś powiedział klientowi, który chciał mu zlecić mu morderstwo własnej ciężarnej żony, stałby się zwykłym przestępcą." - błędzik, który na pewno sam wypatrzysz Wink.
Dobrze, sprawy formalne mamy już za sobą... Więc teraz pora uchylić kapelusza - ponieważ jest to najlepsze opowiadanie, jakie czytałam - czy tu, czy na Forum Zwiadowcy. A czytałam dużo (mam złą sławę wyłapywacza wszelkich błędów).
Co mnie urzekło?
Styl. Twój styl połączony z dojrzałością. Tak, po tym tekście mogę śmiało stwierdzić, że jesteś człowiekiem dojrzałym.
I masz talent. Nie zmarnuj go. Przepowiadam Ci wielką karierę.
I zazdroszczę. A Ty powinieneś się cieszyć, bo takie opinie rzadko, jeśli nie nigdy, wychodzą spod mojej klawiatury.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Etren
kurwy



Dołączył: 19 Sie 2012
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:43, 20 Sie 2012 
Temat postu:

@Sherry

Dziękuję za wytknięcie błędów, wprowadziłem poprawki. Jestem zdziwiony, że było ich tak mało.
Przechodząc do dalszej części Twojego komentarza. Zaskoczyłaś mnie. Bardzo. Miałem wrażenie, że to opowiadanie jest słabe, nawet więcej niż słabe. Zwykł gniot. Nie sądziłem, że mój powrót będzie tak udany ;>
Cieszę i to bardzo. Zmotywowałaś mnie do dalszej pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sherry
kurwy



Dołączył: 15 Sty 2012
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A przyjedziesz?

PostWysłany: Sob 19:39, 25 Sie 2012 
Temat postu:

Lubię motywować ludzi. A to opowiadanie spełnia moje kryteria smaku... Ładnie, ładnie... Nic dziwnego, czego miałam się spodziewać po znajomym Gnara? ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin