Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Nocni Wędrowcy[R][T][+13]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:32, 17 Sty 2012 
Temat postu: Nocni Wędrowcy[R][T][+13]

A więc moje opowiadanie pod tytułem Nocni Wędrowcy!
---------------------------------------------
Prolog
Czarny orzeł poszybował w dół prosto na ziemię, między drzewa i zniknął. Na jego miejscu, pojawił się odziany w czarną szatę człowiek. W ogólnym mroku lasu nikt nie zobaczyłby jego twarzy. Był to przecież las niedaleko stolicy (królestwa) Anarii, Anarionu

Był Nocnym Wędrowcem, jednym z niewielu w królestwie. Anarią rządził poważany i rozsądny król Aiglin Wybawca. Tutejszego władca, kazał tępić Wędrowców. A stało się to tak, że spora grupa z nich, przeciwstawiła się jego ojcu, Mandridowi Zdradzonemu, ponieważ sądziła, że to oni powinni rządzić, jako potężniejsi i zdolni obronić kraj przed wrogami. Zabili go, lecz nie udało im się przejąć całkowitej władzy, bowiem do akcji wkroczył, wtedy młody, Aiglin wraz z armią odważnych i najlepszych w królestwie wojowników. Udało im się zniszczyć grupkę Wędrowców, bowiem, jak sądzili, walka za kraj i wolność, przynosi rezultaty, ale tak naprawdę, sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej, w grę wchodziło coś wyższego... Znacznie wyższego. Armię Aiglina, wspierał Huarn, który teraz sprawuje rolę prawej ręki króla. Tylko Nocni Wędrowcy, wiedzieli, kim on jest naprawdę, że jest on odwiecznym wrogiem Wędrowców. I posiada magiczne zdolności.

Spojrzał w niebo. Dostrzegł na nim właśnie to, czego się spodziewał. Chwilę później, przed Nocnym Wędrowcem, pojawił się jego towarzysz i przyjaciel.
- Witaj Furionie! Dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się nowo przybyły. Rzeczywiście, nie widzieli się od niecałej godziny, którą poświęcili, na sprawdzenie, co się dzieje w stolicy. Oczywiście, nie mogli tego zrobić pod zwykłą postacią, bo każdy by o tym wiedział i nie mieliby za dobrze. Dlatego, zwiady robią w postaci czarnych orłów. Nikt z mieszkańców się nie dziwi, bowiem, przyzwyczaili się do tego widoku, sądząc, że to normalne.
- Noo, kopę lat. Jakieś specjalne wieści, na dziś Uerlu?
Odpowiedź uzyskał, wypowiedzianą znudzonym głosem:
- To co zwykle... Mieszkańcy nie mają ważniejszych spraw, niż kłócenie się, kto kogo popchnął. No i jeszcze, kto komu zabrał klientów.
Furiona to nie zdziwiło. Ostatnimi czasy, ludzie się targowali. Jak otworzą rekrutację do wojska, nikt by nie poszedł. Wolą dbać o interesy, baliby się, że ktoś im zabierze klientów i tak dalej...
- A co u ciebie? – przerwał zamyślania Furiona Uerl, który po zadaniu pytania, uśmiechnął się, będąc pewny, jaką odpowiedź usłyszy. No i taka zapadła:
- To samo, co u ciebie... No może są wyjątki. Kłócili się dziś, kto jest właścicielem jednego Arona upuszczonego specjalnie przez bogatego, bo chciał się pośmiać i rzeczywiście mu się to udało. Gdybym pierwszy raz przyjechał do tego kraju, nie mógłbym się powstrzymać, od wybuchnięcia śmiechem przed obliczem króla.
- No cóż... Tak to już jest... Można tylko patrzeć, no bo przyznaj szczerze, co ty byś robił, gdybyś nie był Nocnym Wędrowcem... Nie miałbyś przecież sporo rzeczy do roboty. Ze mną, by było tak samo. Mimo, że narażamy życie, sprawując naszą funkcję, ale i tak sprawia nam to przyjemność. Gdybym był teraz stary, bym tęsknił za tym, co teraz robię. Prawda Furionie?
- Oj, tu masz rację. Ale miałbym co robić w mieście...
Te słowa zdziwiły jego przyjaciela.
- Naprawdę?! A cóż to za czynność?
Twarz Furiona, wypełniła się drwiącym uśmiechem.
- Kpić z ciebie towarzyszu jak bijesz się o monetę.
- Bardzo śmieszne – powiedział pod nosem, lecz na tyle głośno, by Furion to usłyszał. Ale i tak również się roześmiał.
- Może lepiej już chodźmy... Nie będziemy chyba stali tu cały czas, lećmy zdać raport. Przyjaciel kiwnął głowę i dwa czarne orły, poszybowały nad las, a następnie obrały za kierunek góry Ostre. Od niepamiętnych lat, Wędrowcy zrobili z nich swoją kryjówkę, jako, że, mają stu procentową pewność, że nikt się tam oprócz nich nie dostanie, ponieważ, są one ostre i bardzo strome. Nie ma żadnej bramy, ani wejścia dla pieszych, a dostanie się na nie, jest niemożliwe. Góry, znajdują się na południu Anarii, na południowy wschód od stolicy królestwa.


Rozdział I
Furion był zadowolony, że do siedziby dotarli z Uaerlem tak szybko. Zwykle, zajmowało im to tyle, że musieli robić postój na noc w Ertan. A tam łóżka w gospodach, były zawsze brudne, a żarcie nie dobre. A cóż jest lepszego, od soczystego kawałka kurczaka? – zadał sobie pytanie. Nagle, gdy jego przyjaciel zdziwiony na niego spojrzał, zdał sobie sprawę, że kiwa głową. Uśmiechnął się i mrugnął do niego.
- Witaj Furionie i ty Uaerlu.
- Oo... Miło ciebie widzieć Irianie. Co u ciebie? – przywitał go Furion.
- I jak tam w mieście Youni. Słyszałem wieści, że zginął tamtejszy baron. – zapytał Uaerl.
Irian, od wieku dwudziestu lat, był w szeregach Nocnych Wędrowców... Sporo przeszedł. Aktualnie, był o wiele starszy, lecz z własnej woli, nie przeszedł na emeryturę Wędrowców.
Za sobą ma czterdzieści lat służby... Mam nadzieję, że też tylu dożyję. W sumie, jest wielkie prawdopodobieństwo, że jednak nie. Ciekawe jest to, że król Aiglin nie kazał przeszukać tych gór. A też, czy mamy siedzibę zapasową... Może on coś wie.
- A wiesz może, czy Nocni Wędrowcy mają jakąś siedzibę zapasową?
- Dziwne, że zadajesz takie pytanie. Nie, nie mają. Jesteśmy pewni, że nie istnieje taka potrzeba, ponieważ ta kryjówka, jest idealna i innego miejsca tak bezpiecznego i użytecznego jak ta, nie znajdziemy.
- A ja uważam, że jednak istnieje szansa, że mogą tu w końcu się jakoś dostać.
- Ciekawe jak – parsknął Uaerl.
- Nie widzę powodu, by teraz o tym rozmyślać. Robię się głodny i założę się, że wy także... Ale jeśli nie, to muszę was opuścić – Irian odwrócił się i odszedł kawałek, gdy zgodnie krzyknęli:
- Oj, idziemy tuż za tobą. Co jak co, lecz nie odmawia się posiłkowi.

* * *

Gdy Furion zjadł tyle ile mógł i miał zaliczone pogaduszki z kolegami i innymi Wędrowcami, wyszedł z jadalni, zostawiając Uaerla, który dalej jadł.
Uaerl, dużo większy od niego, był o wiele silniejszy i był Wędrowcem, który skupiał się na sile, nie na szybkości, jak Furion. Ale przez to, musiał dużo jeść, by czuć się najedzonym. Furion był wysoki, dla kobiet bardzo przystojnym mężczyzną. I pewnie miałby już dawno żonę, gdyby nie to, że jest Nocnym Wędrowcem, znającym sekretną magię.

Furion rozmyślał o słowach Iriana. Całkowicie się z nim nie zgadzał. Według niego, nie warto wierzyć w szczęście, a ryzyko, było już za wielkie po tylu latach. Jego rozmyślania przerwał dość znajomy głos:
- A ty jak zwykle szybko wychodzisz
Odwrócił się do niego i wzruszył ramionami. Był to Olreusz. Młody Nocny Wędrowca, ambitny i coś w zobaczeniu jego, było zdziwieniem dla Furiona.
Ale zanim wpadł na to, dlaczego jego widok go tak dziwi, Olreusz spytał go:
- Nad czym rozmyślasz tak intensywnie, że nie odpowiedziałeś ripostą na moją zaczepkę?
- To była zaczepka? Oj, w takim razie cię bardzo przepraszam. Mam nadzieje, że mi wybaczysz...
Furion zrobił niewinną minę, lecz bez uśmiechu. Wiedział, że dla efektu, trzeba się postarać.
- Wybaczam ci przyjacielu – Olreusz widocznie też postanowił się w to bawić.
- Czy mogę się jakoś zrehabilitować? – spytał proszącym głosem Furion. Postanowił sobie, że nie odpuści jako pierwszy.
- Dobra, wygrałeś... – Olreusz jako pierwszy się roześmiał, a Furion chwilę po nim. Gdy już się otrząsnęli, Furion opowiedział Olreuszowi o swoich przemyśleniach.
- Uważam, że masz rację. Większość Nocnych Wędrowców, czuje się za bezpiecznie i uważa, że nie ma żadnego ryzyka, i że ta kryjówka jest doskonała. W rzeczywistości, mogą się mocno pomylić, a nas to będzie kosztować życie. I nie tylko nasze, lecz równocześnie może zakończyć się klęską Anarii i jej zniewoleniem, bądź zniszczeniem.
Furion pokiwał głową. Zgadzał się w pełni z Olreuszem i jednocześnie cieszył się, że ktoś ma takie same poglądy na sprawę.
- A coś dzieje się nowego w Anarionie?
Furion wiedział, że wcześniej czy później to pytanie zapadnie. Nagle przypomniał sobie, dlaczego widok Olreusza go tak zdziwił.
- Czy ty nie powinieneś być teraz w Lopaern?
Twarz towarzysza nagle zesmutniała.
- Czy coś się tam stało?
Pokiwał głową. Nastała cisza. Grobowa cisza. Po długiej chwili, Olreusz wydusił z siebie wszystko:
- Wioska została zaatakowana. Sąsiedzi postanowili zaatakować nas w końcu. Nikt oprócz mnie nie przeżył. Ja zdołałem uciec, gdy sytuacja stała się tragiczna.
Furion zamyślił się. Ciekawe dlaczego, tak nagle po długim czasie spokoju, zachciało im się nas atakować. Pewnie mieli jakiś istotny powód do tego... Mam nadzieję, że król odpowiednio na to zareaguje i nie pozwoli im wyniszczyć więcej wiosek... Nieee... Nasz władca, pewnie nie wie nawet, że zostaliśmy zaatakowani. Chociaż... Nic nigdy nie wiadomo w tym kraju. Anaria nie jest najsłabszym królestwem, jakie istnieje, więc wygra tą wojnę... Lecz nie sama... Będzie to raczej zwycięstwo Nocnych Wędrowców.
Po jakimś czasie takich przemyśleń, uświadomił sobie, że nadal stoi koło niego Olreusz.
- Przepraszam cię ponownie. Uważam, że będziemy zmuszeni coś zrobić w tej sprawie.
- O czym mowa?! – z wesołym krzykiem między nimi pojawił się Uaerl. Furion opowiedział mu o wszystkim, o czym rozmawiali z Olreuszem i o wszystkich swoich przemyśleniach. Uaerl pokiwał głową.
- Będzie trzeba coś zrobić... Chodźmy powiadomić innych, czy już to zrobiłeś?
Ostatnie zdanie skierował do Olreusza, który wzruszył ramionami.
- Jeszcze nie, jesteś pierwszym, kogo spotkałem po powrocie. Musimy powiadomić niezwłocznie innych i przystąpić do działania. Nie możemy pozwolić tak się traktować przez sąsiedni kraj. Anaria nie może znosić takiego traktowania.
Pozostali kiwnęli głową i ruszyli powiadomić Iriana o zaistniałej sytuacji.

***

Na szczęście trójki Nocnych Wędrowców, Irian już był po jedzeniu. Zastali więc go w dobrym humorze. Na ich minę zareagował podejrzliwie:
- Co wy się tak śpieszycie? Zakładam, że coś się stało ważnego. Mam nadzieję, że na tyle ważnego, by poświęcać czas mego spaceru poobiedniego.
Pokiwali głową energicznie i tym razem Uaerl wyjaśnił wszystko. Irian postanowił zwołać wszystkich na spotkanie. Przywódca Nocnych Wędrowców o imieniu Pearn, zgodził się na to. Chwilę później, zebranie się rozpoczęło. Przywódca zaczął:
- Zastanawiacie się pewnie, dlaczego was tu zwołaliśmy. Nastąpiła ważna sprawa, którą trzeba przemyśleć i odpowiednio zareagować. A mianowicie, wioska przygraniczna, została napadnięta przez sąsiedni kraj – Tergię. Nie możemy pozwolić, by zniewolili Anarię, bowiem to jej służymy, chociaż bez wdzięczności, a nawet uznania. Król i mieszkańcy kraju nie wiedzą nawet, że to dzięki nam, jeszcze istnieją. Ale cóż począć, skoro rozkazano zabijać nas i jesteśmy uznawani za wrogów królestwa. Nie widzę, że istniejemy jeszcze, myślą, że są na tyle sprytni i nas zlikwidowali w całości. Mylą się.
Zapadła krótka przerwa, podczas której Nocni Wędrowcy kiwali głowami w uznaniu i zgadzali się ze swym przywódcą.
Następnie kontynuował:
- Tergia, zniszczyła wioskę Lopaern. Był przy tym wydarzeniu Olreusz, który tam był. Sam oczywiście, nie był w stanie obronić ludzi. Nikt z nas, nie jest na tyle potężny. Trzeba podjąć odpowiednie kroki, by wypędzić nieprzyjaciela z Anarii. Jednocześnie, nie możemy się pokazać ludziom, bo posadziło by to nas w tragicznej sytuacji. Pewnie większość z was twierdzi, że Anaria powinna sobie poradzić sama. Nie jest słaba, ani nic z tych rzeczy, ale wszystko wynika na to, że posiadają plan, w którym to uwzględnili. A to by znaczyło, że posiadają magów. Trzeba wysłać grupkę, na rozpoznanie ich wojsk. Kto jest chętny?
- Ja! Czuję się zobowiązany, by uczynić to, skoro wioska, w której byłem została zniszczona, a ja nic nie mogłem w tej sprawie uczynić – zgłosił się Olreusz.
- I ja, przywódco. Wiem, że to konieczne, a i tak nie mam nic do roboty aktualnie. – powiedział Furion. Zgłosiło się jeszcze ośmiu. Uaerl, nie nadawał się do tej misji, dlatego został. Jego siła się nie przyda w rozpoznaniu. Była więc dziesiątka Nocnych Wędrowców wybranych do tej akcji.
- A więc, resztę kroków podejmiemy, jak się czegoś dowiemy. Wybrani, niech się przygotowują... Za dwie godziny, wylatujecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:04, 18 Sty 2012 
Temat postu:

Co ja się będę rozpisywał, skoro już czytałem. Opowiadanie bardzo fajne. No i oczywiście nie mogę się doczekać Thomasa. Wstawiaj szybciej resztę rozdziałów. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:01, 18 Sty 2012 
Temat postu:

Oj tam, cieszę się, że się podoba, ale będę wstawiał po kolei Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 12:03, 18 Sty 2012 
Temat postu:

Oczywiście, jak tam ci się podoba. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:17, 19 Sty 2012 
Temat postu:

Rozdział 2.
Furion, już gotowy. Zresztą długo się nie przygotowywał... Bo nie zamierzał brać żadnego zbędnego dobytku na misję. Z całej drużyny, tylko sześciu było gotowych.
- Ale oni się śpieszą... – zaczął marudzić Olreusz, kręcąc głową jak to miał w zwyczaju. Furion absolutnie się z nim zgadzał, ale nie dał tego po sobie poznać, by nie wyszedł na marudę.
- O, nareszcie! – krzyknął któryś z towarzyszy. Furion obejrzał się i rzeczywiście ujrzał czterech zgłoszonych do wyprawy Nocnych Wędrowców. Zmarnowali jeszcze trochę czasu, na przywitanie się wzejemnie. Cóż... – pomyślał Furion – Niektóre nasze wyczyny, z pewnością zajmują tyle czasu... Jakbyśmy nie poświęcali tyle na to czasu, bylibyśmy o wiele mądrzejsi. Oj i to bardzo wiele. Moglibyśmy też poświęcić czas na ćwiczenia.

Gdy już wszyscy się przywitali, przyszedł do nich Pearn, wraz z Irianem i kilkoma ze starszych Nocnych Wędrowców.
- Gotowi do wylecenia na misję? – spytał przywódca.
- Myślę, że tak. – odparł Furion, a reszta zgadzając się kiwnęła głowami. – Ale pożegnania z tylko waszą trójką, zajmą nam sporo czasu, a i się zmęczymy gadaniną. Irian roześmiał się na te słowa, a pozostali wykonali swe drwiące miny, z którymi każdy, spotykał się bardzo często podczas każdego tygodnia towarzystwa z Nocnym Wędrowcą.
- No to, życzę wam powodzenia. Wasza misja jest bardzo ważna, ale pewnie jesteście tego świadomi. Trzeba jeszcze ustalić przywódcę waszej grupy... Czy ktoś ma jakieś pomysły?
Tirian, jeden z drużyny, jako pierwszy wskazał na Olreusza:
- Myślę, że Olreusz nadaje się najlepiej.
- Też tak uważam. – potwierdził Furion i spojrzał wyczekująco na towarzysza.
- Niech tak będzie. Nie zawiodę i postaram się, by ta misja zakończyła się pewnym powodzeniem.
- No i tak trzymać. Lećcie i nie zawieddźcie Anarii. – powiedział Pearn.
I dziesięć czarnych orłów poszybowało w górę, opuściło tym samym, siedzibę Nocnych Wędrowców. Pierwszy leciał Olreusz, a inni w trzech szeregach, po trzy orły. Furion, widział znajome okolice, w których niegdyś bywał. Przed zostaniem Nocnym Wędrowcem, był podróżnikiem. Podróżował od wioski do wioski, właśnie w południowych okolicach Anarii, dlatego nie zrobiły na nim takiego wrażenia, jakie by odnieśli ludzie z północnej części królestwa.

Po dwóch godzinach i zauważeniu lasu, postanowili trochę odpocząć po locie i przed dalszym lotem w lesie Aewer. Rozpalili ognisko. Większość ludzi w Anarii, sądziła, że Nocni Wędrowcy strzelają ognistymi kulami w swoich przeciwników. A to nie jest prawda... Oni nie strzelają ogniem, ani wogule z niego nie korzystają. Oni nie są magami.
- Jak dobrze odpocząć od latania... – stwierdził Furion. Towarzysze przytaknęli z zachwytem.
- Niech nikt nie pozwoli sobie zdrzemnąć się. Nie mamy na to czasu. Pewnie nie zwlekają i niszczą kolejne wioski odpoczywając sobie po drodze. Jak się pośpieszymy, to zniszczą maks dwie wioski. A więc, godzina odpoczynku wystarczy.
- Jestem zmuszony uznać, że masz rację... Ale tylko tym razem – Tirian zaśmiał się. – Nie przyzwyczajaj się!
Gromadka wybuchnęła śmiechem. Orleusz zrobił się czerwony, a to wywołało kolejne salwy śmiechu. Że też mu wychodzi to najlepiej... Robienie z siebie pośmiewiska, to chyba jedna z jego umiejętności, w której jest mistrzem.
Gdy już przestali się śmiać, zjedli sobie szybki posiłek i zgasili ognisko.
- Dobra, lecimy towarzysze! – polecił Orleusz i w postaci czarnego orła poszybował dalej. Tirian pokiwał głową i wyleciał jako drugi. I reszta za nim...

Furion wiedział doskonale, że większość ludzi w królestwie, zrobiłaby wszystko, by móc zamieniać się w orła i móc latać tam, gdzie piechotą się nie da. Dla Nocnego Wędrowcy, będącego już nim przez jakiś czas, nie było to aż tak ciekawe, ale nadal się uważało to za umiejętność bardzo przydatną. Lepsze to było od koni, bowiem łatwo, było wypatrzeć jeźdźca w charakterystycznym ubraniu, z czarną laską. Nocni Wędrowcy, używali lasek do walki. Potrafili zamienić ją w czarny łuk, lub dwa czarne miecze. Przeciwnicy, którzy z nimi walczyli, nie wiedząc, w jaki sposób walczą, dziwiliby się, że strzelają z łuku, a nie mają kołczana na plecach. W rzeczywistości, wygląda to tak, że jak Nocny Wędrowca zbliży rękę do cięciwy łuku, strzała się pojawia. Nie jest możliwe korzystanie z czarnej laski innym osobom, niż właściciel, bowiem w specjalny sposób, słuchają się tylko ich...

***

Shadow, obserwowała oddział sąsiadów, którzy mieli ruszyć na rozpoznanie wojsk. A może by tak lekko zmiejszyć ich oddział? Tak tylkoo... Do około zera jednostek... – pomyślała, następnie zaczęła analizować dane o nich. Nie byli mocno uzbrojeni, raczej lekko by poruszali się szybciej. Było ich dwunastu uzbrojonych w włócznie wojowników, mieli przypasane miecze do lewego boku. Szli pewnie, nie spodziewając się żadnego niebezpieczeństwa w tych okolicach. Shadow zdecydowała się i poleciała kawałek i poszybowała w dół, by zmienić się w postać człowieka. Laska, zamieniła się w czarny łuk i już miała strzałę gotową do wystrzelenia. Gdy oddział pojawił się na horyzoncie, pierwsza strzała wystrzeliła. I po jednym... Jeszcze jedenastu – pomyślała ironicznie. Wojownicy zatrzymali się zdziwieni, patrząc na padłego. Gdy druga strzała zabrała życie następnemu, spojrzeli w kierunku, skąd nadeszła i ujrzeli ją. Zauważyła ich wachanie, nie dziwiąc się wcale. Pozwoliło jej to, na wystrzelenie następnej czarnej strzały. Nie chybiła. Była mistrzynią w te klocki. Stracili już trzech ludzi. Zostało dziewięciu. Zrobili błąd. Śmiertelny błąd. Nie wzięli ze sobą łucznika. – uznała Shadow, wystrzeliwując kolejny pocisk, powalający grubego wojownika. Gdy nareszcie zauważyli, że ostrożne iście w jej kierunku, pobiegli z krzykiem. Ona natomiast wypuściła strzałę i zamieniła łuk w dwa czarne miecze i zrobiła bojową pozycję.

Gdy dobiegli do niej, byli zmęczeni. Shadow skorzystała na tym ogromnie, z łatwością jednym mieczem powalając jednego i drugim drugiego. Pięciu wojowników, wściekłych zupełnie, że powalała ich kobieta, dosłownie się rzucili. Hahah. To najbardziej lubię w facetach. Rzucają się i już nie wstają.
Tak też było w tym wypadku. Kto tracił zdrowy rozsądek, ten tak kończył. Shadow z zadowoleniem popatrzała na trupy i uznała, że nie chce się jej ich sprzątać... Zamieniła się w czarnego orła i poszybowała ku wiosce Haernt. Lubiła tą część Anarii. Została tu przydzielona, ze względu na to, że tu kiedyś mieszkała. Rodzice jej nie żyli od dawna, a rodzeństwa nigdy nie miała. Uważała, że następnym celem, będzie właśnie ta wioska, ponieważ według jej informacji, wioska znajdująca się niedaleko, została doszczętnie przez wrogów Anarii zniszczona. Shadow nie zamierzała, tak łatwo odpuścić. Nie ona... Nie wierzyła natomiast, że dzadzą jej posiłki wśród Nocnych Wędrowców, dlatego uznała, że będzie musiała radzić sobie sama. Dlatego wolała póki co odpocząć, przed następną walką.
Lecąc nad wioską, usłyszała radosny okrzyk dziecka:
- Mamo, spójrz. Orzeł! I to czarny.
Matka oddetchnęła głęboko.
- Dziecko, przecież już któryś raz z kolei tu leci. Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś...
Chłopczyk zrobił niewinny uśmiech.
- Ale on jest taki słodki... Dlaczego one nas nie atakują? Tatuś mówił, że orły napadają na swe ofiary.
Matka dziecka, pogłaskała go lekko po głowie i uśmiechnęła się.
- Wiesz, to jest specjalny gatunek orłów. Jak zauważyłeś, są czarne i słodkie. Ten rodzaj, jest nieszkodliwy dla ludzi. Niektórzy mówią, że jak zaatakują nas kiedyś, to one będą nas bronić.

Więcej już nie usłyszała... Ciekawe jest to, że w pewnym sensie, jest to prawda. Hah – uśmiechnęła się w duchu i poleciała do swej kryjówki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:12, 20 Sty 2012 
Temat postu:

Nikt nie czyta? Sad
Ale wstawiam dalej:
-------------------------------------------
Przed drużyną, rozpościerał się płaski teren, lecz z nadzwyczajnie wysoką trawą. Tylko on, oddzielał ich od wioski Haernt. Tam, Furion był tylko jeden raz i pamiętał doskonale te czasy.
- Już niedaleko. – powiedział jakby do siebie, ale widocznie reszta to usłyszała.
- Taa. Jeszcze tylko trzeba pokonać tą nadzwyczaj pielęgnowaną trawę... Uważajmy, żeby jej nie zniszczyć, bo zmarnowało by się tyle godzin, spędzonych nad nią... - jak zawsze ironicznie podchodził do tego Tirian. Olreusz pokręcił głową z rezygnacją, a on udał, że tego nie zauważył i ciągnął dalej:
- Gdyby ludzie dbali o Anarię, tak samo, jak dbają o trawę, to byłaby z pewnością najpotężniejsza na świecie.
- A nie jest? – zaśmiał się Furion, a Tirian uznał to, za wyzwanie na pojedynek.
- Hmm... Zależy jak patrzeć. Jeśli pod względem najlepszego trawnika, no to masz rację... Ale w ocenianiu potęgi królestwa, patrzy się raczej na inne rzeczy.
Furion nie dał po sobie poznać, że ta odpowiedź go zaskoczyła i odparł:
- O Anarię jednak dbają bardziej, niż ty sam o siebie.

Tirian, miał jedną, bardzo poważną wadę. Nie potrafił znieść drwin o własnej osobie. Wywoływało to u niego wściekłość. Tak też było tym razem. W jednej chwili, dwa czarne miecze znalazły się w dłoniach Tiriana, a w następnej już rzucił się na Furiona, który jednak, nie należał do najwolniejszych. Zdołał się obronić tą samą bronią i odskoczył, by następnie kontratakować.
- Przestańcie oboje natychmiast! Mamy ważniejsze sprawy niż wasze kłótnie! – krzyknął Olreusz, lecz Furion wiedział, że jeśli pierwszy przestanie, może być źle, bowiem nie spodziewał się, że Tirian uczyni to samo. Jego przeciwnik wykonał blok i cięcie w głowę, lecz Furion zdołał się uchylić. Lecz na tej chwili skorzystał Tirian, napierając do przodu, a jego przeciwnik wykonał niezdarny blok. Furion przewrócił się wypuszczając miecze, który od razu zamieniły się w czarną laskę. Tirian, z drwiącym uśmiechem przyłożył miecz do jego gardła mówiąc:
- Przykro mi, ale muszę powiedzieć, że nie masz racji. Chyba jest nawet odwrotnie, bo to ja jestem tym, zdolnym cię teraz zabić.
- Dosyć tego! Marnujemy czas! Pozwól mu wstać i ruszamy. – rozkazał Olreusz, a Tirian niechętnie wykonał polecenie. Furion podniósł swą laskę i pokiwał głową.
- Ruszajmy zatem – powiedział i ruszyli przez wysokie trawy.

***

Shadow, zjadła obiad przy ognisku i postanowiła sobie pójść na spacer. Szybko jednak, zrezygnowała z tego pomysłu uznając, że w tym czasie, mogą atakować wioskę, a ona była pewna, że bez jej pomocy, nie dadzą sobie rady na sto procent. Wyszła ze swojej kryjówki i jak zawsze spojrzała na niebo.
Spokojne. Jakby nie miało pojęcia, co się dzieje na świecie. – pomyślała – A może nie ma? Może jest głuche i niewidzące? A może... A może po prostu naiwne?
Nagle, ujrzała coś, czego widzieć nie powinna. Nie wierząc, zamknęła oczy i kilku sekundach znowu je otworzyła. Czarny orzeł nadal latał na niebie.
A więc, myliłam się. Przysłali posiłki... Ciekawe kto to... No cóż...
Wyciągnęła czarną laskę i uniosła ją do góry, a z niej wydostało się czarne światło. Był to znak, że jest właścicielką laski i że to jej właśnie ona słucha. Dzięki temu, nikt nie mógł jej po prostu odebrać jej i podnieść, bo również dobrze, mógł to być szpieg lub zwykły znaleźna broni Nocnego Wędrowcy.

Orzeł poszybował w dół i zamienił się w ... Furiona, którego ona bardzo dobrze znała...
- Furionie! Co ty tu robisz?!
Furion uśmiechnął się.
- Przybyliśmy tu z pomocą. – rzekł. – Reszta czeka zaraz za wzniesieniem.
Shadow pokręciła głową.
- Nie sądziłam, że przyślą posiłki... Ilu was jest?
Furion uważnie zbadał ją wzrokiem.
- Równo dziesięciu... Są bliscy ataku na wioskę, prawda?
Posmutniała.
- Nie martw się. Damy jakoś sobie radę... Nie jesteśmy bezradni. – pocieszał ją Furion.
Shadow spojrzała mu prosto w oczy.
- Cieszę się, że ciebie widzę.
- I ja także. Trzeba się śpieszyć.
- Wiem, lećmy.
I polecieli za wzniesienie, gdzie ujrzeli swych towarzyszy. Oczywiście, przed zleceniem na dół, poczekali na sygnał czarnego światła, które ujrzeli. Następnie jakiś czas zajęły szybkie przywitania i wyjaśnienie...
- Będzie ostro. Uważam, że w takiej liczebności, nie mamy żadnych szans, w odparciu ich ataku... Ale zdołamy powstrzymać ich na dość długi czas, aż przybędą armie króla Aiglina... – stwierdził Orleusz.
- Taa – rzekł ironicznie Tirian – aż za łatwe. Tylko musimy powstrzymać całą armię wrogów... Łatwizna.
- Ja nawet wiem, gdzie będzie najlepiej ich powstrzymywać. – zaczęła Shadow.
- No to leć, my jesteśmy tuż za tobą.

***

Gdy dotarli na miejsce, Orleusz pokiwał z uznaniem.
- Masz rację, ten teren doskonale pasuje do powstrzymywania wrogów przez spory okres czasu.
I rzeczywiście, duże kamienie, a ich było sporo i tworzyły one taki koło, gdzie trudno się dostać od zewnątrz, bez używania obydwu rąk. W środku, było dosyć miejsca, dla ich dziesiątki.
- No to plan jest prosty – oznajmił Olreusz. Zajmiemy pozycję w półkolu, pięciu z przodu, a reszta z tyłu. Dobierzemy się w pary. Taki jakby dwuszereg wyjdzie. Jeden strzeli, to kuca, a druga osoba z pary wystrzeliwuje swoją strzałę. Ta część planu jest jasna?
Gdy zauważył, że wszyscy kiwają głową, kontynuował:
- Druga, jest także ostatnią i trwającą do końca, albo do przybycia armii, albo naszej śmierci. Zaczyna się ona, jak nas okrążą, i wtedy ustawiamy się w okręgu i strzelamy na własne tempo. Na bieżąco sięgać za miecze gdy już zaczną podchodzić. A na bieżąco, będą zmiany planu... Dobra, teraz trzeba czekać. Innej drogi nie wybiorą, ponieważ wiemy od naszej Shadow, że idą tędy... Możemy tylko czekać przyjaciele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:39, 20 Sty 2012 
Temat postu:

No, ale ja i tak czytałem wcześniej na FZ i PoW. Wink
Opowiadanie genialne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sherry
kurwy



Dołączył: 15 Sty 2012
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A przyjedziesz?

PostWysłany: Pią 14:15, 20 Sty 2012 
Temat postu:

Nie chce mi się tego poprawiać ^^. Ale nie jest źle. Ogólnie tekst ciekawy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:53, 20 Sty 2012 
Temat postu:

Poprawiać? Poprawiaj, czemuż nie... Ale zwróć uwagę, że można mieć różne style Very Happy
Daję kolejny kawałek zaraz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:06, 21 Sty 2012 
Temat postu:

No to zgodnie z obietnicą, daję kolejny kawałek...
Rozdział 3.
- Nadchodzą. – rozległ się głos Olreusza. Wszyscy zajęli określone pozycje. Furion, był w parze z Shadow, a przywódca drużyny, z Tirianem. Pierwsze dwa szeregi pojawiły się na horyzoncie, lecz jeszcze nie strzelali.
Za duży dystans. Znam swoje strzały, zapewne jak reszta i nie dolecą tak daleko. – analizował Furion. Shadow szepnęła mu do ucha:
- Powodzenia. Postaraj się nie zginąć.
- I nawzajem... Kto jak kto, ale ja nie zamierzam dzisiaj ginąć...
Pokiwała głową, widocznie zadowolona i wystrzeliła pierwszą strzałę. Jej intuicja, nie zawiodła także tym razem i pierwszy wojownik padł. Nagle ku zdziwieniu Nocnych Wędrowców, rozpętało się u wrogiej armii zamieszanie. Zaczęli ostrzał według ustalonego planu i wojownicy, za wojownikami padali martwi.
Za łatwo – pomyślał Furion – Coś mi tu śmierdzi...
Nagle Tergińczycy rozsunęli się na dwie strony, jakby chcieli kogoś przepuścić. Szedł ktoś. Po chwili tego kogoś ujrzeli.
- Cokolwiek się stanie, radzę uważać. – rozniósł się głos Olreusza. – Strzelać!
Czarne strzały pomknęły ku wrogom, a tuż za nim następne. Nagle, usłyszeli ryk. Przerażający, spowodował strach. A następnie ujrzeli to coś. Wielka bestia na pięć metrów uzbrojona po zęby i trzymająca wielki miecz. Miał na sobie jakieś wzory.
Armia Tergii, zaatakowała z krzykiem.
- Uwaga!! – zdołał się na krzyk Furion, przywracając towarzyszy do świadomości. Okrążyli ich.
- Zmienić formację! Za Anarię! Gińmy jak obrońcy królestwa! Zabijcie jak najwięcej wrogów.
Przegrupowali się i już trzymając w rękach czarne miecze, zaczęli się bronić.

***

Shadow, walczyła tak mocno jak mogła, lecz przeciwników, było za wiele. Zabijała wroga po wrogu, ale zastępowali ich kolejni. Usłyszała wrzask jednego z towarzyszy, a następnie odgłos laski uderzającej o kamień.
- Nie poddawać się! Walczcie do końca! – słyszała krzyk Olreusza, lecz wiedziała, że już długo nie wytrzyma. Siły jej opadały. Usłyszała wrzask innego z towarzyszy.
Giną jeden po drugim. Długo nie wytrzyma żaden z nas. Z tą armią, sam król Aiglin z armią, nie dadzą rady. A dodatkowo, nie mamy szans na ucieczkę. Otoczyli nas. – rozmyślała, zabijając kolejnego Tergińczyka.
-AAAAAaaaaaaaa – wrzask i odgłos upadającego ciała. Walczyła dalej, ona się nie podda. Chociaż wie, że siły traci z cięcia na cięcie, jest pewna, że chce walczyć do końca niż poddać się śmierci.

Niektóre babcie, straszą wnuków Wędrowcami, wmawiając, że są źli i że zabijają takich chłopców jak oni. A oni właśni ginęli w ich obronie. Niezła sprawiedliwość. My giniemy, oni mówią, że jesteśmy źli – myślała.
Nagle, usłyszała wrzask Furiona. Zablokowała cięcie wroga i spojrzała w jego kierunku i zobaczyła, że Tirian chce go dobić. Już się zamachnęła, gdy Tirian zamienił się w orła i odleciał w kierunku armii Tergii. Furion krwawił.
- Nie może być, mówiła do siebie, po prostu nie może... – ale zaraz się sama skarciła: Nie mogę się załamywać, muszę mu pomóc.
- Olreuszu! – krzyknęła, ale nie usłyszała odpowiedzi. Walczących łącznie było oprócz niej trzech. Olreusz, nie żył. Na szczęście pozostała trójka, broniła jej całymi siłami. Nagle, czarne ostrza błysnęły w jej oczach. Nocni Wędrowcy przybyli. Popatrzała na Furiona. Nie wierzyła własnym oczom. Furion, nadal oddychał, chociaż krwawił. Chwilę później było już po walce i zabrali go w bezpieczne miejsce i zabrali się za jego leczenie. Jak już wrócił do normy postanowił odwiedzić przyjaciół.
Uaerl i Shadow siedzieli w przedpokoju domu, w którym Furion wypoczywał. Jak go zobaczyli, wstali.
- Oszukał śmierć – zaśmiała się ironicznie Shadow, a Uaerl dodał:
- Jak mogłeś tak łatwo się dać...
- Mówiłem, że jeszcze nie czas na mnie... Oszukałem śmierć. Człowiek, który oszukał śmierć. Tak będą teraz o mnie mówili? Ale teraz, mogę was dalej wkurzać!
Shadow pokręciła głową z rezygnacją, a Uaerl uśmiechnął się.
- Dobra, trzeba pogadać z Pearnem i Irianem. Kryjówka nasza, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie jest już bezpieczna... I oni mają na pewno więcej armii i więcej bestii, ponieważ słyszałem rozmowę, że zaatakowano jednocześnie wioskę Uweraer, oczywiście spalona... – oznajmił Furion. – Człowiek który oszukał śmierć, chce zaangażować się w odparcie Tergińczyków.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 20:21, 21 Sty 2012 
Temat postu:

Fajny rozdział, ale jak chcesz przeczytać coś więcej to na FZ, albo PoW. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:51, 24 Lut 2012 
Temat postu:

Uciekli. Udało im się uciec. Najodważniejszym i najbardziej rozsądnym mężczyznom z wioski Uweraer udało się uciec. Grupka liczyła tylko dwanaście osób. Jeden z nich, był bardzo utalentowanym młodzieńcem. Byli aktualnie niedaleko wioski sąsiedniej – Poeras. Rozpalili tu ognisko, by trochę odpocząć po długim marszu i smutku, po utracie rodziny. Owy utalentowany młodzieniec, nie miał rodziny. A jeśli miał, to nikt o niej nie wiedział.

Grupą dowodził baron zniszczonej wioski, który wyróżniał się rozsądkiem i dba o swój lud do końca. Dla niego nie jest najważniejsza wygoda, jak dla wielu baronów. Pozostała jedenastka bardzo go szanowała i traktowała go jako swojego przyjaciela. Zwał się Jalin. Postanowił podczas odpoczynku dowiedzieć się, co potrafią pozostali towarzysze.
- Usiąść w szerokim kole wokół ogniska.
Rozkaz, nie brzmiał jak rozkaz, ale został niezwłocznie wykonany wśród protestów bardziej typu: „ Nie chce mi się” czy „Tylko nie to”.
- Zaczniemy od ciebie... I potem w prawo. Radzę mówić szczerze, bo to zadecyduje o tym, czy przeżyjemy, czy zginiemy jak pozostali. – wskazał mężczyznę w podeszłym wieku:
- Co potrafisz?
- Ja? Potrafię o siebie zadbać. No i uczyłem się jak byłem młodszy walczyć... Myślę, że coś z tego nadal pamiętam. – wskazał na leżący obok miecz.
Jalin pokiwał głową i pytał dalej. W końcu doszedł do młodzieńca o czarnych kręconych włosach i niebieskich oczach.
- A ty? Widzę żeś młody, ale co jest twoją dobrą zaletą?
- Ja? Ja potrafię czarować.
Odpowiedź zdziwiła Jalina i nie próbował tego ukryć.
- Ty? Ty czarować?
Młodzieniec uśmiechnął się.
- Nom. Czary mary i nie żyjesz.
Pierw pokazał na krótki łuk, który zostawił koło swojego dobytku. Następnie, wyciągnął miecz. Był pozbawiony wszelkich ozdób, jednoręczny. Podał go Jalinowi, a ten go ocenił szybkim wzrokiem i zamachnął się nim dla testów.
- A więc, zabójca. Jak cię zwą?
- Mów mi Thomas.
- A więc, miło mi cię poznać Thomasie – uśmiechnął się Jalin i poszedł sprawdzać innych.
Jak już skończył pytać i wiedział mniej więcej, w czym kto jest dobry, przemówił:
- Nasza rodzinna wioska zniszczona. Lecz nie możemy się załamywać. Jesteście odważnymi ludźmi i rozsądnymi. Jedyni, przeżyliście, zdołaliście uciec. Większość, nazwałaby nas w tej sytuacji tchórzami. Uciekinierami, nie potrafiącymi zginąć w honorze. Ale zakładam, że tak nie jest. Wierzę, że tak nie jest. Ale musimy to sami sobie udowodnić. Dlatego, nie wrócimy do stolicy, prosząc, o schronienie i odszkodowanie za poczynione przez wrogów szkody. Za zabranie nam domów i tym podobne. Będziemy walczyć w obronie królestwa, a jak już wrogowie zostaną przepędzeni, odbudujemy wioskę i zamieszkamy w nim.
Przerwał. Porozglądał się po twarzach jedenastki. Po niektórych minach wnioskował, że nie potwierdzają jego słów, lecz tylko niektórych.
Normalne, że wątpią. Jakiś czas temu, wątpiliby w to, że ich napadną. – pomyślał.
- Macie prawo wątpić. Całkowicie to rozumiem. Lecz, wolicie słuchać, jak inni za waszymi plecami gadają: „A to ten tchórz co zwiał, zostawiając swą rodzinę i przyjacieli” Wolicie?
Milczeli, więc powtórzył pytanie, ale nieco głośniej:
-Wolicie?!
- NIE! – krzyknęli wszyscy chórem.
- I dobrze. Ja także nie chcę. – wyciągnął miecz i uniósł go w górę:
- Za Anarię! Za honor!
Wszyscy zrobili to co on, wyjątkiem był Rers, który miecza nie posiadał, ale wziął topór i uniósł go do góry.
Okrzyki wypełniły powietrze.

Thomas niecierpliwił się. Chciał dostać jakieś zadanie, ale jednocześnie wiedział, że takowego w najbliższym czasie nie dostanie. Mógł tylko czekać. Bez radnie czekać.
- Thomasie! – zawołał go przywódca grupy.
Naszła go nadzieja. Może ma jakieś zadanie dla mnie? Oby. Koniec nudy. Nareszcie rozpocznę jakieś działania, przybliżające nas do celu. – myślał. Podszedł do Jalina.
- Mam dla ciebie zadanie.
Zdanie, choć mało wyjaśniające, ucieszyło bardzo zabójcę.
- Jestem gotowy – odparł, starając się ukrywać emocje jak najbardziej umiał, a to mu zawsze wychodziło.
- Wiem. – uśmiechnął się Jalin. – Dlatego daję ci bardzo ważne zadanie. Będziesz musiał udać się do króla Aiglina i dowiedzieć się, o dokładnie plany i dopilnować, by jak najszybciej nasz dobry władca przybył z armią, gotową do walki. A także opowiedzieć mu, o niebezpiecznych stworzeniach, które Tergińczycy mają... Ale musisz na siebie uważać. Słyszałem, że coś o szpiegach w Anarii. Ludzi, którzy urodzili się w Tergii i nadal są jej posłuszni, a mieszkają w naszym kraju, jest pełno. Strzeż się, bo zapewne już wiedzą, że na nich doniesiemy.
No cóż, na więcej nie mogę liczyć póki co... A może być ciekawie. – pomyślał Thomas.
- Podołam temu zadaniu. Mam konia, więc szybciej pójdzie. Ruszam od zaraz. – powiedział, a gdy Jalin kiwnął głową, zaczął przygotowywania...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
.Metoaros.
kurwy



Dołączył: 18 Lip 2012
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lugi Waleckie

PostWysłany: Śro 14:51, 18 Lip 2012 
Temat postu:

hmmm ... opowiadanie z poczatku wydawalo mi sie nudne .. ale pozniej naprawde mnie wciagnelo .. czekam na nastepne czesci ... rozdial o walce z terginczykam byl naprawde dobry Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:43, 29 Sie 2012 
Temat postu:

Jalin rozmyślał głośno nad planami wraz z Qertym – starym człowiekiem, lecz doświadczonym, rozsądnym i przede wszystkim, sprawnym. Nadal potrafił walczyć, ale cóż, wiek robi swoje i nie jest takim wojownikiem, jak kiedyś.
- Uważam, że Thomasowi się uda. – rzekł baron, lecz Querty jednak nie był dostatecznie przekonany:
- Nic nigdy nie wiadomo. Trzeba przygotować się na najgorsze...
- Optymistyczne myślenie skutkuje.
- Ale nie zawsze. – stwierdził starzec:
- Bo jeśli będziemy liczyli na wsparcie, powstrzymując wroga w miejscu do tego przeznaczonym, może ono nie nadejść i sprowadzi to na nas śmierć.
Dobrze, że taki człowiek jest wśród nas. Myślę, że przy nim, moja wiedza jest niczym. Cóż... Jego rady, mogą się okazać bardzo przydatne. – pomyślał baron zniszczonej wioski.
- No to może powinniśmy unikać takiego ryzyka i gnębić naszego nieprzyjaciela małymi napadami. – uśmiechnął się Jalin:
- Ale podczas tego może się okazać, że ryzykujemy bardziej, niż chcemy, a lepiej tego uniknąć.
Cisza. Chwila ciszy, dobrze działa na myślenie. Jalin wpadł na pomysł i już zaczął go przedstawiać, lecz przerwał mu Querty:
- Thomas ma szanse dojść, ale szanse nie są pewne. Dlatego należy tak plan ułożyć, by przewidział jego porażkę. A ja twierdzę, że w lesie, to my będziemy mieli przewagę, bo jest nas mniej. Tam zaczniemy przeszkadzać armii. Lecz do najbliższego i dosyć sporego, są dwie wioski.
Jalin pokręcił głową z niedowierzaniem, że jego pomysł, jest niczym w porównaniu do tego.
- A ty co chciałeś powiedzieć? – spytał z kamienną twarzą starzec.
- Nie nic...
Roześmieli się oboje, ale po chwili uspokoili się, ponieważ wiedzieli, że prędzej czy później, plany trzeba ułożyć do końca. A woleli obaj, to zrobić szybciej niż wtedy, gdy będą leżeli martwi na ziemii, ponieważ nie będą zdolni ani mówić, ani walczyć, ani oddychać. W skrócie, będą martwi. A każdy z nich wiedział doskonale, że Tergińczycy nie wezmą niewolników.
- Te dwie wioski, będzie trzeba ewakuować. – stwierdził Jalin.
- Zapewne, pojawią się przy tym problemy, ale też trzeba wziąć przy okazji, że niekoniecznie pójdą tą trasą. Dlatego, trzeba wystawić zwiady.
- Taa, trzeba. Zbiorę kilku odpowiednich do tego ludzi i powiadomię cię, gdy to zrobię. – oznajmił baron.
- No to póki co cię zostawiam, przywódco „Przeżyłych”. Idę pogadać, z siostrzeńcem. – ukłonił się z szacunkiem i odszedł.

***

Cięcie Furiona przecięło powietrze niedaleko głowy kobiety, a ona zdecydowanie wykonała szybkie przeskoczenie i kontratak. Ten atak, został by zakończony klęską jej przeciwnika, lecz nie w tym wypadku, gdy oboje z rywalów, byli Nocnymi Wędrowcami. Próbowali się trafić już od około godziny. Uskoki, bloki, cięcia w brzuch, w głowę już zaczynały Shadow nudzić. Popatrzała prosto w oczy przyjaciela i od razu pojęła, że jest znudzony bardziej niż on.

Wiedziała, co chce zrobić. Skoczyła na Furiona, lecz specjalnie trafiła trochę na prawo. Efekt był zupełnie taki sam, jak powinien być i Nocny Wędrowiec, dostał z rękojeści miecza. Walka zakończyła się zwycięstwem Shadow.
- Cieniasie, mówiłam, że wygram. Musisz poćwiczyć, bym chociaż odczuwała satysfakcję z wygranej, bo co to za duma z walki, gdy się walczy z o wiele gorszym od siebie? – uśmiechnęła się niewinnie. Furion, udał, że ból zagłuszył ją. Chwilę potem, okazało się, że teraz kolej Shadow, na zwiady. Nie ucieszyła się z tej okazji za bardzo, albo nie było po niej tego widać. Bez słowa, wyfrunęła ku niebu.
- Mam nadzieję, że przyniesie dobre wieści – westchnął Uaerl.
- Można mieć niestety tylko nadzieję. Choć przyjacielu, służymy Nocnym Wędrowcom, od kiedy mieliśmy siedemnaście lat, nie byliśmy zagrożeni prawdziwą wojną ani razu. Teraz jesteśmy. Zamierzam dołożyć wszelkich starań, by z jak najmniejszymi stratami ją wygrać.
Uaerl wzruszył ramionami.
- Ty natomiast sporo podróżowałeś przed wstąpieniem do Nocnych Wędrowców. Ja siedziałem u przybranych rodziców, gdy jacyś zbóje ich zabili. Mnie uratował Teaes przypadkiem, gdy wracałem ze spaceru po lesie.
Furion pokiwał głową.
- Tu masz rację. Bardziej poznałem ludzi. Ich wahania, niepokoje. W jednej wiosce, nie darzą zaufaniem byle kogo, a w innej, uważają cię od razu za przyjaciela. I pomyśleć, że z moją laską, rzadko się rozstawałem, nie wiedząc nawet, do czego służy i skąd się wzięła. Dopiero, gdy podczas mych podróży, zauważyłem Optyrasa z tą samą laską, uznałem, że oznacza coś ważnego i zacząłem go śledzić. Zauważyłem, jak zamienia się w czarnego orła, a gdy krzyknąłem do niego, wrócił, wyjaśniając mi wszystko, a następnie wziął laskę i coś do niej powiedział. Okazało się, że to laska mego ojca, gdy ten zginął mi ją przekazał w tajemnicy. Wiedzieli o mnie od dawna i dopiero wtedy mnie poznali i zabrali do siedziby. Do gór, w których już nie jesteśmy bezpieczni.
Na te wspomnienia, uśmiech się pojawił na twarzy młodzieńców. Każdy lubi sobie przypominać dobre czasy młodości. Furion Fanre i Uaerl Reas, do wyjątków nie należeli. Rozmawiali tak dalej, gdy wróciła Shadow.
- A ty nie powinnaś chyba tak szybko wracać – uznał Uaerl.
- Wykonali odwrót. Nie zamierzają teraz uderzyć. Skierowali się w kierunku Ostraich, gdzie się ich nie spodziewamy.
Furiona zaskoczyła ta wiadomość.
- Skąd to wiesz? – spytał. Ona wzruszyła ramionami uśmiechając się wesoło.
- Nie wasza sprawa.
Tego już było za wiele. Nawiązał kontakt wzrokowy z Uaerlem i już wiedział, że się zgadzają. Jego przyjaciel odszedł kawałek i wskazał na coś:
- Shadow, patrz!
Ona odwróciła się, a Furion szybkim ruchem wyciągnął ostrza i oba przyłożył z dwóch stron do gardła Shadow, nie dając jej się wyrwać. Uaerl, zabrał jej laskę.
- Tirianie, nie ładnie tak szpiegować ludzi, których zdradziłeś. – ironicznie powiedział Furion.
Uaerl wyciągnął laskę swą przed siebie i powiedział:
- Ukaż się. Ukaż swą prawdziwą postać.
Z laski, błysnęło czarne światło, a Shadow zaczęła się zmieniać. Na jej miejscu pojawiła się po chwili aż za znana im postać. Zdrajca. Tirian.
- Idź po Iriana szybko! – powiedział i Uaerl poszedł.
W tym czasie, Furion postanowił przeprowadzić rozmowę ze zdrajcą, z nadzieją, że czegoś się dowie.
- Dlaczego nas zdradziłeś?
- Nie twoja sprawa.
- Właśnie, że moja, to mnie dźgnąłeś nożem. – stwierdził z narastającym gniewem Furion. Tirian nie odpowiedział.

Irian wraz z Uaerlem w końcu przyszli.
- A więc Tirian. Dobra robota. Skąd wiedzieliście, że to on? – pogratulował Irian.
- Zdziwiło nas zachowanie. Shadow, jest bardziej skryta. Zresztą, ona powiedziałaby nam, skąd się czego dowiedziała. – uznał Furion.
Przesłuchali go, lecz niczego się nie dowiedzieli.
- Niczego nam nie powie. Dla niego, już nie ma ratunku. – uznał Irian:
- Dlatego, za zdradę Nocnych Wędrowców, jesteś skazany na śmierć.
Wbił czarne ostrze w brzuch Tiriana, zabijając go na miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:08, 30 Sie 2012 
Temat postu:

No kurna, komentować komentować! Wytykać błędy, mówić, że opowiadanie strasznie napisane, co poprawić itp ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Balladyna
kurwy



Dołączył: 18 Lip 2012
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Czw 21:06, 30 Sie 2012 
Temat postu:

Podoba mi sie opowiadanie, choc nie przepadam za tym gatunkiem. Czekam na dalsze posty, kiedy zacznie sie cos wielkiego dziac. Fajny pomysl z Nocnymi Wedrowcami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin