Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Dzieci nocy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 21:26, 09 Lut 2012 
Temat postu: Dzieci nocy

No dobra... No to i Alice coś doda. Oczywiście komenty mile widziane. ;>
Zdradzę, że będzie to gotycka powieść.
Prolog

- Aleeex! Aleeeeeeex! Wracaj do domu!
Dziewczyna zignorowała wściekły głos matki i pobiegła dalej. Czuła się wspaniale, nikt nie mógł jej przeszkodzić. Nie teraz…
Pierwszy śnieg… Delikatny, biały puch spadający na jej roześmianą twarz.
Spojrzała w górę i zmrużyła oczy… Małe gwiazdki wplątywały się w jej kasztanowe włosy i osiadały na rzęsach.
Ta chwila nie mogła trwać wiecznie… i to właśnie było wspaniałe.
Obróciła się na pięcie, i westchnęła. Trzeba wracać do domu zanim starzy zejdą na zawał.
Małymi krokami, nie spiesząc się weszła na drabinę prowadzącą do pokoju. Zawsze chciała mieć pod oknem drzewo po którym mogłaby się wspinać, ale niestety żadne nie rosło w pobliżu.
Alex weszła do pokoju, zdjęła mokrą od śniegu piżamę i włożyła czarny sweter. Przyjrzała się swojemu lustrzanemu odbiciu. We włosach i brwiach szkliły się misterne płatki śniegu, zaczęły się powoli roztapiać i wchłaniać w sweter. Wyjęła suszarkę z szuflady pod lustrem i podpięła do kontaktu. Głośny szum wypełnił jej uszy… Przesuwała ją po włosach, pozwalając, ciepłemu wiatrowi owionąć twarz. Przymknęła oczy rozkoszując się chwilą. Wyłączyła suszarkę i przeczesała kasztanowe włosy czerwonym grzebieniem. Były grube i lekko falowane, często zaplatała je w warkocz. Nałożyła na twarz trochę białego fluidu i podkręciła końcówki rzęs maskarą. Postanowiła nie przesadzać dziś z makijażem… W końcu starzy pewnie są już i tak nieźle wkurzeni.
- Aleeeex!- usłyszała wzburzony głos matki.
Dziewczyna naciągając na nogi czarne spodnie wybiegła z pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Czw 21:44, 09 Lut 2012 
Temat postu:

Hmmm...
Minusy są widoczne: długość. Ehh, tak krótkie, że w zasadzie nie ma co oceniać.
Tak pomyślałby każdy z nas.
Ale Yap lubi wyzwania! Rzeczy niemożliwe!Buhaha!
A więc: akcji póki co nie widać, ale prolog to wprowadzenie, więc brak akcji to 100% normy. Twoje opisy są świetne. Tak dobrze oddajesz klimat zimowy, że poczułam się tak, jakby to na moich włosach zatrzymały się białe, delikatne gwiazdeczki. Trochę dużo wielokropków. Staraj się mniej ich stawiać i będzie gicio. No i ten żargon: "Trzeba wracać do domu zanim starzy zejdą na zawał." Podoba mi się!
Czekam więc na następne rozdziały
Życzę weny!
Yap Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:11, 11 Lut 2012 
Temat postu:

Bardzo mi się podoba, choć jak wspomniała Yap, nie widać akcji i jest trochę krótkie...
Ale pisz dalej, bo chcę się dowiedzieć co będzie dalej (jak zresztą każdy Wink)
Pozdrawiam Tośka Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Sob 21:23, 11 Lut 2012 
Temat postu:

Al.
Powiem Ci, że Twoja postać strasznie kojarzy mi się z Haven z "Ever". xd
Na razie nie mogę wiele powiedzieć. Lekko się czyta, to na pewno.
Czekam na więcej! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 16:18, 03 Mar 2012 
Temat postu:

Serdecznie wam dziękuję za komentarze.
Przepraszam was za moją nieobecność, ale nie byłam pewna czy moje opowiadanie ma sens...xDD
Uprzedzam, że nie należy wzorować się prologiem bo jest on... takim jakby spojrzeniem w przyszłość.
Nie wklejam całego rozdziału żeby nie zanudzić. Wink



Rozdział I
- Alex! Podaj mi kawę. – wrzasnęła z drugiego końca stołu Jal. Alex siedziała w zagraconej kuchni usiłując posmarować przypalonego tosta resztką dżemu truskawkowego. Pochyliła się nad stołem starając się chwycić nóż. Zrzuciła przy tym szklaną butelkę mleka dla niemowląt, która z głośnym trzaskiem rozbiła się o podłogę. Po chwili rozległy się typowe dla Maddy pociągnięcia nosem zwiastujące płacz. Alex zaklęła i wbiła zęby w kanapkę, Jal rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie i podeszła do wózka próbując uspokoić dziecko. Gdy Maddy zaczynała dawać swój codzienny koncert do kuchni weszła Kathrin i balansując pomiędzy walizkami podała młodszej siostrze, Jal filiżankę lury imitującej kawę. Kathrin była najstarszą, a zarazem najładniejszą córką państwa Grey. Miała ciemne blond włosy sięgające do połowy pleców i wiecznie opaloną na brązowo twarz. Po skończeniu szkoły pomagała zrzędliwej matce w prowadzeniu domu i opieką nad młodszym rodzeństwem. Nim się obejrzała, a stała się obiektem westchnień i adoracji wielu surferów zamieszkujących małą wioskę u wybrzeży Californi. Podobno sama niegdyś świetnie pływała, ale odkąd w wieku 8 lat jej przyjaciel zginął zatopiony przez morderczą falę Pacyfiku poprzysięgła sobie nigdy nie zbliżać się do oceanu. Czasem można było usłyszeć jak nuci starą szantę, której słów nauczył ją przyjaciel. Gdyby postawić starej Bobby szklaneczkę whisky, największej plotkarze na wybrzeżu i starej bywalczyni ,,karczmy pod wielorybem”, to można by usłyszeć historię o tym jak oszukano ją w urzędzie. Jednak jeśli słuchaczowi poszczęściłoby się to mógłby poznać wzruszającą historię o tym jak ośmioletnia dziewczynka w niebieskiej sukience śpiewała na pogrzebie swojego przyjaciela. Podobno tego dnia termometry wskazywały 30 stopni, a wszystkie tłuste ciotki, przybyłe na pogrzeb przyklejały się do czarnych sukienek i przeklinały Kalifornijskie słońce. Nikt nawet nie udawał, że szkoda mu chłopca, którego pochłonęła fala, wszyscy goście z których większości Jackob nie widział za życia dawały wyraźnie znać, ze chętnie by coś zjadły. Rodzice stali nad grobem i obejmowali się nie potrafiąc wyronić już ani jednej łzy. Tylko Kathrin w zwiewnej, niebieskiej sukience łkała cicho w już i tak mokry od łez kołnierzyk. W momencie gdy trumna znalazła się w dziurze ośmiolatka drżącym głosem powiedziała ,,to dla Ciebie Jackob… chłopcze, którego zabrał Posejdon” i zaczęła śpiewać;

Czy słyszysz ten szum, kolego?
Czy widzisz te fale, marynarzu?
Zanurz swą głowę w głębiny i pomyśl życzenie.
Czy widzisz bogactwa?
Czy widzisz rum i słodkie ananasy?
Nie, przed oczami staje Ci rodzina.
Ale nie płacz, kolego.
Nie martw się marynarzu.
Twój statek dopływa do portu poprzez wzburzone fale.

Dziewczyna skończyła śpiewać pobiegła w stronę błękitnego oceanu.
Pewnie Bobby zakończyłaby historię głośnym beknięciem, ale bardziej prawdopodobna wydaje się wersja, że naciągnęłaby słuchacza na jeszcze parę szklaneczek whisky zrzucając na niską emeryturę, albo sparaliżowaną stopę. O tak… Bobby, to stara naciągara.
Młodszą od Kathrin o trzy lata, szesnastoletnią córką państwa Grey była Jal. Nie była szczególnie piękna ani miła. Często dawała się ponieść emocjom choć sprawiała wrażenie opanowanej. No cóż… pozory mylą. W zeszłym roku spotykała się z Jackiem, chłopakiem z miejscowego domu dziecka im. Św. Margarette. Podobno dziewczyna wykończyła go swoim narzekaniem i zerwali ze sobą. Teraz Jack ucieka na jej widok, podobno boi się, że dziewczyna coś mu zrobi. Z resztą nic dziwnego, sam waży nieco ponad 50 kilo, a Jal może i nie jest gruba, ale ma mięśnie, której mógłby pozazdrościć jej niejeden pływak. Dziewczyna sprawia wrażenie wiecznie spiętej i zdenerwowanej. Gardzi każdym nierobem i darmozjadem, a przechodząc obok ,, karczmy pod wielorybem” zawsze spluwa na drzwi. Co tydzień chodzi do niedzielnej szkółki organizowanej dla ,,młodych ludzi pragnących poznać bliżej Boga”. Podobno jest jedyną bywalczynią kółka, ale babtystowski kapłan nadal organizuje spotkania. Przecież w każdym momencie jakiś młody grzesznik może się nawrócić. Kto mu w tedy pomoże?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice Hayles dnia Śro 18:14, 28 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
kurwy



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nibylandii. :3

PostWysłany: Sob 16:42, 03 Mar 2012 
Temat postu:

Bardzo ładnie, Al. :3
Widzę błędy, ale podoba mi się, lekko się czyta, nie muszę ślęczeć nad tekstem godzinami, by przeczytać jeden akapit... no dobra, przesadzam.
Ale są takie...
Wróćmy do tematu. Podoba mi się szanta. Lubię szanty. ^^
Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie postanowiłaś tego rzucić...
Dobrze, że nie.
Co ja mogę powiedzieć? Polubiłam Maddy. xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:13, 03 Mar 2012 
Temat postu:

Fajne, jest kilka błędów.
Mi też podoba się szanta Smile
I też myślałam, że porzuciłaś to opowiadanie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 18:13, 28 Mar 2012 
Temat postu:

Kolejna córką Państwa Grey(licząc od najstarszej) jest Maddy. Ma nieco ponad 5 miesięcy i niezwykły talent do utrzymywania rodziny w ciągłym niewyspaniu. Ma zadatki na całkiem niezły budzik, tyle, że nie da się jej nastawić na konkretną godzinę. Każdy jej szloch jest niczym artemidowa strzała w sekundzie przeszywająca ciało nie świadomego śmierci zwierza- niespodziewany.
W kuchni znajduje się jeszcze jedna osóbka, niewątpliwie dziewczyna. Czternastoletnia polka o różowej, spalonej Kalifornijskim słońcem skórze. Alex. Alexandra. Co roku przylatuje do Kalifornii, aby całe wakacje spędzić w towarzystwie ciotki ogarniętej żałobą po stracie męża, jej chłopaka i trzech córek. Dzisiaj był dzień powrotu do domu, czy jak Alex wolała go nazywać, dzień wybawienia. Miała się stawić o 12:30 na lotnisku w Momsen i jak co roku czekać na spóźniający się samolot, przespać w nim ze 20 godzin, a potem w tłumie biznesmenów wyjść na lotnisko. Wolała nie myśleć co będzie potem… Jak zawsze będzie musiała udawać, że w Californi było wspaniale i już nie może się doczekać następnych wakacji. Ale co poradzić jak się ma taką matkę? Trzeba jej mówić to co chce usłyszeć… inaczej mówiąc- kłamać.
- Już, już… kończ.- mruczała Pani Grey stojąc przy zlewie i co chwila przekładając talerze, aby zająć czymś roztrzęsione ręce.- Bob odwiezie Cię na lotnisko.
Ale jęknęła w duchu. Bob- chłopak Antoniny Grey, największy pozer w mieście i zagorzały fan Disco polo. Kathrin niespokojnie poruszyła ramieniem i skinęła głową ku matce.
- Czy zdążę się pożegnać z Bobby?- zapytała Alex, przypominając sobie, o obietnicy złożonej kobiecie. Antonina zerknęła na nią i mrugnęła lewym okiem, niczym pacjent szpitala psychiatrycznego podczas napadu tików.
Jal westchnęła głośno nawet nie próbując już nawracać tej błądzącej duszyczki.
- Chy-chyba tak. – powiedziała łamiącym się głosem Antonina i wybiegła z kuchni. Alex podejrzewała, że poszła do łazienki wypłakać się i poużalać nad swoim nędznym żywotem.
- To ja już lepiej pójdę.- Mruknęła i wyszła z domu. Była dopiero siódma, ale termometry już wskazywały 25 stopni. Alex szła przez wybrzeże ze świadomością, że wróci tu dopiero za rok. Wielkie, zielone palmy i różowe oleandry już za parę godzin staną się zaledwie wakacyjnym wspomnieniem. Harleyowcy na motocyklach. Opalone Kalifornijki w bikini. Mokrzy surferzy dyskutujący o Jacku Johnsonie*. Natrętni starcy opowiadający historie całego swojego życia. Może i nie lubiła tego miejsca, ale trudno zaprzeczyć, że przywiązała się do lekkiego Kalifornijskiego trybu życia. Za pięć ósma stanęła pod drzwiami ,,karczmy pod wielorybem”. Uchyliła podziurawione dębowe drzwi i weszła do środka. Nikogo nie było w środku, stoły były puste, a o ladę oparty był mop. Alex była zaskoczona, nigdy nie widziała pubu w takim stanie.
- Hej!- Krzyknęła, ale z jej ust wydobyło się zaledwie chrapliwe jęknięcie.- Hej!
- Już, już, idę!- Uśmiechnęła się słysząc głos Jacka, siedemnastoletniego syna barmana, który dorabiał sobie w wakacje u ojca na motocykl. Chłopak wyszedł z zaplecza. Trzymał talerz i wycierał go ewidentnie brudną szmatką. Podniósł wzrok na Alex i szeroko się uśmiechnął.
- Dlaczego nikogo nie ma?- zapytała Alex z nutą zdenerwowania w głosie. Jack był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem.
- Jest ósma, o tej porze wyciera się rzygi z podłogi.- Widząc jej zdziwione spojrzenie wskazał kątem oka na mężczyznę zwijającego się z bólu w kącie knajpy. – Przedawkował z kokainą.
Alex pomyślała, że chłopak chyba rzeczywiście ma racje, nigdy nie była tutaj o tak wczesnej porze.
Patrzyli jeszcze przez chwilę na faceta, który zaczął błagać ścianę o to, aby go nie rzucała i, że wcale nie kocha Kristine. Nie był to przyjemny widok dla 14- latki więc Jack zagaił wesoło:
- Co Cię tu sprowadza o tak wczesnej porze?
-Chciałam się pożegnać.- Mruknęła nie odrywając oczu od mężczyzny, który w tym momencie chyba zapomniał o Kristine i jęczał coś o przeklętych światełkach.
Alex uściskała Jacka i kazała mu pozdrowić Bobbi. Obiecała że wróci za rok i, że nie zrobi sobie krzywdy w Europie.
Godzinę później siedziała na tylnym siedzeniu złotej Corsy i słuchała idiotycznych disco- polowych przebojów lecących z radia Boba.
- Czy możesz to przełączyć?
Bob nie usłyszał pytania, ale znacznie pogorszył sprawę zaczynając śpiewać.
Zatrzymując auto na parkingu Bob okazał wielką łaskę i na moment ściszył muzykę. Alex odetchnęła z ulgą i mruknęła tandetną, typową formułkę, którą wygłasza się na pożegnanie.
Następnym co pamiętała były tłumy biznesmenów, z którymi przyszło jej spędzić 20 godzin w samolocie.

* Jack Johnson- na prawdę warto posłuchać ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:09, 28 Mar 2012 
Temat postu:

Ha ha ha! Facet proszący ścianę o to, żeby go nie rzucała... To mnie rozwaliło xD
Bardzo ciekawa treść i miło się czyta Smile
Podoba mi się Smile
Napisz szybko kolejną część Smile życzę weny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 17:15, 31 Mar 2012 
Temat postu:

Dzięki Tośka. Wink Żeby nie zanudzić wstawiam tylko początek rozdziału.
Miłego czytania.

Rozdział II


Podróż minęła dziwnie szybko, chmury za oknami w podejrzanym tempie znikały, a dzień zbyt szybko stał się nocą. Można by pomyśleć, że stoją za tym leki uspakajające albo niechęć do kończenia niezwykłej przygody jakom są wakacje. Ale jak mówią- koniec jednego może być początkiem drugiego. Czy to nie jest wspaniałe?
- Dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych i życzymy miłego dnia.- Stewardessa
wypowiedziała wykutą na pamięć formułkę i zniknęła w kokpicie maszyny.
Biznesmeni rzucili się w stronę drzwi torując drogę neseserami. Wyglądali jakby przed chwilą dowiedzieli się, że w pomieszczeniu znajduje się radioaktywny uran.
Alex wyszła z samolotu ostatnia, jako jedyna nie cieszyła się z końca morderczej podróży. Może nie chciała kończyć starej przygody, a może bała się nowej.
Na lotnisku czekała na nią mama, jak zawsze nienagannie ubrana i uczesana. We włosach miała czarną spinkę, która nadawała jej wygląd rozjuszonego kruka. Nie wiedzieć czemu nigdy się nie uśmiechała, nie płakała, ani nie okazywała żadnego innego uczucia. To było coś więcej niż stoicki spokój… Widocznie lata spędzone w biurze nie pozwalały jej na okazywanie jakiegokolwiek z uczuć. Możliwe, że była to jakaś strategiczna sztuczka zarezerwowana dla prawników. Jak się pewnie domyślacie nie uśmiechnęła się na widok córki. Skinęła głową i z lekkim zakłopotaniem wyciągnęła prawą dłoń. Alex uniosła brwi i z dość głupim uśmieszkiem na twarzy podała jej rękę.
Ciągnąc walizki doszły do niebieskiego Fiata Brava, był taki sam jak jego właścicielka-nienaganny. Alex wtaszczyła torby do bagażnika i wsiadła do auta. Jechały w ciszy przez zakorkowany Kraków, samochód poruszał się powoli co wprowadzało dziewczynę w nastrój melancholii. Żeby nie zasnąć włączyła radio:
- …najnowsze doniesienia w sprawie…- przełączyła program-…czyli uważa Pan… proszę mi nie przerywać! PROSZĘ…- ponownie nacisnęła klawisz-…dobiega do bramki, tak, tak! Podanie do…- Alex wyłączyła radio i dała się pochłonąć mocy snu.
Kiedy się obudziła była już na miejscu. Matka lekko potrząsała jej lewym ramieniem wyrywając ją z sideł snu. Leniwym krokiem wyszła z auta i powlokła się do otwartych drzwi domu. Wciągnęła nozdrzami gorzki zapach mieszkania i powędrowała drewnianymi schodami do swojego pokoju na piętrze, gdzie czekały już na nią walizki. Niezdolna do czegokolwiek innego położyła się na łóżku i z powrotem zasnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:17, 31 Mar 2012 
Temat postu:

To opowiadanie ma bardzo ciekawą fabułę i może z tego powstać bardzo ciekawa książka Smile
Mam tylko zastrzeżenie do tego:,,…przygody jakom są wakacje…” czy nie powinno być ,,… przygody jaką są wakacje…”?
Czekam na dalszą część rozdziału Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 18:01, 27 Kwi 2012 
Temat postu:

Dzięki Tośka, to miłe, że ktokolwiek to czyta. Very Happy

Obudził ją stukot, leniwie spełzła z łóżka i wyjrzała przez okno. Zaśmiała się cicho na widok kobiety przechodzącej przez ulicę. Trudno skojarzyć te fioletowe ubrania z kimkolwiek innym niż z Panią Konopnicką. Jest koleżanką Mamy Alex, podobno uczy w jakimś gimnazjum, ale nigdy nie opowiada szczegółów. Dziewczyna spojrzała na wiktoriański zegar wiszący na białej ścianie i stwierdziła, że nie warto marnować dnia, który tak naprawdę zwykle zaczynała niewiele wcześniej niż teraz. Szybko przebrała się w czyste ubrania i wyszła z domu. Zamknęła za sobą brązowe drzwi i schowała klucze do kieszeni.
Leniwie błądząc przez zalane słońcem uliczki ogarnęło ją dziwne uczucie. Świetnie znała każdy kąt tego miejsca, a jednak nie było jej tu od ponad dwóch miesięcy… Chciwym okiem łapała każdą zmianę, która tak bardzo rzucała się w oczy.
Było już dobrze po trzeciej kiedy postanowiła wrócić do domu. Nie miała ochoty przebywać dłużej na słońcu więc wybrała drogę na skróty biegnącą przez cmentarz. Przeszłą przez wielką bramę na teren miasta zmarłych i wachlując się ruszyła ku wyjściu po drugiej stronie. Mijała misternie rzeźbione nagrobki ozdobione wiązankami kwiatów i zniczami z wypalonym wkładem. Po chwili zobaczyła coś co zmusiło ją do zatrzymania się. Jakieś 15 metrów od niej, na kamiennym grobie siedział po turecku chłopak. Miał na sobie czarny garnitur i kapelusz, Alex nie widziała jego twarzy, ale mogłaby przysiądź, że wpatruje się w wyryte na tabliczce nazwisko. Chłopak lekko się poruszył i delikatnie obrócił twarz w jej stronę. Wbiła wzrok w ziemię żeby nie wiedział, że go obserwowała. Na chwiejnych nogach ruszyła przed siebie starając się nie patrzyć w tamtą stronę. Kątem oka zobaczyła, że schodzi grobu- przyspieszyła. Nie mogąc dłużej powstrzymać ciekawości obejrzała się do tyłu. Cmentarz był pusty. Chłopak zniknął! Nie mógł w tak szybkim tempie odejść, a nawet gdyby… to usłyszałaby jak biegnie. Dziwne, myślała zmierzając ku wyjściu wielkimi krokami, nigdy wcześniej nie widziała nikogo siedzącego na grobie, a jakby tego było mało to było lato. O tej porze roku, zwłaszcza jak słońce świeci tak mocno, nikt tak się nie ubiera! Gdy wyszła poza bramy miasta zmarłych odetchnęła z ulgą. Będąc na jego terenie czuła się jak w jednym pokoju z zabójcą. Idąc do domu ciągle myślała o tajemniczym chłopaku. Nie wiedzieć czemu nie mogła o nim zapomnieć- nie chciała… Im dłużej tłumaczyła sobie jego obecność niczym nadzwyczajnym tym więcej absurdalnych rozwiązań pojawiało się w jej głowie.
Kolejne dni wakacji mijały napawając Alex szczęściem, a jak mówi przysłowie ,,szczęśliwi czasu nie liczą”, więc niezwykle się zdziwiła gdy zadzwoniła do niej koleżanka chcąc się umówić i pójść razem do nowej szkoły. No tak- pomyślała- to by wyjaśniało wyprasowaną koszulę… Tak więc, następnego dnia, ubrana w galowy strój, wyszła z domu i ruszyła wąską uliczką w stronę szkoły. Po drodze spotkała koleżankę z podstawówki, która zadzwoniła do niej dzień wcześniej tym samym kończąc wakacje. Rozmawiały jak zwykle o jej problemach, każdą opowiedzianą przez nią historię Alex słyszała już przynajmniej dwa razy, ale ekscytacja koleżanki była taka sama. Znudzona wsłuchiwała się w podniecony głos Małgosi i co chwilę potakiwała udając, że cokolwiek ją to interesuje. Alex nigdy jej się nie zwierzała , bo i nie miała z czego, a koleżanka nawet nie zwracała uwagi na to, że nic o niej nie wie. No bo co ciekawego może być w życiu takiego dziwaka? A raczej co mogłoby zainteresować taką dziewczynę jak Gosia w życiu Alex? Nie miała chłopaka, nie nosiła ,,modnych” ciuchów i prawdę mówiąc nie chciała tego zmieniać, więc dla takiej dziewczyny jak Gosia nie mogła być ciekawa. A jednak, to z nią chciała iść do szkoły. Może wiedziała, że Alex w pierwszy dzień w nowej szkole nie założy czerwonych ubrań, jakie zwykła nosić, a może po prostu chciała ją pomęczyć swoimi historyjkami…
- Dlaczego się przyjaźnimy?- zapytała nagle Alex.
- Co?- odpowiedziała pytaniem na pytanie Gosia, a na jej ślicznej twarzy malowało się zaskoczenie.
- Wydaje mi się, że zrozumiałaś pytanie- warknęła Alex.
- Podziwiam Cię, robisz to co chcesz i… i nie obchodzi Cię to co mówią inni.- Po czym popatrzyła na nią obrzydliwie słodkim wzrokiem.
- Co mówią inni?- zapytała ostrożnie Alex.
- Nie udawaj, że nie wiesz: coś w stylu, że jesteś mordercą, mówią, że się Ciebie boją…
- To miłe. – wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu i przyśpieszyła.- nie jest Ci czasem głupio zadawać się z kimś takim jak… no wiesz, morderca.
- Oh… Przecież to głupie, wiem, że to same bzdury.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tośka15
kurwy



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:31, 27 Kwi 2012 
Temat postu:

Alex:
Bardzo zaintrygował mnie ten chłopak na cmentarzu, ciekawe czy to jakoś rozwiniesz?
Zabawne, że inni uważają ją za mordercę Wink
Kilka błędów jest, ale mało widocznych Smile
Ogólnie fajne, tylko trochę krótkie Wink Życzę weny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice Hayles
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 17:44, 24 Maj 2012 
Temat postu:

Dzięki, to będzie dość słaby rozdział ale niestety szkoła i inne obowiązki nie pozwalają mi spokojnie pisać. W wakacje na pewno będzie lepiej i częściej. Wink


Rozdział III
Alex stanęła przed przeszklonymi drzwiami do gimnazjum. Musiała zrobić jeden krok, krok który miał zmienić jej beztroskie życie dziecka na pasmo przeszkód z jakimi spotykają się dorośli ludzi. Zerknęła na Małgosię, która nerwowo przygryzała wargę, i nacisnęła klamkę. Do jej uszu dotarł gwar rozmów i wesołe chichotanie. Zlustrowała spojrzeniem pomieszczenie, w którym się znalazła- był to wielki, długi na jakieś 50 m korytarz. Po prawej stronie były okna, a pod nimi ławki, na których rozsiedli się uczniowie. Za to po lewej były się drzwi do sal lekcyjnych.
- Hej! Hej, Gośka, tutaj! – ktoś wrzeszczał, Alex odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła tak bardzo znienawidzone koleżanki z podstawówki. Jak dziewczyna się spodziewała każda z nich miała na stopach parę szpilek . Alex nerwowo spojrzała na obdarte trampki poczym wsunęła je pod ławkę, na której przed chwilą siadła. Przyjaciółki Gośki spojrzały na nią krytycznie, na moment zatrzymując wzrok na szerokiej, białej koszuli za źle pozapinanymi guzikami i pomiętej spódnicy. Odwróciły wzrok z pewną satysfakcją i powróciły do dyskusji na jakiś bzdurny temat. Alex obserwowała ludzi przelewających się przez korytarz, po zobaczeniu dwóch metalowców( na ich widok koleżanki Gośki prychnęły) stwierdziła, że ta szkoła nie musi być aż taka zła. Parę minut później wszyscy stłoczyli się w Sali gimnastycznej na uroczystym rozpoczęciu roku. Dyrektorem okazał się poważny mężczyzna w średnim wieku. Ze smutkiem wyraźnie wypisanym na twarzy oznajmił, że niezmiernie się cieszy z końca wakacji i, że już nie może się doczekać, aż będzie wzbogacał umysły tych młodych ludzi. Następnie drugie i trzecie klasy wyszły zostawiając pierwszoklasistów z potencjalnymi przyszłymi wychowawcami. Alex została przydzielona do pierwszej c, c...jak całoroczny zapas pracy domowej, nie zapowiadało się najlepiej. Do tej samej klasy miały chodzić:
- rozchichotane dziewczyny potykające się na szpilkach, które przyjaźniły się z Gośką
- niewiele różniąca się od ich Gośka
- dwóch kujonów
- Wyglądające na przyjaciółki trzy dziewczyny, na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie grzecznych i przykładnych
- Blondyna w czarnych rurkach, który od początku bacznie przypatrywał się Gośce(która była tym zachwycona)
- Zagubiony brunet w prostokątnych okularach
- Trzech chłopaków, którzy od początku naśmiewali się z brązowowłosego okularnika
- Parę rudych bliźniaków; chłopaka i dziewczynę
- i niskiego chłopca w za krótkiej koszuli i odstających uszach.
Ich wychowawczynią okazała się roztrzęsiona kobieta w turkusowej sukience.
Miała tak dość głupich koleżanek z nowej klasy, że prawie wybiegła ze szkoły. Samotnie wróciła do domu. Stanęła przed progiem domu i nacisnęła dzwonek. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu otworzyła matka. Jaj wykrzywiona smutkiem twarz emanowała wewnętrznym światłem, coś było nie tak
- Cz-cześć- jęknęła Alex.
Matka pociągnęła nosem i przytuliła ją. Kurde- pomyślała dziewczyna- o co chodzi? Matka nie była dobrą aktorką i dziewczynie ciężko było się nabrać się na jej smutek. Kobieta puściła córkę i poprowadziła ją do kuchni. Gdy tylko usiadła, matka odwróciła się do niej plecami.
- Tatuś nas opuścił, znalazł sobie inną kobietę… już nas nie kocha. – serce Alex zatrzymało się na moment, a potem zaczęło pracować pięć razy szybciej . Chciała krzyczeć, chciała płakać, ale mogła tylko opadać w dół… Matka z pewną satysfakcją wyszła z jadalni pozostawiając córkę sam na sam ze wściekłością.
Mamo- powiedziała, a jej głos się łamał- Jak długo…?- Zaraz po zadaniu pytania stwierdziła, że woli nie znać odpowiedzi.
- Trzynaście lat.- Serce Alex obróciło się parę razy wokół własnej osi. Ze wściekłością wybiegła z pomieszczenia i wtargnęła do pokoju ojca. Omiotła spojrzeniem pomieszczenie,
chwyciła zieloną wazę stojącą na biurku i cisnęła nią w kąt pokoju. Przewróciła komodę, wypadły z niej płyty. Spojrzała na okładkę jednej z nich, ,,składanka szant”. Uklękła na ziemi, a odłamki szkła pokaleczyły jej kolana. Drżącymi palcami chwyciła płytę i przycisnęła ją do serca. Przypomniała sobie jak ojciec brał ją na kolana, puszczał płytę i opowiadał historię o tym jak służył na statku. Już wtedy ją okłamywał. Alex była dla ojca całym światem, ale teraz jej świat runął. Wstała, a odłamki szkła odkleiły się z jej kolan i poleciały na ziemię. Wyszła z pokoju, a wspomnienia cudownych chwil ciągnęły się za nią niczym ślimaczy śluz. Niezauważona przez matkę wyślizgnęła się z domu, w środku czuła jak wspomnienia ześlizgują się ze wszystkich ścian i napierają na nią z jakąś niesłychaną siłą.
Na zewnątrz wszyscy byli radośni, jakby nic się nie stało. Ludzie śmiali się jakby mieli powód… Po przejściu paru przecznic Alex zrozumiała, że nie ma tu dla niej miejsca, ale było takie gdzie nikt nie patrzy ze zdziwieniem na zapuchnięte płaczem oczy.
Dziewczyna otarła łzy i weszła na cmentarz. Od razu poczuła ciszę i spokój emanujące od tego miejsca. Doszła do rozwidlenia dróg i siadła na drewnianej ławeczce. Już nie płakała, jej miłość chwilowo była przysłonięta nienawiścią do ojca. W tym momencie liczyła się tylko zemsta. Była tak pochłonięta nienawistnymi myślami, że w pierwszym momencie nie zauważyła chłopca idącego z naprzeciwka. Zwróciła na niego uwagę dopiero kiedy siadł obok niej, zaskoczona podniosła wzrok i spojrzała na niego. Miał czarne, proste włosy do ramion, z pewną elegancją opadające na jego bladą i kościstą twarz. Jego czarne oczy okalały gęste rzęsy, a czerwień jego ust mogła równać się jedynie z najlepszym czerwonym winem. Był idealny w każdym calu. Alex była pewna, że to ten sam chłopak, którego widziała w dzień powrotu z wakacji, bo miał ten sam czarny cylinder. Siedzieli przez chwilę w milczeniu, Alex była zbyt zszokowana jego obecnością żeby cokolwiek z siebie wydusić, a on wyraźnie czegoś od niej chciał.
- Nieczęsto ludzie przychodzą tu z własnej woli- powiedział, a jego oczy utkwione były w dali. Miał piękny głos, niemal hipnotyzujący. Alex nic nie odpowiedziała, po długim milczeniu chłopak z powrotem zabrał głos:
- Co Cię tu sprowadza?
- Nie muszę Ci tego mówić- warknęła Alex zdenerwowana dociekliwością chłopaka. Ten tylko się uśmiechnął i ze stoickim spokojem powiedział:
- Wybacz mi moją zuchwałość- tu delikatnie skłonił swoją śliczną twarz w jej stroną- ale lubię wiedzieć co sprowadza gości do mojego domu.
- Twojego domu? – zapytała Alex, ale tym razem w jej głosie zabrzmiała jedynie uprzejma ciekawość.
- Niestety czas mnie goni, muszę już iść. – Po tych słowach wstał z ławki i odszedł, dziewczyna wodziła za nim spojrzeniem, ale kiedy mrugnęła chło


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice Hayles dnia Sob 21:29, 26 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin