Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Opowieści barda z Eliokiru: Czrodziej z Korrinu [R][+13][T]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania / Projekty porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:36, 15 Sty 2012 
Temat postu: Opowieści barda z Eliokiru: Czrodziej z Korrinu [R][+13][T]

Dobra, wstawiam moje najnowsze opowiadanie. Jest to klasyczna fantastyka. Na początek krótki fragment, na spróbowanie. Jak się będzie podobać, to dodam następne wpisy.
____________________________________

Prolog

Mieszkańcy Korrinu, wojowniczego Państwa Północy, nigdy nie widzieli tak wielkiej burzy. Czarne chmury utrzymywały się na niebie już od trzech dni,
a dzisiaj do deszczu dołączyły potężne pioruny, które paliły i niszczyły wszystko co napotkały na swojej drodze w dół, ku ziemi. W miastach pojawili się szaleńcy wieszczący koniec świata, kapłani, nie darzeni w tym kraju wielkim szacunkiem, mówili o gniewie starożytnych bogów i ofiarach, które mogą ich obłaskawić,
a zamożne rody myślały nad sposobami uspokojenia wystraszonych chłopów, którzy przestali pracować.
W tym czasie bard z Eliokiru, podróżujący po świecie spojrzał na niebo
i pomyślał: „W takich właśnie warunkach, gdzieś w małej górskiej wiosce rodzą się bohaterowie. Tak rodzi się legenda...”

Rozdział I

Piruet, cięcie z trzeciej, parowanie i odskok. Niska pozycja obronna Trzech Wież, pchnięcie, uderzenie tarczą i sztych Moscoliego. Mięśnie, jakby samoczynnie wykonywały wytrenowane podczas lat ciągłych ćwiczeń ruchy
i kombinacje ciosów. Ellian zaczął odczuwać zmęczenie. Ciasny, lekko krępujący ruchy skórzany napierśnik wydawał mu się coraz cięższy. Młodzieniec odskoczył od przeciwnika i okrążając go próbował złapać oddech. Spojrzał na Dereka, jego najlepszego przyjaciela, który stał teraz naprzeciw niego z szerokim mieczem w dłoni, przygotowując się do następnego ataku. Był to piętnastoletni chłopak, syn kowala, silny i niezwykle zdolny w walce w zwarciu z użyciem ciężkich broni.
„Trenowaliśmy razem od piątego roku życia. Zna mój styl walki tak samo dobrze, jak ja jego.” pomyślał Ellian „Jeśli czymś go nie zaskoczę, o wyniku zadecyduje jakiś błahy błąd, potknięcie lub inny przypadek.”
Zrobił młynek mieczem ojca, który trzymał w dłoni. Dobre ostrze, z eskońskiej stali przetapianej na zamówienie, lekkie i wytrzymałe zarazem, idealnie wyważone. Tak, właśnie takie bronie mu odpowiadały. Ellian wolał długie, wąskie, jednoręczne narzędzia walki.
„Używa ciężkiego, szerokiego miecza.” analizował dalej Ellian „Szybkość może być moim decydującym atutem. Szybkość i zaskoczenie. Szybkość i zaskoczenie.” I w tym momencie zdecydował.
Skoczył. W jednej chwili pojawił się przy Dereku od strony jego tarczy. Wykonał trochę spowolnione cięcie z dziesiątej, czym zmusił przeciwnika do podniesienia drewnianej osłony. W ostatniej chwili Ellian zmienił kierunek lotu miecza i uderzył w tylną część kolana swego przyjaciela. Derek upadł twarzą na piach, gdy nogi ugięły się pod nim od siły ciosu. Zauważając swoją klęskę młody Korrińczyk przyklęknął i wbił miecz w ubitą ziemię, w tradycyjnym znaku szacunku dla zwycięzcy.
_______________________________

Zezwalam na komentarze. Krytyka miło widziana: wszystkie błędy literówki, co tam się tylko znajdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:44, 15 Sty 2012 
Temat postu:

A więc jest! Długo wyczekiwana książka wreszcie opublikowana! Muszę powiedzieć, że autor nas nie zawiódł. Świetnie opisana walka i genialny styl! Coś co lubimy najbardziej. Tak wiec ode mnie jak największe ukłony! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:53, 15 Sty 2012 
Temat postu:

Dzięki za komentarz. Dla wszystkich dodaję teraz dalszą częśc Rozdziału I.
___________________________________

Rozdział I c.d.

- Dobrze! Przestańcie już! - krzyknął ktoś spoza placu treningowego. Na ubitą ziemię wszedł wysoki, muskularny mężczyzna w bogato zdobionej, paradnej zbroi płytowej. Rycerz nie nosił hełmu. Jego długie, jasne blond włosy opadały na szerokie ramiona. Przez plecy miał przewieszony ogromny, dwuręczny miecz z piękną, złoconą rękojeścią. Pochwa była czarna obszyta srebrną nicią, zdobiona klejnotami i runami, które mieniły się ciemną czerwienią przy każdym ruchu.
„Krasnoludzka robota, bez dwóch zdań.” pomyślał Ellian „Gdzie on zdobył taką broń?”
- Witam was, młodzieńcy. Jestem Xavier. W tym roku, zostałem wybrany na jednego z Poszukiwaczy Głównej Królewskiej Szkoły Walki i Strategii Wojennej w Reilenstone. Jak, być może wiecie ludzie tacy, jak ja podróżują od wioski do wioski naszego pięknego kraju i wynajdują talenty wojskowe. - rzekł oficjalnym tonem olbrzym – A teraz, gdy już skończyliśmy tą formalną paplaninę, może udamy się na posiłek. Po walce człowiek zawsze głodnieje, nieważne, czy bierze w niej udział, czy tylko ją ogląda. - uśmiechnął się do młodzików szeroko.
Ellian stał oszołomiony odkrywając ludzką twarz tego sławnego wojownika. Przecież to był Xavier! Jeden z najlepszych Mistrzów Broni w Królestwie Korrinu!
Mówi się, że już w wieku czternastu lat Xavier pokonywał wszystkich mężczyzn w wiosce, więc wódz, kiedy chłopak ukończył wymagane piętnaście lat wysłał go do z listem polecającym do akademii w Reilenstone.
- Już przygotowujemy posiłek, panie. To będzie dla nas zaszczyt pana gościć. Proszę za mną! - Zza pleców rycerza wyszedł Pallakir, wódz Pięciu Wzniesień, rodzinnej wioski Elliana – Czy życzy pan sobie zabrać ze sobą tych dwóch młodzieńców?
- Oczywiście! Dobrze się dzisiaj spisali. Pewnie jesteście bardzo zmęczeni. - Xavier zwrócił się do pojedynkowiczów – Mogę poznać wasze imiona?
- Ten po lewej nazywa się Derek, a nasz dzisiejszy zwycięzca to Ellian, panie. - Wtrącił się Pallakir.
Xavier zmierzył go tak lodowatym wzrokiem, że wódz aż zadrżał i skulił się w sobie.
- Nie tobie zadałem pytanie. - Rycerz jeszcze raz spojrzał na Pallakira, ale zaraz uspokoił się i rzucił – To kiedy ten posiłek? Od gadania zawsze robię się głodny.
- Proszę tędy, panie. - Wódz poprowadził grupę do wspólnej sali jadalnej w centralnej części wioski, używanej podczas świąt i narad. Pallakir spojrzał na Elliana i Dereka.
- Może najpierw pójdziecie się przebrać? Wiem z doświadczenia, jak niewygodna może być skórzana zbroja. - zauważył przywódca ciepłym głosem. Znał tych chłopaków od urodzenia. Gdy był młodszy sam uczył ich podstawowych ciosów.
Przyjaciele uśmiechnęli się do siebie. W całym tym zamieszaniu zapomnieli, o tak ważnej rzeczy jak zmiana ubrania po walce.
- Słuszna uwaga, Pallakirze. Znamy drogę do zbrojowni. Za chwilę dołączymy do posiłku. - krzyknął już w biegu Derek.
Gdy młodzieńcy dobiegli już do dużego, świeżo malowanego budynku zwolnili krok do chodu i weszli do środka. Przy wejściu powitał ich mężczyzna w średnim wieku, który rozpromienił się na widok pojedynkowiczów.
- Piękna walka chłopcy! Oboje świetnie się spisaliście, ale ten ostatni zwód był doskonały. Gdzie się tego nauczyłeś? - spytał zarządca zbrojowni kierując wzrok na Elliana.
- Ach, to była pełna improwizacja! - zaśmiał się chłopak, ukazując rządek białych zębów.
- Będzie z ciebie wspaniały wojownik. Oby tylko przyjęli cię do Reilenstone. No już przebierajcie się, ten olbrzym nie wygląda mi na takiego co lubi czekać.
Przyjaciele przeszli do następnej sali, gdzie na ławach leżały ich ubrania. Ellian był wysoki i silny, ale w kraju wojowników nie odznaczał się dużą posturą. Jego szczupłe ciało, wytrenowane podczas wielu godzin ćwiczeń było umięśnione i zawsze gotowe do wysiłku fizycznego. Miał krótkie, brązowe włosy przycięte na korrińską modę, dzięki czemu nie przeszkadzały w walce. Bystre, niebieskie oczy patrzyły ciekawe wszystkiego co można zobaczyć. Chłopak mimo swojej popędliwości i porywczości umiał rozwiązywać problemy. Jako jeden z niewielu osób w wiosce potrafił posługiwać się łukiem, choć nie był w tym mistrzem. Łucznictwa nauczył się podczas wielu polowań, na które wybierał się z ojcem, a później z innymi mężczyznami, gdy jego opiekun wyjechał na służbę wojskową.
- Następnym razem nie będziesz miał tyle szczęścia. Tata obiecał wykuć dla mnie specjalny miecz, gdy pójdę do akademii. - zaśmiał się Derek i stanął w pozie bohatera – Musisz mnie nauczyć tego ciosu, którym mnie dzisiaj pokonałeś.
- Jasne. Ciekawe co powie ten Poszukiwacz. Widziałeś, jak Pallakir nad nim nadskakiwał? - odpowiedział Ellian zakładając skórzane buty.
- Starzeje się, ten nasz wódz. Kiedyś potrafił postawić na swoim, nawet przed trolem jaskiniowym.
„A, Derek jak zawsze żartuje. On nigdy się nie zmieni.” pomyślał Ellian i spojrzał na przyjaciela. Czarna czupryna w nieładzie opadała chłopakowi na czoło, stał wyprostowany w pozie zdradzającej obycie w walce czekając, aż jego towarzysz upora się z zakładaniem butów. Miał około metr osiemdziesiąt i muskularne ramiona. Derek był najsilniejszym młodzianem w wiosce, bardzo cenionym przez tutejszych Trenerów Pojedynków. Młodzieniec narzucił teraz na swoje wielkie mięśnie zwykły materiałowy strój, ale przy pasie nadal przyczepiona była pochwa z mieczem. „Prawdziwy Korrińczyk!” Zaśmiał się w duchu Ellian i powstał z ławy.
- Zawsze mam problem z tymi butami. Jak pobiegniemy nadrobimy trochę czasu.- Chłopakom nie trzeba było powtarzać. W jednej chwili pojawili się na drodze i w pełnym biegu rzucili sobie wyzwanie, kto pierwszy dobiegnie do sali jadalnej. Gdy byli na miejscu przywitał ich rozpromieniony Xavier.
- Ech, ta młodość! No wchodźmy do środka. Od czekania zawsze robię się głodny.- Przyjaciele spojrzeli po sobie porozumiewawczo i zakryli dłońmi usta, aby ukryć uśmiechy. Na szczęście olbrzym zasiadł już przy stole, który uginał się od potraw przygotowanych specjalnie na tę okazję. Na talerzach i półmiskach leżała dziczyzna, mięso z kurczaka, gęsina, bażant, wszystko ugotowane i przyprawione przez najlepszego kucharza w Pięciu Wzniesieniach. Jako napoje podano źródlaną wodę, piwo i wino.
- To mi się podoba! Jedzenie dla prawdziwego mężczyzny! - wykrzyknął Xavier kładąc na swój talerz już trzeci kawałek mięsa dzika i jednocześnie wypijając kufel piwa. Ellian i Derek popatrzyli po sobie onieśmieleni jedząc kurczaka i popijając wodą. Uczta trwała wiele godzin, w jej trakcie do sali jadalnej przyszli prawie wszyscy mieszkańcy Pięciu Wzniesień. Gości zabawiał wędrowny bard, który akurat przybył do wioski. Gdy już ludzie najedli się, a muzyk zakończył granie bardzo skocznej melodii Xavier wyszedł na podwyższenie.
- Chyba każdy wie po co znalazłem się w tej wiosce. - powiedział trzeźwym głosem, mimo dużej ilości wypitego alkoholu. Widocznie organizm rycerza przyzwyczaił się już do takich zabaw i uczt. - Przybyłem tu, aby sprawdzić umiejętności tych dwóch młodzieńców, Dereka i Elliana – Chłopcy powstali i ukłonili się w kierunku gości. - oraz żeby zadecydować o ewentualnym przyjęciu jednego z nich do akademii w Reilenstone. Chyba nikomu nie muszę o niej opowiadać. Uczą w niej najlepsi nauczyciele, w zbrojowniach przechowywane są najdoskonalsze narzędzia treningowe, a stanu umiejętności naszych uczniów i jakości nauczania pilnuje sam Król. Każdy kto widział dzisiejszy pojedynek widział, że w doskonały sposób wygrał Ellian! - Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować. - Chyba nikt nie zaprzeczy, że należy mu się zaproszenie do Królewskiej Szkoły Walki! - Rozległy się krzyki i brawa. - Jednakże... Jednakże podjąłem ważną decyzję. Derekowi również należy się pas ucznia szkoły w Reilenstone! Czy ktoś się z tym nie zgadza? A więc podejdźcie tu młodzi wojownicy i odbierzcie z moich rąk gratulacje oraz listy polecające!
Tłum oszalał. Jeśli jakiś młodzian z wioski dostawał się do Królewskiej Szkoły był to prestiż dla wszystkich jej mieszkańców, ale żeby było dwóch uczniów z jednej wsi? To się nie mieściło w głowie. Szczęśliwi przyjaciele uścisnęli sobie dłonie i podeszli do Xaviera. Rycerz wyciągnął ręce przed siebie i położył dwa palce na głowach chłopców.
- Oto przyjmuję was do Głównej Królewskiej Szkoły Walki i Strategii Wojennej. Miażdżcie swych wrogów jak niedźwiedź, którego ze snu rozbudzi nierozważna mysz. Dzielnie kroczcie przez ścieżki mądrości i przebiegłości, abyście przewidywali plany przeciwników, jak orzeł widzi swą zdobycz z daleka. Bierzcie przykład z wilków, które zwyciężają dlatego, że nie atakują pojedynczo, lecz ze swymi przyjaciółmi i rodziną. Niech Wielki Waxar przewiduje wasze drogi i broni was od ciosów niehonorowych wojowników, ale żeby pozwolił wam umrzeć chwalebną śmiercią na polu bitwy, z orężem w ręku. - Xavier wypowiedział tradycyjne słowa przyjęcia ucznia, modyfikując je tak, aby zwracały się do dwóch osób.
- A Jego Święty Młot niech chroni Królestwo! - Derek i Ellian odpowiedzieli zgodnie ze zwyczajem. Zabawa trwała jeszcze kilka godzin, ale chłopcy wyszli z sali razem z Xavierem wcześniej.
- To dla was. Udajcie się z tymi listami do Reilenstone, strażnicy powinni doprowadzić was do budynku akademii.- powiedział olbrzym podając młodzieńcom kartki – Będę na was czekał. Muszę już jechać, mam jeszcze dużo drogi przed sobą w tym roku. Żegnajcie i uważajcie na siebie.
Korrińczycy pożegnali się i uścisnęli sobie dłonie. Xavier zebrał swoją świtę, wskoczył na konia i wyjechał z Pięciu Wzniesień.
- Pallakir urządził niezłą ucztę. Musiał przewidzieć to dużo wcześniej. - powiedział Derek
- Racja, coś mi się wydaje, że ten bard nie przyjechał do wioski akurat dzisiaj p r z y p a d k o w o. Wrócę już do domu, mama na mnie czeka. Do jutra! - odparł Ellian i ruszył w kierunku swojej chaty.
- Mamo, wróciłem! - wykrzyknął od wejścia chłopak – Jesteś?
- Nie musisz tak krzyczeć, jeszcze nie ogłuchłam. Zanim wejdziesz zdejmij te brudne buty. - Z pokoju wyjrzała około czterdziestoletni kobieta. - Dobrze, że już przyszedłeś. Chodź za mną mam coś dla ciebie. -
Ellian wszedł do głównej izby i podszedł do matki. „Ciekawe co wymyśliła?” pomyślał. Kobieta weszła do sypialni chłopca i wskazała na łóżko. Na czystej pościeli leżała kolczuga doskonałej jakości, zdobiona pochwa i ciemny płaszcz podróżny.
- Kohan przed wyjazdem powiedział mi, że w razie, gdyby nie wrócił przed twoją Wędrówką mam ci to przekazać. Dowiedziałam się, że ten pancerz zdobył na jakiejś dawnej wojnie. Pochwa jest do miecza, którym dzisiaj walczyłeś. Od teraz należą do ciebie.
- Nie mogę tego wziąć. Prawo zakazuje dawać idącym do akademii żadnych rzeczy i pieniędzy. - powiedział zdumiony Ellian
- Oprócz ubrania, broni i prowiantu na drogę. Młodzi muszą umieć sobie radzić, ale sami nie uzbierają wystarczająco złota na pancerz i broń. Więc stworzono taki wyjątek w Kodeksie - upierała się matka.
- W takim razie przyjmę te rzeczy z przyjemnością. - Chłopiec podszedł do łóżka, aby przyjrzeć się darom. - A ten płaszcz?
- Robiłam go dla ciebie przez ostatnie miesiące. Jest cieplejszy i powinien lepiej chronić przed wiatrem, niż ten, którego teraz używasz.
- Miałem zamiar kupić sobie nowy w czasie drogi, bo stary jest już trochę za mały. Nie wiem jak ci dziękować.
- Najlepiej zrobisz jeśli położysz się jak najszybciej spać. Musisz odpocząć przez najbliższe kilka dni. - Kobieta uśmiechnęła się i wróciła do głównej izby.
Ellian wyjął miecz zza pasa i włożył go do pochwy, po czym oparł o ścianę koła łóżka. Podniósł kolczugę i zdumiał się jej lekkością. „To jedna z tych kolczug podróżnych, które można nosić pod płaszczem, ale i tak jest zbyt lekka, jak na żelazną. Pewnie zrobiono ją z jakiegoś innego metalu.” pomyślał, ale postanowił nie rozmyślać o tym na razie i odłożył pancerz na bok. „Jedyne czego teraz potrzebuję to łóżko, poduszka i ciepła pierzyna” Szybko zdjął z siebie koszulę i położył się na pościeli. „Idealnie!” myśl przemknęła tylko przez jego głowę, aby za chwilę młodzieniec pogrążył się w śnie.
__________________________________

Komentujcie nawet bez zezwolenia, bo nie będzie mi się chciało za każdym razem pisać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sherry
kurwy



Dołączył: 15 Sty 2012
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A przyjedziesz?

PostWysłany: Pon 21:21, 16 Sty 2012 
Temat postu:

Świetne jest ^^. Opis walki perfekcyjny, wciąga, no i ten niepowtarzalny klimat... Póki co to moje ulubione opowiadanie na tym forum.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lorlen
kurwy



Dołączył: 15 Sty 2012
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gildia Magów

PostWysłany: Pon 21:44, 16 Sty 2012 
Temat postu:

Super! Wciąga tak, że nie chciałem nawet widzieć, że już koniec fragmentu. No i nie ma błędów, czyta się szybko. Czekam na kolejną część!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:52, 16 Sty 2012 
Temat postu:

Heh. Piotruś zbiera laury. :]
Co ja będę pisał. Wiesz wszystko co o tym myślę, więc napiszę tylko skromne:
Fajne opowiadanie. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:42, 22 Sty 2012 
Temat postu:

No trochę tu cicho się zrobiło, więc przepraszam za nieobecność. Dodaję rozdział II, a przynajmniej jego pierwszą część.
______________________________________

Rozdział II

Ellian odwrócił się i ostatni raz spojrzał na oddalającą się wioskę Pięć Wzniesień. Małe, drewniane domki zgromadzone wokół białego pałacyku tonęły w czerwieni zachodzącego słońca. Wieś, w której się urodził zniknęła za drzewami. Poprawił łuk na ramieniu, ścisnął mocniej długi kij, który trzymał w dłoni i ruszył przed siebie. Chłopiec ubrany był w długi, ciemny płaszcz, który dostał od matki, ściśnięty szerokim, skórzanym pasem, do którego przyczepił manierkę i miecz ojca w zdobionej pochwie. Pod wierzchnim okryciem nosił lekką kolczugę i skórzane spodnie, cienkie i nie krępujące swobody ruchów. Przez plecy przewiesił myśliwski łuk, średniej długości, ale z dużą siłą naciągu. Na drugim ramieniu wisiał kołczan, z którego wystawały lotki około dwudziestu strzał. Na drodze obok Elliana szedł Derek. Lewą rękę trzymał na głowicy szerokiego miecza. Na plecach, bliżej lewego ramienia wisiała okrągła tarcza z wizerunkiem niebieskiego ptaka na czarnym tle. Miał na sobie koszulę, brązowe spodnie, buty do kostek i pas. Lekki podmuch wiatru podniósł liście z ziemi, które wirując opadły spokojnie na swoje dawne miejsce.
- W którą stronę najpierw się udamy? - zaczął rozmowę Derek.
- Z tego co wiem, pół dnia drogi na południe stąd, jest trochę większa wioska. Nazywa się Ille, albo jakoś podobnie. Kupimy tam konie i prześpimy się w karczmie do jutra. - odpowiedział Ellian.
- Dobry pomysł. Oszczędzałem trochę przez ostatnie miesiące na Wędrówkę, więc na początek powinno starczyć. Nie rozumiem tego prawa. Powinni nam przynajmniej dać wierzchowce. -
- Tak, ale wiesz jak to jest w naszym Królestwie. Każdy obywatel ma być zwarty i gotowy. A według króla doświadczenia uczą najlepiej, więc młodzi muszą umieć sobie radzić. -
- Dobra, ruszajmy już. Im szybciej zdobędziemy konie, tym lepiej. - uśmiechnął się Derek i ruszył gościńcem.
Podróż mijała przyjaciołom szybko na rozmowach i opowieściach. Wieczorem dotarli do wsi Ille. W centralnej części wioski stał średniej wielkości piętrowy budynek, z którego dochodził śmiech, rozmowy i pieśni. Młodzieńcy spojrzeli na szyld.
- „Karczma pod Cuchnącą Makrelą”. - przeczytał na głos Derek – Zachęcająca nazwa, prawda?
- Niezwykle zachęcająca bym powiedział. - zaśmiał się Ellian. Chłopcy weszli do środka. Całkiem duża sala, zapełniona była drewnianymi stołami i ławami. Mieszkańcy Ille rozmawiali ze sobą i odpoczywali po ciężkim dniu pracy. Na środku kilka osób tańczyło do melodii granej przez mężczyznę z lutnią. Nikt nie zwrócił większej uwagi na dwóch podróżników, więc młodzi usiedli przy małym stoliku w rogu i zamówili kolację. Pomimo zniechęcającej nazwy jedzenie w karczmie podawali naprawdę dobre. Chłopcy, po najedzeniu się do syta udali się do wynajętego pokoiku. Wybrali najtańszą kwaterę dla dwóch osób, by nie tracić zbyt wiele pieniędzy, więc wyposażenie było skromne. Dwa łóżka, stolik, krzesło i stara, dębowa szafa nie robiły wielkiego wrażenia, ale wystarczały na jedną noc.
- Jutro rano pójdziemy poszukać stajni. Musimy wstać o świcie, aby zjeść śniadanie, kupić konia i wcześnie wyjechać z wioski. Jeśli będziemy jechać gościńcem powinniśmy być w Reilenstone za siedem dni. - powiedział Ellian zdejmując płaszcz.
- Zgoda. Nie mogę się już doczekać, kiedy zaczniemy się uczyć w akademii. Dobranoc. - odpowiedział Derek i położył się do łóżka.
- Dobranoc. - Ellian zgasił świecę i przykrył się kocem. Pomyślał jeszcze trochę o matce, którą zostawił w Pięciu Wzniesieniach, o Pallakirze i o przyszłych przygodach, ale po męczącym dniu sen szybko opanował umysł chłopca.
Rano przyjaciele wstali o wschodzie słońca. Zeszli do głównej sali karczmy i poprosili o jajecznicę i świeży chleb.
- Pyszne! - wykrzyknął Derek z ustami pełnymi jedzenia. Po śniadaniu Ellian zapłacił za posiłek oraz nocleg i zapytał się karczmarza o drogę do stajni. Młodzieńcy wyszli z budynku i udali się we wskazaną stronę.
- No, jeszcze tylko zdobyć konia i w drogę! - powiedział szczęśliwy brązowowłosy chłopak – Ja wejdę i kupię wierzchowce, a ty poczekaj tutaj.
- Dobra, nigdzie się stąd nie ruszę. - odparł Derek i oparł się o ścianę domu, tak aby mieć widok na stajnię. Po dziesięciu minutach z zabudowań wyszedł Ellian.
- Niech to szlag! Nie kupimy tutaj koni. Stajenny powiedział, że wszystkie sprzedał chłopom do prac polowych. Nie pomyślałem o tym. Będziemy mieć z tym problemy we wszystkich wioskach. - Chłopak zrezygnowany stanął obok przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:50, 22 Sty 2012 
Temat postu:

Wreszcie dodałeś.
Ja już to czytałem więc powtórzę tylko: Genialne! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Midnight
kurwy



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Północ

PostWysłany: Nie 23:12, 22 Sty 2012 
Temat postu:

Zabrałam się za czytanie twórczości forumowiczów i Twoja książka poszła na pierwszy ogień.
Nadajesz się do pisania fantasy, chłopie. Masz świetny, lekki i łatwy do czytania styl. Bohaterzy są ciekawi, ale trochę za dobrzy, za pozytywni, co sprawia, że mogą wydawać się mniej ludzcy, mniej prawdziwi. Jeśli miałabym Ci czegoś poradzić, to jakiejś niewielkiej kłótni między dwoma chłopcami. Żeby było wiadomo, że i oni się denerwują i nie są całkiem biali.
Ogólnie, oceniam to bardzo pozytywnie. Czekam na kolejne rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:44, 29 Sty 2012 
Temat postu:

Dzięki Mid za opinię. Też nad tym myślałem, ale w przyszłych wydarzeniach. Dobra, dodaję drugą część Rozdziału II. Przygotujcie się na trochę akcji!
__________________________________

Rozdział II c.d.

- Myślę, że mógłbym wam pomóc. - Zza rogu budynku wyszedł staruszek w czarnym płaszczu. Spod cienia kaptura widać mu było tylko część pomarszczonej twarzy. Ale najdziwniejsze były jego, patrzące przenikliwie na młodzieńców, żółte oczy.
- A w jaki sposób, jeśli mogę spytać, zamierzasz to zrobić, panie?- Derek podejrzliwe zwrócił się do starca.
- Posiadam informację, która w waszym położeniu może być bardzo przydatna. Spokojnie! Nie chcę nic w zamian. A więc jak będzie? Chcecie ją usłyszeć? - Tajemnicza postać świdrowała młodzieńców wzrokiem. Przyjaciele spojrzeli na siebie znacząco. Ellian kiwnął głową na zgodę.
- Dobrze. Im więcej wiemy tym lepiej. Co chciałbyś nam przekazać, panie?
- Jeśli zejdziecie z gościńca na zachód, ścieżką, którą napotkacie jakieś pół dnia drogi stąd powinniście dotrzeć do dużej stajni. Hodują tam konie oddzielnie dla podróżnych i chłopów, więc nie będziecie mieć problemów z zakupem dobrego wierzchowca. Byłem tam przejazdem i prawie wszystkie boksy były zajęte.
- Dzięki, panie, za poradę. Najlepiej od razu wyruszymy w podróż. - Derek, jak najszybciej zakończył rozmowę z dziwnym nieznajomym i odszedł z Ellianem w kierunku bramy wyjazdowej.
- Jak myślisz, kim był ten człowiek?
- Nie wiem. Widziałeś jego oczy? To nie było normalne.
- Może to jakiś kapłan? Coraz więcej takich osób. Mniejsza z tym. Ruszajmy w drogę, nie po to wstawałem tak wcześnie, aby stać cały dzień przy palisadzie. - Derek zaśmiał się wesoło.
- Racja, im wcześniej zdobędziemy konie, tym krócej będę musiał znosić twoje marudzenie. - odparł żartobliwie Ellian.
- Ej! Nie moja wina, że mnie bolą nogi. Mięśnie trochę ważą. Ty nie masz z tym problemu, co chudzielcu? - bronił się czarnowłosy, uśmiechając się do przyjaciela.
- Ta, mięśnie! A zresztą nie ważne. Chodźmy już. - Ellian wiedział z doświadczenia, że takie przekomarzanki mogą trwać bardzo długo. Nie miał na to ochoty, więc postanowił uciąć je zanim tak naprawdę się rozpoczną.
Wędrowcy szli szybkim krokiem, ale okazało się, że ścieżka prowadząca do stajni znajduje się o wiele dalej niż przypuszczali. Gdy doszli do rozwidlenia dróg, był już wieczór. Dukt na zachód, był niewiele mniejszy od gościńca, którym do tej pory się poruszali.
- Idziemy? - spytał Derek wskazując na drogę do stajni.
- Tak. Robi się ciemno. Przejdziemy się do najbliższej polanki i tam spędzimy noc. - odpowiedział po namyśle Ellian.
- Dobry pomysł. Jestem już zmęczony tym całym chodzeniem. Czemu wszędzie musi być tak daleko?
Przyjaciele ruszyli przed siebie. Już po godzinie znaleźli małą łąkę, na której mogli rozbić obóz. Młodzieńcy nazbierali chrustu na ogień i przygotowali kolację. Po szybkim posiłku położyli się wokół ogniska i zasnęli.

***

Ellian obudził się w środku nocy. Chłopak usiadł i rozejrzał się dookoła. Ognisko już przygasło, a Derek twardo spał owinięty w koc. Brązowowłosy wstał i przeciągnął się, dyskretnie chowając sztylet wśród ubrania. Miał dziwne przeczucie czyjejś obecności. Korrińczyk przykucnął przy swoim posłaniu i zaczął lustrować linię drzew. Księżyc w pełni, nie przysłonięty żadnymi chmurami dawał dużo światła, lecz mimo to Ellian nie dojrzał nikogo, ani niczego niepokojącego w lesie. Młodzieniec wbił sztylet w ziemię koło swoich koców i położył się na nich. „Musiało mi się coś przyśnić.” uspokajał się w duchu, ale tajemnicze przeczucie nie mijało. Chłopak rozejrzał się jeszcze raz dookoła i zamknął oczy.
Nagle z lasu dobiegło wicie wilka. Przerażający, rozdzierający powietrze odgłos drapieżnika, który zwietrzył zwierzynę. Ellian poderwał się na równe nogi. Podbiegł do nadal śpiącego towarzysza i potrząsnął nim.
- Derek! Obudź się!
- Ech, czego chcesz? Przecież jeszcze nie świta. - spytał młodzieniec zaspanym głosem, ale mimo to, dzięki wojskowemu przeszkoleniu, stał w gotowości.
- Wilki musiały zwietrzyć naszą kolację. Musimy szybko się stąd zwijać. - mówił Ellian zakładając płaszcz. Na te słowa Derek oprzytomniał, włożył koszulę i przypiął pas z mieczem. Według korrińskich nauk z obozu zabiera się w pierwszej kolejności broń, na wypadek ataku nieprzyjaciela podczas zwijania reszty dobytku. Przyjaciele złożyli koce i ukryli je w torbach podróżnych. Wędrowcy wyskoczyli na drogę i znieruchomieli. Na ścieżce stały trzy wielkie, czarne wilki z żółtymi ślepiami. Zwierzęta zauważając ludzi zaczęły biec w ich kierunku.
- Za późno, musimy się bronić! - Ellian błyskawicznym ruchem zdjął łuk z ramienia i wystrzelił w kierunku najbliższego wilka. Nie trafił w serce, jak zamierzał, ale strzała uderzyła w płuco. Pod czarnym stworzeniem ugięły się łapy, a impet biegu popchnął jego martwe ciało po ziemi.
Ellian przypomniał sobie nauki z Pięciu Wzniesień, które zasłyszał na polowaniach. „Zasada Pierwsza: Jeśli masz łuk, postaraj się jak najbardziej uszczuplić liczbę atakującego cię stada z dystansu. Wilk nic ci nie zrobi, jeśli do ciebie nie podejdzie”
Chłopiec strzelił w kierunku następnego wilka, ale pocisk wbił się w drzewo. Ellian wypuścił kolejną strzałę. Trafił w kręgosłup drugiego stworzenia. Łucznik spojrzał w prawo. Trzeci wilk był zbyt blisko, młodzieniec nie zdążył wyciągnąć miecza. Czarne cielsko skoczyło. Ellian widział potężne szczęki tuż przed sobą. Żółte ślepia patrzyły wprost na niego. Nagle ktoś go przewrócił. Chłopak przekręcił się w bok i zobaczył Dereka, który właśnie przyjął uderzenie wilka na tarczę. Siła skoku i ciężar ciała zwierzęcia sprawiły, że przez całe ramię młodego wojownika przepłynęła fala bólu, a kolana ugięły się lekko pod naporem. Czarnowłosy przewrócił wilka na ziemię i dobił szybkim wbiciem miecza.
- Nic ci nie jest? - zawołał zwycięzca podając przyjacielowi rękę.
- Nie. Dzięki tobie. Uratowałeś mi życie. - powiedział Ellian.
- Nie teraz. Tych bydlaków jest na pewno więcej. Chodźmy na polanę. Tam będzie nam łatwiej się bronić.
- Dobry pomysł.
„Zasada Druga: Pamiętaj, że wilki nigdy nie atakują samotnie. Nie ciesz się ze zwycięstwa, dopóki cała wataha nie będzie pokonana”
Młodzieńcy wrócili do miejsca nocnego postoju i ustawili się plecami do siebie. Korrińczycy rozejrzeli się dookoła. Ze wszystkich stron słyszeli warczenie i wycie, ale nie widzieli żadnych zwierząt. Odgłosy zbliżały się. Teraz chłopcy widzieli już cienie przemykające między drzewami i ślepia patrzące na nich z ciemności. Ellian strzelał z łuku to każdego wilka, który wychylił się z lasu, ale nie trafił w ani jednego. Stworzenia były bardzo szybkie i wszystkie wyglądały tak samo: czarna sierść i tajemnicze żółte oczy.
„Zasada Trzecia i Najważniejsza: Nigdy nie pozwól się okrążyć. Wilki będą dążyły do tego ze wszystkich sił. To jest ich główna taktyka. Jeśli im się uda – już po tobie.”
W najmniej spodziewanej chwili zwierzęta przypuściły atak. Podróżnicy walczyli mieczami, ochraniając wzajemnie swoje plecy. Ellian w tańcu ciosów i uników przebijał stwory ostrzem, Derek powalał pędzące potwory tarczą, ciął, rąbał i zabijał, nie zważając na technikę. Walka ze zwierzętami tym różni się od pojedynku z człowiekiem, że wszystkie wymyślne ciosy i mistrzowskie pchnięcia na nic się nie przydają. W walce o przeżycie, liczy się tylko siła i szybkość.
Młodzieńcy walczyli bez wytchnienia. Gdy zmęczeni wykonywali coraz słabsze i powolniejsze uderzenia, wilki odstąpiły od dwójki wojowników i wycofały się do lasu.
- Okrążają nas! Jeśli się przegrupują nie mamy szans. - wykrzyknął z rezygnacją w głosie Ellian
- Nasza jedyna szansa to ucieczka do lasu. - Derek wskazał na drogę, przy której stało pięć wilków.
- Szybko! Musimy być jak najdalej, zanim zaczną nas gonić! - Przyjaciele pognali przed siebie, między drzewa. Za sobą słyszeli goniące ich stworzenia. Były coraz bliżej. Chłopcy nie przestawali biec, ale wilki były szybsze. Staczali małe potyczki ze stworami, a gdy te próbowały ich zaatakować od tyłu szybko uciekali coraz dalej w głąb lasu. Poszycie stawało się gęstsze z każdą minutą, wędrowcy poruszali się coraz wolniej.
Nagle młodzi Korrińczycy wybiegli na pustą polanke. Rozejrzeli się wokoło zdziwieni, ale to co zobaczyli odebrało im mowę. Przed nimi stała ogromna, stara piramida podzielona na piętra. Kamienie były pęknięte i porośnięte mchem. Na blokach widniały piękne stare malowidła i płaskorzeźby, zatarte przez czas. Na każdej ścianie wybudowane zostały schody, po których można było dostać się na wszystkie poziomy budowli. Szczyt zwieńczała kopuła wyciosana z dziwnego kamienia, który odbijał światło księżyca.
W tej chwili na pustą przestrzeń wybiegła wataha czarnych wilków. Wojownicy bez zastanowienia ruszyli biegiem po schodach. Na każdym piętrze bronili się przed atakującymi ich potworami i powoli wchodzili coraz wyżej. Młodzieńcy dotarli wreszcie na szczyt piramidy.
- Broń mnie w przejściu tarczą, a ja zza ciebie będę strzelał do tych pomiotów piekielnych. - wykrzyknął Ellian, gdy doszli do wejścia do kopuły.
- Zrozumiałem. Szybko wchodź w tą szczelinę. - odpowiedział Derek stając w przejściu z tarczą przed sobą. Wilki podbiegały, ale zaraz rażone strzałami z łuku spadały po schodach, zrzucając jednocześnie swoich braci. Jednak wkrótce broniącym się chłopcom zaczęło brakować amunicji.
- Skończyły mi się strzały. Musimy utrzymać tę pozycję. Tylko w wąskim przejściu mamy jakieś szanse. - oznajmił Ellian i wyciągnął miecz.
- Co?! Nic nie słyszę przez te warczące diabelstwa! - Derek odwrócił głowę, zniżył na chwilę tarczę, ale to wystarczyło, aby wielki czarny, jak smoła wilk skoczył na niego. Zacisnął potężne szczęki na lewej ręce Korrińczyka, a później ugryzł go w żebra. Młodzieniec uderzył silnie prawą dłonią, w głowę stwora i pozbawił go przytomności.
- Zdejmij to... Argh... ze mnie! - wykrzyknął Derek próbując mimo bólu zrzucić z siebie ciało wilka. Ellian jednym ruchem dobił zwierzę, podniósł tarczę towarzysza i broniąc przejścia podniósł przyjaciela. Pod naporem potworów chłopcy cofali się w głąb kopuły. W tym miejscu kamień przyjął fioletową barwę. Nie mając czasu do namysłu wędrowcy przesuwali się coraz dalej i dalej. Nagle dotarli do szerokiej komnaty, na której środku znajdowało się okrągłe podwyższenie. Z sali promieniowała siła, która zjeżyła chłopcom włos.
- Nie dam rady bronić nas na otwartej przestrzeni! - Ellian ścisnął mocniej Dereka, po jego policzku płynęła samotna łza – To koniec, przyjacielu.
- Ja... mam jeszcze prawą... rękę całkiem... zdrową. - Czarnowłosy próbował się uśmiechnąć, ale nawet na to nie starczyło mu już sił.
- A więc zgińmy jak wojownicy! Za Korrin!
- Za Korrin... towarzyszu. - Derek próbował wykonać rytualny znak, ale zbyt dużo utracił już krwi. Nieprzytomny upadł na posadzkę. Ellian podniósł go i położył na podwyższeniu. Miecz włożył mu do dłoni, a sam stanął na środku sali gotowy na walkę. Wilki wbiegły do komnaty. Korrińczyk chciał ruszyć do ataku, ale coś ściągnęło go do centrum kopuły. Nagle wszystko ucichło. I była już tylko ciemność.
________________________________________________

Napiszcie co wam się nie podoba, z czego jesteście zadowoleni i co mógłbym poprawić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 9:37, 30 Sty 2012 
Temat postu:

Dobra, chłopie, ty moją opinię znasz, więc nie będę się tu rozpływał nad świetnością tego opowiadania. Napiszę tylko: jesteś genialny! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:30, 07 Lut 2012 
Temat postu:

Trochę zastój się zrobił w moim opowiadaniu, a więc dodaję kolejny wpis.
________________________________

Rozdział III

Mężczyzna w czarnym płaszczu zatrzymał swego karego konia na skraju dębowego lasku. Wyprostował się w siodle, wziął głęboki oddech i przyjrzał się rozciągającej się przed nim panoramie. Zachodzące słońce prześwitywało przez zielone korony drzew, tworząc na ziemi długie cienie. Na niebie, pomarańczowym od ostatnich promieni dnia, nie było ani jednej, zakłócającej idealny wygląd niebios chmurki. Szeroka droga prowadziła przez szerokie połacie położonych na wzgórzach pól do dwupiętrowego dworku. Ściany budynku były tak idealnie białe, rzeźby, zdobiące kolumny tak bogate w szczegóły, a marmurowe schodki przed wejściem tak wypolerowane, że można by pomyśleć, iż pałacyk został zbudowany wczoraj.
- Rada musi mieszkać w luksusach, a jakże. - mruknął pod nosem Grimir ruszając powolnym kłusem wzdłuż drogi. Jego długa, gęsta, brązowa broda, dzięki której, w zależności od potrzeby, mógł równie łatwo wyglądać zarówno jak żebrak, jak i bogaty szlachcic, rozwiała się na wietrze.
Nigdzie mu się nie spieszyło, bo po co się spieszyć? Kogo tym razem będzie musiał zabić? Bogatego barona, czy biedną staruszkę, której jedynym błędem było zaciągnięcie pożyczki u Gildii? Kapitana straży, który zbytnio przykłada się do obowiązków? A może młodego złodziejaszka, utrzymującego ze swojego fachu całą rodzinę, który okradł nie tego kogo trzeba? Był wściekły na Gildię, Radę, a najbardziej na samego siebie.
To miało być proste zadanie. Wejść niepostrzeżenie, zabić niepostrzeżenie, wyjść niepostrzeżenie. Standard. Tylko nikt nie przewidział jednego małego szczegółu. W domu oprócz nieuczciwego poborcy podatkowego byli również jego żona i córka. Grimir spojrzał w ich przerażone twarze i wtedy coś w nim pękło, jakby hartowana stal jego duszy po wielu latach wreszcie się złamała. Zabójca zabił kobiety, takie otrzymał szkolenie, ale nie uznał zlecenia za wykonane doskonale. Nie mógł zapomnieć błagalnego spojrzenia matki, które zdawało się prosić: „Oszczędź przynajmniej naszą córkę.”. Nie oszczędził.
„Co zmieniło mnie w takiego człowieka?” pomyślał Grimir przypominając sobie dni przed wstąpieniem do Gildii Zabójców. Podróżował wtedy jako poszukiwacz przygód przez wiele państw. Niejednokrotnie podziwiał odległe Góry Smocze, przejeżdżał przez Puszczę Dasteńską, spotykał się z druidami ze Złotej Kniei i oglądał kupieckie żaglowce na Morzu Afijskim. Dopiero w wieku 35 lat dołączył do Gildii szukając zarobku, a ze względu na swoje umiejętności dostosowywania wyglądu oraz zdolności szpiegowskie szybko awansował na nauczyciela.
„To były piękne lata. Cały czas wędrował ze mną jeszcze jeden mężczyzna. Jakże on był silny! Tylko jak miał na imię? Galtor? Nie. Gallar... Ehh. Życie zabójcy nie służy dobrze mojej pamięci.” próbował sobie przypomnieć Grimir, wspominając swojego jedynego przyjaciela od czasów dzieciństwa „Goltar? Tak, chyba tak się nazywał. Muszę go odnaleźć! A bycie zabójcą ma tylko jedną dobrą stronę. Jeśli szukasz jakiegoś człowieka, to na pewno go znajdziesz.”

***

Dwa miesiące później Grimir usiadł na widowni wokół placu treningowego i przyglądał się ćwiczeniom Ostrzy, czyli najstarszej grupy uczniów Gildii. Spotkanie z Goltarem dało mu do myślenia.
„To ciekawy pomysł, ale przed jego realizacją muszę się głęboko zastanowić. Może przyszłość da okazję do wcielenia go w życie?” myślał Grimir. W końcu postanowił odłożyć rozważania na później, ponieważ jeśli wszystko miało się udać potrzebował utalentowanych ludzi. I właśnie po to przyszedł na trening Ostrzy. Jako nauczyciel dostosowywania wyglądu do aktualnego zlecenia, Grimir rzadko miał okazję obejrzeć, jak jego uczniowie radzą sobie w walce. Mimo to miał swoich faworytów i to na nich zwracał największą uwagę. Szczególnie interesował się stylem walki Okami, Furiona i Mathosa.
Od razu w tłumie odnalazł wzrokiem jedyną dziewczynę wśród Ostrzy. Okami wirowała z długim, płaskim mieczem w prawej dłoni i krótkim sztyletem w lewej. Poruszała się z gracją, po jej ruchach można było wywnioskować, że jest szybka i zwinna, ale cechą, która pozwoliła Grimirowi rozpoznać Okami na pierwszy rzut oka, były jej charakterystyczne długie, białe włosy, połyskujące w słońcu, jak płynne srebro. Dziewczyna była jego największym wyzwaniem podczas całego nauczania. Kto raz widział zabójczynię, nigdy nie pomyliłby jej z kimś innym. Nawet, gdy zakładała perukę, pozostawała kwestia oczu, szarych tęczówek, przypominających kolorem poranną mgłę, których wyglądu Grimir nie mógł zmienić żadnym znanym mu sposobem.
Okami została przyjęta do Gildii jako małe dziecko, gdy jej rodzice zginęli podczas włamania. Rada postanowiła zaopiekować się nią i kształcić na zabójczynię, aby w przyszłości wykorzystać gniew i chęć zemsty dziewczyny do własnych celów. Grimir postanowił przyglądać się Okami, ponieważ zauważył niezwykły talent dziewczyny do skradania się i krycia w cieniu. Dziewczyna instynktownie poruszała się cicho jak pantera, przez co często dziwiła uczniów, gdy nagle pojawiała się za ich plecami.
Grimir przesunął wzrok i wśród kolejnej grupy odzianych w brązowe płaszcze uczniów zaczął szukać następnego faworyta. Z przodu, na honorowym miejscu, ćwiczył Furion. Jako jedyny miał prawo nosić czarną pelerynę i ciemną zbroję skórzaną, którą uczniowie dostawali dopiero podczas Zaprzysiężenia. Formalnie Furion nie przeszedł jeszcze Prób, ale przebywał w budynku Gildii od pierwszych dni życia. Któregoś dnia jeden z członków Rady po prostu znalazł go w swoim gabinecie. Pomimo śledztwa nie udało się odnaleźć osoby, która porzuciła dziecko. Nauczyciele postanowili uczyć Furiona już od najmłodszych lat, początkowo kształtując psychikę, a później gdy chłopak skończył cztery lata trenując jego umiejętności fizyczne. Teraz był najlepiej walczącym uczniem, wykonywającym zadania bez wahania. Rada często prosiła Furiona o szpiegowanie niektórych uczniów lub nauczycieli.
Chłopak nie wyróżniał się wyglądem od reszty uczniów. Miał długie, czarne włosy i ciemne, przenikliwe oczy. Był cichy, często ćwiczył samotnie, gdy reszta już spała lub budził się wcześnie i skradał się po korytarzach do placu treningowego, by postrzelać z łuku. Furion wyskoczył i w locie rzucił nożem, które wbiło się w drzewo, a potem upadając wykonał przewrót i zadał szybkie pchnięcie wyimaginowanemu przeciwnikowi.
Grimir obojętny na bitewne sztuczki Furiona zaczął szukać w tłumie Mathosa. Młodzieniec trenował z lewej części grupy, z dwoma długimi mieczami w dłoniach. Była to kombinacja broni bardzo rzadko wybierana przez zabójców, ale pasowała do Mathosa idealnie. Chłopak był wysoki, umięśniony i najsilniejszy ze wszystkich uczniów. Wielu mówiło, że młodzieniec bardziej nadawałby się na rycerza niż na ucznia Gildii, a Grimir w pełni podzielał to zdanie, ale grupa potrzebna do jego planu musiała być jak najbardziej zróżnicowana. Nikt nie znał przeszłości chłopaka, pewnego dnia, w wieku 10 lat pojawił się na zajęciach i dołączył do praktykantów. Rada prawdopodobnie postanowiła wykształcić z niego zabójcę do zadań wymagających otwartej walki. Mimo wysiłku Grimir nie mógł sobie wyobrazić tego chłopaka ze sztyletem w dłoni, skradającego się przez boczne uliczki miast.
Krótkie, blond włosy Mathosa połyskiwały w słońcu, gdy wykonywał kolejne ciosy. Wreszcie przystanął, by złapać oddech i spojrzał na nauczyciela siedzącego na widowni swymi zielonymi oczami. Gdy młodzieniec zdał sobie sprawę z obecności Grimira podwoił wysiłki i wykonywał coraz bardziej skomplikowane uderzenia.
„Lepiej już pójdę, bo chłopak się zmęczy.” zaśmiał się w duchu Grimir widząc chęć zaimponowania Mathosa, wstał ze swojego miejsca i ruszył w stronę swoich komnat.
______________________________________________

Nowe postacie:
Okami - Okami (z FZ)
Furion - Jacob


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 21:33, 07 Lut 2012 
Temat postu:

Ty wiesz co o tym myślę.
Myślę, że powinieneś dodać następny rozdział, bo... jesteś genialny! Genialny, wszechmogący (jeśli chodzi o pisanie :>).
Pisz szybko następny. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Goltar
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:02, 02 Mar 2012 
Temat postu:

Kolejna część, kończąca rozdział III.
__________________________________________

Rozdział III c.d.

Ellian odzyskiwał powoli przytomność. Czuł, że wokół niego krzątają się ludzie, słyszał ciche rozmowy, brzdąknięcia zbroi i szuranie stóp po posadzce, gdy ktoś zmieniał miejsce. Wszystkim odgłosom towarzyszyło ciche echo, jakby odbijały się od nagich ścian jaskini lub dużego pustego pomieszczenia.
Głowa pulsowała młodzieńcowi bólem przynoszącym mu na myśl uderzenia kowalskiego młota o kowadło. Chłopak ruszył nadgarstkami na próbę. Na szczęście ręce nie były skrępowane, ale kończyny tak zdrętwiały od długiego leżenia na twardym podłożu, że z trudem robił najmniejszy ruch. Pod palcami wyczuł powierzchnię szorstkiego kamienia.
Ellian zmrużył oczy, pozwalając im powoli przyzwyczaić się do ostrego światła pochodni. Gdy mógł już skupić na czymś wzrok, zaczął przyglądać się spod wpół zamkniętych powiek sali, w której się znajdował. Próbował rozeznać się w sytuacji tak, aby nikt nie zauważył, że odzyskał przytomność.
Korrińczyk leżał na półokrągłym kamiennym podwyższeniu, do którego prowadziły krótkie schodki. Za plecami czuł ścianę, wykonaną z gładko ociosanych marmurowych bloków.
Ellian powoli zwrócił twarz w stronę wnętrza pomieszczenia. Wokół podwyższenia siedzieli mężczyźni ubrani w niedopasowane ćwiekowane zbroje. Na kolanach większości z nich leżały halabardy lub włócznie, tylko niektórzy mieli przy sobie miecze. Cały oddział wyglądał jakby zebrał się w pośpiechu i nie miał czasu porządnie się uzbroić. „Siedzą.” myślał chłopak wpatrując się w dziwną zbieraninę „To oznacza, że czekają tu już dość długo i są znudzeni. Raczej nie spodziewają się żadnej nagłej zmiany, a to sprawia, że łatwo będzie ich zaskoczyć.” W cieniu za kolumną stała jeszcze jedna osoba, ale Ellian oślepiony przez pochodnie nie widział jej twarzy. Nie zwracając na nią większej uwagi młodzieniec zaczął obmyślać plan.
Młody wojownik postanowił rozgrzać się trochę, aby przygotować ciąło do nagłej aktywności, w przeciwnym razie skurcz mógł go złapać w najmniej oczekiwanej chwili. Chłopak zaczął sukcesywnie, zaczynając od nóg napinać po kolei wszystkie mięśnie. Nie zastąpiło to pełnej rozgrzewki, ale nie mógł nic więcej zrobić bez alarmowania strażników. Gdy po chwili poczuł, że jest gotowy, poruszał ostatni raz palcami i postanowił nie odwlekać dłużej nieuniknionego.
Odbił się rękami od kamiennej posadzki, wyprostował nogi na tyle szybko, że zanim żołnierze przed nim zorientowali się co się dzieje, Ellian wyskoczył już w powietrze. W locie zobaczył wyrazy zdziwienia na twarzach wojowników i uśmiechnął się zadowolony z siebie. Jednakże, gdy chłopak opadł na podłogę jego głowa eksplodowała bólem. Wzrok chłopaka zamglił się, a nagłe uderzenie tak go zaskoczyło, że upadł na kolana. Przez kilka sekund nie mógł złapać oddechu. „Szybki ruch musiał wzmocnić ból głowy. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem?” rozmyślał młodzieniec, gdy jego umysł trochę się rozjaśnił.
Ellian podniósł wzrok i okazało się, że zdezorientowani żołnierze próbują, wśród krzyków i przekleństw, ustawić się w szeregu. Chłopak ze zdziwieniem zauważył, że trwa to zbyt długo, jak na regularną jednostkę wojskową, jakie często widywał w Korrinie.
Nie mając innego wyboru, Ellian zaczął uważniej przyglądać się stojącym przed nim zbrojnym, jednocześnie czekając aż ból w czaszce zmniejszy się. Zbroje wojowników były niedbale ułożone, rzemienne paski nie zostały dociśnięte, a hełmy leżały krzywo na głowach mężczyzn przez co cały ubiór sprawiał wrażenie założonego w pośpiechu.
Kiedy chłopak zaczął przypatrywać się uzbrojeniu żołnierzy, okazało się, że większość z ostrzy jest wyszczerbiona, a na kilku dopatrzył się nawet plamek rdzy. Jednocześnie większość wojowników nie była w pełni przygotowana. Niektórzy nie mieli nawet krótkiej broni, którą mogliby się bronić w przypadku straty włóczni. „Dlaczego wysłali halabardników do walki z pieszym? To nie ma najmniejszego sensu, przecież broń drzewcowa najlepiej sprawdza się w potyczkach z kawalerią.”
- Witamy, przybyszu. - Zza kolumny wyszedł mężczyzna w średnim wieku ubrany w długą zieloną szatę. Na dźwięk jego głosu cały oddział nagle zamilkł i ustawił się pospiesznie w nierówny szereg. - Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać?
___________________________________________

Jeśli ktoś dopatrzy się błędów pisać śmiało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 16:09, 02 Mar 2012 
Temat postu:

Ty kolego wiesz, co ja o tym myślę. Mógłbym skopiować posta z FZ, ale nie o to chodzi. Więc tak, fragment jest boski! Świetnie opisałeś jak Ellian odzyskiwał przytomność. I jeszcze ten straszny typ w zielonej szacie. :>
Me gusta! ^^
Nie mogę się doczekać następnego fragmentu. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eldarion
kurwy



Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:26, 30 Sie 2012 
Temat postu:

A może byś kontynuował pisanie owego bardzo fajnego dzieła? Ulubiona postać of kors Furion ;D Świetnie go opisałeś. Sam bym lepiej tego nie zrobił Very Happy Jesteś genialnym autorem ;3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania / Projekty porzucone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin