Forum dla wszystkich fascynatów pióra
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Nike vs. Yap98 "Urodziny pana D."

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Konkursy i pojedynki / Pojedynki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pią 19:14, 16 Mar 2012 
Temat postu: Nike vs. Yap98 "Urodziny pana D."

Tak jak w poprzedniej pracy.
Kryteria opka:
- Fandom (Percy Jackson)
- Temat: Urodziny Pana D.
- Długość: 2 strony TNR12
- Co ma się pojawić: Pan D., Grover, dietetyczna cola, jeden dowolny bóg no i oczywiście Percy
- Czego ma nie być: olbrzymich mrówek i pająków, Hery
Nie przedłużam.

Praca nr 1

To był zwyczajny obozowy dzień. Ptaszki ćwierkały nad rzeką, satyrzy uprawiali pola pełne sadzonek truskawek, a potwory ryczały w lesie. Jedyne, co mnie zastanawiało, to nieobecność Pana D., naszego dyrektora. No, ale jak się jest bogiem, od czasu do czasu wypada pokazać się na Olimpie, inaczej inni nieśmiertelni pomyślą, że lubi się śmiertelników i dzieci, a wiecznej pracy z nastolatkami stary opijus na pewno by nie zniósł.
Moje życie zaczęło się komplikować w chwili, gdy wszedłem do jadalni. W marmurowej posadzce odbijały się obłoki, łagodnie sunące po niebie, a słonko grzało przyjemnie nagą skórę na moich ramionach. Nie zdążyłem się nawet rozejrzeć, gdy kątem oka dojrzałem blond loki i wpadła na mnie Annabeth. Złapałem ją, zanim zwaliła mnie z nóg, i pomogłem utrzymać równowagę.
-Percy! - oznajmiła, odsuwając się szybko z rumieńcem na policzkach. - Sorry, że na ciebie wpadłam, ale nie uwierzysz, co dziś za dzień!
Wiedziałem, że chce mnie trochę podręczyć, trzymając w niewiedzy. W normalnych okolicznościach zniósłbym wszystko z pokorą, ale jako że z jej wypowiedzi wywnioskowałem, że dzisiaj nie jest dzień jak co dzień, co zazwyczaj oznacza kłopoty, spytałem:
-No i? Co to za wyjątkowy dzień?
Zerknąłem na śnieżnobiałe kolumny za nią, na których satyrowie wieszali kolorowe balony, najczęściej w kolorach ciemnego fioletu. Kilku z nich oplątywało je również długimi, zielonymi pędami.
-Oczywiście, że ci nie powiem. - Annabeth grała na moich nerwach z przyjemnością wypisaną na ślicznej twarzy - A na serio, Glonomóżdżku, to dziś są urodziny Pana D.
Spojrzałem na nią zaszokowany. Pan D. obchodzi urodziny? I które?
-Ile to już będzie latek? - wydukałem, a córka Ateny spojrzała na mnie, jakbym oszalał.
-Zwariowałeś? Nieśmiertelnych się o takie rzeczy nie pyta... To nietaktowne!
Uznałem, że rzeczywiście lepiej o to nie pytać. Znając Dionizosa, zamieni mnie w delfina albo coś takiego. Nie, lepiej nie wystawiać jego cierpliwości do mnie na próbę.
-To w takim razie skąd będziemy wiedzieć, ile ma być świeczek na torcie?-
Annabeth stropiła się.
-Chejron chyba... Ej, co robisz?! - wrzasnęła na kozłonoga, który zawieszał właśnie nad wejściem wielki plakat z napisem "Wszystkiego najlepszego!". Najwyraźniej starała się uniknąć odpowiedzi. - To nadal wisi krzywo!
Zrezygnowany, powlokłem się do stołu, przy którym stał Chejron. Centaur wyglądał na przejętego, jakby na przyjęciu miał się pojawić sam Zeus, co mogło być prawdą. Był w końcu ojcem naszego jubilata.
-Chejronie, o co chodzi? Pan D. naprawdę obchodzi dziś urodziny?
Z jego miny wywnioskowałem, że tak.
-Rzeczywiście, impreza zaczyna się o szóstej. Mam do ciebie sprawę, Percy. To wielkie wydarzenie. Każdy domek ma podarować naszemu dyrektorowi prezent i podziękować za wytrwała pracę z młodzieżą.
Byłem pewny, że Pan D. siedzi na obozie tylko dlatego, że to właśnie jest jego karą, ale nie miałem serca psuć nastroju wychowawcy.
-Oczywiście. Coś się znajdzie.
Chejron spojrzał na mnie z wdzięcznością. Pożegnałem się i udałem w stronę zatoki.

***
Wiatr wiał mocno, a po lazurowej tafli wody kłębiły się białe bałwany. Udałem się wzdłuż zatoki, raz po raz mijając mewy. Zatrzymałem się dopiero w miarę ustronnym miejscu. Wyjąłem z kieszeni złotą drachmę, wypowiedziałem prośbę do Iris, bogini tęczy, i wrzuciłem w wodę. Natychmiast ujrzałem przed sobą twarz Hermesa.
-Witaj, młody. Co tam?
-Jako tako. Słuchaj, Panie Hermesie... Dzisiaj są urodziny...
-Niech zgadnę, starego Dumla? Czyżbyś chciał wykonać korzystną transakcję?
-Rzeczywiście, chcę nabyć jakiś prezent. Ile mnie to będzie kosztować?
-Kielich z logiem Coca-Coli wysadzany srebrem i rubinami? Mam mały problem z potworami w New Jersey...
Zaczyna się, pomyślałem.

***
Po małym wypadzie do New Jersey wróciłem do obozu. Umyłem się i przebrałem w czyste ciuchy. Uczesałem nawet włosy, które jednak później wróciły do wcześniejszej formy. Oczyma wyobraźni widziałem niezadowolenie bogów, gdybym nie przygotował się odpowiednio na tak wspaniałe wydarzenie. Mogliby mnie usmażyć albo coś takiego...
Impreza miała odbyć się w jadalni, która po przesunięciu stołów pod ścianę okazała się jeszcze większa, niż w rzeczywistości. Wszędzie latali rozgorączkowani satyrowie niosący na tacach puszki schłodzonej Coca-Coli. Były też nachos z sosem salsa i pizza. Kto jak kto, ale bogowie wiedzą, co jest dobre.
Na stole, przy którym zazwyczaj siadał Pan D., stał wielki półmisek z ambrozją. W kryształowych kieliszkach radośnie mienił się złoty nektar. Nieśmiertelni wiedzieli, że nie możemy podkraść im ich przysmaków w dużej ilości, bo grozi to spaleniem ciała każdego półboga.
W takim razie skąd tu nektar i ambrozja? Chyba że...
Jakby na potwierdzenie moich myśli na zewnątrz rozbłysło oślepiające światło. Po chwili drzwi się otworzyły i do sali wszedł wyluzowanym krokiem blondwłosy nastolatek w czarnych, drogich okularach. Uśmiechnął się do mnie, a jego zęby oślepiły wszystkich w jadalni.
-Panie Apollo! - krzyknął Chejron, przedzierając się przez tłum dzieciaków. - Jak mi miło, że pan się pojawił!
-Chejronie, ja myślę! A teraz pozwól za mną i zobacz, kogo nam tu przyprowadziłem!
Przez wrota weszło zgodnie dziewięć ślicznych dziewczyn w błyszczących topach na ramiączkach, uśmiechając się zalotnie do chłopaków. Jedna z nich obróciła głowę i przekrzywiła ją w moją stronę. Miała niewiarygodnie długie rzęsy i fiołkowe oczy.
-Jak miło mi was widzieć, kochane! - Stary centaur przyskoczył do towarzyszek Apolla i poprowadził je dalej w głąb sali. - Każda muza jest tu mile widziana!
-Peeeeercy! - Znajome beczenie uświadomiło mi, że gapię się na muzę jak w obrazek. Szybko obróciłem się twarzą do Grovera, mojego najlepszego kozłonogiego kumpla.
-Annabeth dostanie apopleksji, jak się dowie. - Grover wskazał w stronę dziewczyn i Apolla śmigających na parkiecie. Bóg popisywał się układem z teledysku Michaela Jacksona, nieomal wpadając na żeńską część mieszkańców domku Afrodyty, próbujących do niego zagadać.
-Przestań. Wiesz, że nie chodzę z Annabeth, a zresztą nie umiem tańczyć...
Ten właśnie moment wybrał na pojawienie się Pan D. Stanął w wejściu, a jego szczęka opadła niebezpiecznie w dół. Mogła być to reakcja na widok boga sztuki w bandanie.
-Wszystkiego najlepszego! - rozległ się chór krzyków.
Jubilat sprawiał wrażenie znacznie mniej niezadowolonego z życia niż zazwyczaj, uznałem więc, że musieliśmy sprawić mu naprawdę miłą niespodziankę.
Pierwsza podbiegła oczywiście Annabeth ze swoim prezentem. Musiałem powstrzymać się od okazania niezadowolenia, gdy Dionizos wydobył z pudełka najnowszą wersję Pacmana.
-O, Pacman, haha! Bardzo ci dziękuję, Annabeth! - Nie pomylił jej imienia, musiał więc wprost pękać ze szczęścia.
Następną osobą, która się zbliżyła do dyrektora, byli bracia Hoodowie. Miałem pewność, że ich prezent wywrze na nas duże wrażenie... I okazało się to prawdą, ponieważ w ozdobny papier zawinięty był pilot z dużym, czerwonym przyciskiem na środku.
To prezent również od domku Hefajstosa, ale inicjatywa była nasza. - Connor zatarł ręce, najwyraźniej nie mogąc się doczekać, aż wielki palec dyrektora opadnie w dół, naciskając przycisk...
BUUUUM!
Wszyscy spojrzeli po sobie. Obróciłem głowę w stronę Grovera i zobaczyłem liczne fałdy różowego jedwabiu.
-Nieeeee, tylko nie to! - wrzasnął. Wszyscy satyrowie wpatrywali się z niedowierzaniem w pojawiające się znikąd na nich suknie.
Pan D. był wniebowzięty. Przyciągnął do siebie bliźniaków i przytulił, zanim gromada wściekłych kozłonogów zdążyła porozrywać ich na strzępy.
Mój podarunek nie ucieszył boga tak, jak jego podwładni w tiulu, ale najwyraźniej docenił moje wysiłki. Potem do składania życzeń przystąpili Apollo i Chejron, tak więc wróciliśmy na parkiet.
-Cześć, jestem Erato. Zatańczysz? - usłyszałem cichy głos. Muza o fiołkowych oczach stała przede mną i patrzyła wyczekująco.
-Co? Och, jasne...
Dziewczyna położyła mi dłonie na ramionach, a ja nerwowo objąłem ją w pasie. Przez chwilę kołysaliśmy się w rytm muzyki, gdy nagle znikąd zmaterializowała się... Annabeth.
-Witajcie. Widzę, Glonomóżdżku, że kogoś sobie znalazłeś? - Czy mi się tylko zdawało, czy naprawdę popatrzyła na Erato z niechęcią?
-Ommmm... - jęknąłem. Nie wiedziałem, co powiedzieć w zaistniałej sytuacji.
-Sorry, odbijamy. - Ann szybko złapała mnie za rękę i pociągnęła na bok. Muza wyglądała na wyraźnie niezadowoloną.
Córka Ateny położyła ręce na moich ramionach tak samo, jak wcześniej Erato, po czym uśmiechnęła się do mnie. Poczułem miłe ciepło.
Mimo wszystko wolę jednak tańczyć z Annabeth.

Praca nr 2

Obudziłem się cały zlany potem. Czemu herosom muszą śnić się takie okropne sny? Żałuję, że tej nocy Tyson nie chrapał na tyle głośno, by zagłuszyć moją wizję. Tym razem widziałem dziewczynę. Czarnowłosą i czarnooką. Uciekała przez las przed stadem rozwścieczonych drakain. Jej dłonie krwawiły. Była śmiertelnie przerażona. Nie miała żadnej broni. Kiedy jedna z wężowych kobiet rzuciła się na nią, szarpnął mną dziwny spazm i obudziłem się. Koszmar taki, jak każdy. Tylko czemu bogowie właśnie tej nocy zesłali na mnie taką, a nie inną wizję?
Uznałem, że dam mojemu współlokatorowi, Tysonowi jeszcze trochę pospać. Sam umyłem się, ubrałem i wyszedłem przed domek Posejdona. Bardzo dziwne rzeczy działy się od rana w Obozie Herosów.
Zaraz jak znalazłem się na dworze w czystych ubraniach, wpadł na mnie spanikowany Grover i oboje znaleźliśmy się w krótkiej chwili na ziemi. Taa, czyste ubrania? Zapomnijcie.
-Co się stało?- spytałem łapiąc go za ramiona.
-Spaliliśmy! Totalnie zapomnieliśmy!- panikował mój przyjaciel.
-Hej, uspokój się. Wyjaśnij o co chodzi- powiedziałem w miarę kojącym głosem.
-Percy, są urodziny Pana D., a my zupełnie je olaliśmy!
Zamarłem. To ten stary piernik jeszcze obchodzi urodziny?
-Ile lat stuknęło?- spytałem nie mogąc powstrzymać się od kpiącego uśmieszku.
-Percy, to nie są żarty!- krzyknął oburzony Grover, a potem zmieszany dodał -straciłem już rachubę.
Pomimo tego, że nie przepadałem za dyrektorem Obozu, postanowiłem pomóc satyrom i innym herosom przygotować się do uroczystości.
W mig przed Wielkim Domem stanęły stoły zastawione hektolitrami dietetycznej coli. Oprócz tego w wielkich misach pełno było ciemnych winogron no i oczywiście truskawek. Przygotowania do urodzin nie były aż tak wielkim wyczynem jak walka z Kronosem, ale dałbym wam ponosić kilkadziesiąt naczyń wypełnionych po brzegi winogronami i po dwadzieścia puszek dietetycznej coli na raz aż z domku Grovera. Szkoda, że nie przygotowałem się na to psychicznie, ale cóż poradzić. Życie jest brutalne.
Ostatecznie zdenerwowała mnie Clarisse. Ja w pocie czoła gonię jak głupi, żeby dogodzić Dionizosowi, a ona stoi, patrzy na mnie tępo i docina niemiłymi komentarzami.
-Może wzięłabyś się do roboty, hę?- spytałem
-Chyba ty- odcięła się krótko najbardziej znaną ripostą dwudziestego pierwszego wieku.
No tak nie każdy może być bohaterem noszącym misy z owocami...
Dionizos długo się nie pojawiał, ustawiliśmy się więc przed Wielkim Domem w szeregu(wszyscy herosi z całego Obozu) i wysłaliśmy nieszczęsnego Grovera, by go przyprowadził. Przerażony, jak zwykle podczas rozmowy z Panem D. satyr, wszedł głównym wejściem i po chwili przed nami stał dyrektor Obozu w pełnej krasie. Jak zwykle ubrany był w swoje szorty i obcisłą koszulę w tygrysie wzorki. Wlepił w nas zmrużone oczy.
-Co się tu...-spytał, lecz zanim skończył gruchnęła urodzinowa pieśń:
Wieczność, wieczność
Niech żyje, żyje nam!
Wieczność, wieczność
Niech żyje, żyje nam!
Ciągle młody, ciągle młody
Niech żyje, żyje nam!
Niech, żyje nam!
Herosi śpiewali, choć nie nazwałbym tego śpiewaniem. Każdy piał na swoją nutę.
Ten niesamowity chór wydzierał się dobre dziesięć minut. Dionizos zdążył w tym czasie umościć się na krześle i wypić kilka puszek dietetycznej coli bekając przy tym tak głośno, że całkowicie się rozproszyliśmy i nasz „śpiew” zupełnie stracił rytm. Ktoś chyba nawet wrzasnął ze strachu.
Zaraz, zaraz. Ten wrzask był zbyt daleki. Żadne z nas nie mogło wydać go z siebie. Chyba, że...
Szybko zlokalizowałem źródło dźwięku i pobiegłem w jego kierunku. Dopiero potem zorientowałem się, że ciągnę za sobą Grovera, który raz po raz wykrzykuje:
-Co Ty robisz, Percy?
W pewnym momencie wpadliśmy na siebie. Przyczyną tego było to, że nagle stanąłem jak wryty. Na granicy Obozu Herosów toczyła się zażarta walka: stado drakain kontra czarnowłosa dziewczyna. Najgorsze było to, że ja ją znałem. To była postać z mojego snu. Najwidoczniej wężowe kobiety zapędziły ją aż tutaj.
Nie myślałem zbyt wiele, gdy wyciągnąłem Orkana z kieszeni i rzuciłem się poza granicę obozu. Cóż, zawsze można zwalić na ADHD. Mój przyjaciel również pobiegł za mną. Okazał się jeszcze bardziej mężny niż ja. No, trzeba przyznać, że ja nie odważyłbym się trzasnąć drakainy w głowę trzcinowymi piszczałkami...
Tym razem byłem w wyjątkowo świetnej formie, bo wężowe kobiety rozpadały się w proch jedna za drugą w starciu z moim mieczem. Ich pazury nie dosięgły mnie ani razu. Trudno było jednak bronić zarówno Grovera, który wszakże potrzebował jakiejś broni i dziewczyny przez całą walkę leżącej na trawie. Była nieprzytomna.
Wreszcie udało mi się wbić Orkana prosto w serce ostatniego potwora. Gdy ostatnią drobinę prochu pochłonął Tartar, podbiegłem do nieznajomej. Nie wyglądała najlepiej. Miała wiele obrażeń: zdartą skórę na dłoniach, niezliczoną ilość zadrapań, a z rany na jej czole powoli sączyła się krew.
-Grover, pomóż mi. Musimy ją zanieść do obozowego szpitala- powiedziałem z opanowaniem.
Podnieśliśmy ją oboje. Wspólnymi siłami przetransportowaliśmy nieznajomą do grona rozradowanych herosów przy Wielkim Domu. Trzeba przyznać, że nie zrobiliśmy miłej niespodzianki panu D.
-Co to ma być?- wrzasnął bóg widząc nieprzytomną dziewczynę.
-Raczej kto- sprostowałem- znaleźliśmy ją na granicy Obozu. Walczyła z drakainami. Przynieśliśmy ją tutaj.
-Zamknij dziób, Peterze Johnsonie!- wściekł się Dionizos- nie zapominaj, że to ja tu rządzę!
-Ale musisz przyjąć każdego nowego herosa. Czy tego chcesz, czy nie- odezwał się za nami ostry, zachrypnięty głos. Odwróciłem się gwałtownie. Zobaczyłem Aresa we własnej osobie. Jak zwykle był ubrany w swoją skórzaną kurtkę i miał przeciwsłoneczne okulary, za których szkłami i tak widać było ogniste oczy boga.
-A w szczególności już twoim obowiązkiem jest przyjąć moją córkę.
-To Twoja córka?- wyrwało mi się z ust.
-Tak, leszczu. Myślisz, że córka innego boga przetrwałaby sama ze stadem drakain?
Jak zawsze, gdy znajduję się blisko Aresa, ogarnęła mnie wściekłość.
-Tak! Na przykład córka Posejdona- odwarknąłem
-Uważaj. Tym razem, jako że pomogłeś jej przetrwać, daruję Ci życie. Ale uważaj, bo znowu mi podpadłeś!
Następnie Ares zwrócił się do Dionizosa:
-Potraktuj ją jako urodzinowy prezent, Dioniu- uśmiechnął się kpiąco- wszystkiego naj i tak dalej.
Zrozumiałem co bóg zamierza zrobić, więc krzyknąłem:
-Nie patrzcie!
Miałem rację, bo Ares przybrał swoją boską postać, po czym zniknął.
Tymczasem pan D. wściekły do granic możliwości trzęsąc swoim tłustym brzuchem i potrącając kilku satyrów również zniknął, tyle że w drzwiach Wielkiego Domu.
Jednak to nie foch Dionizosa był teraz najważniejszy.
Wszyscy nachyliliśmy się nad dziewczyną. Nie wyglądała najlepiej, więc dzieci Apolla pochyliły się nad nią przemywając jej rany ambrozją i karmiąc ją nektarem.
Annabeth, która do tej pory była tylko świadkiem tych wszystkich wydarzeń chwyciła mnie za rękę i szepnęła:
-Ona ma na imię Astrea.
-Skąd wiesz?- spytałem zdziwionym głosem.
-Śniła mi się- odparła krótko Annabeth.
Nie wiedziałem kim jest ta dziewczyna, ale pewne było to, że odegra znaczącą rolę w naszym życiu.
Jeszcze jedno było jasne jak słońce: te urodziny pana D. na zawsze przejdą do historii Obozu Herosów.
______________________________
Oceniać sprawiedliwie!
Miłego czytania!
Yap98 Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap98 dnia Sob 22:13, 17 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 19:53, 16 Mar 2012 
Temat postu:

No to kolej na mnie. Wink


Praca nr 1

- Zgodność z tematem: 4
Wszystko było okej i w ogóle. Urodziny? Były. Zabrakło tylko trochę jakiejś akcji, ale ogólnie na plus.

- Styl: 5
Było bardzo dobrze. Świetnie oddana narracja Percy'ego, a to nie jest łatwe. Czułem się, jakbym czytał którąś z części PJ. Gratulacje.

- Pomysłowość, oryginalność: 3
Bardzo oryginalne to nie było. Ale jednak dobre. Tak jak wcześniej wspomniałem, nie było jakiejś porywającej akcji, ale jest okej.

- Poprawność tekstu: 4
Ocena surowa, ale zasłużyłaś tym brakiem myślników przy dialogach. Myślałem, że oszaleję. Dostałem oczopląsu. Reszta jest w porządku, ale za taki błąd musiałem odjąć sporo punktów.

- Ogólne wrażenie: 4,5
Ogólne wrażenie? Jak najbardziej dobre. Te myślniki trochę psują, bo byłoby 5/5.

- Punkty dodatkowe: 3
Zdecydowanie za tę narrację należy Ci się jeden.
Kolejny za humor, którego nie brakowało. Nieźle się uśmiałem czytając to opowiadanie.
No i ostatni za świetnie oddany charakter Annabeth.

Posumowując - 23,5


Praca nr 2

- Zgodność z tematem: 4
Wszystko było, co powinno być. No i jeszcze ta walka z wężowymi kobietami.

- Styl: 4
Niezły styl, ale czegoś mi tu brakowało. Ta narracja Percy'ego była dobra, ale nie aż tak, jak można to było zrobić. Mimo wszystko cztery punkty są.

- Pomysłowość, oryginalność: 5
Było pomysłowo moim zdaniem. Nie ograniczyłaś się do samych urodzin, ale dodałaś walkę z tymi potworami. Za to spory plus.No i oczywiście za tę piosenkę urodzinową. Heh. Pięknie. :>

- Poprawność tekstu: 3
Było trochę błędów, ale nie jakoś bardzo dużo. Były do zniesienia. Trochę literówek i stylistycznych, ale nie było źle.

- Ogólne wrażenie: 4
Naprawdę dobre. Ta piosenka mnie urzekała, a Ares był taki "aresowaty"... :>

- Punkty dodatkowe: 2
Za piosenkę, która była bardzo oryginalna i za Aresa.

Podsumowując - 22
______________

Heh. Remis wyszedł. :>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thomas dnia Sob 19:11, 17 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomasz_Budzik
kurwy



Dołączył: 14 Sty 2012
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Nie 18:32, 18 Mar 2012 
Temat postu:

Praca nr 1

- Zgodność z tematem:
3
No temat się zgadza, ale mam taki nie dosyt.

- Styl: 3
Ze stylem źle nie było, ale nie podobała mi się narracja Percego Sad

- Pomysłowość, oryginalność:
4
Nudne, ale źle nie jest. Najlepszy fragment to ten o wieku.
- Poprawność tekstu: 5
I tu powiem, że jest dobrze Smile

- Ogólne wrażenie: 3
Cała praca była nudna, a reszta dobrze, ale niestety to zaważyło na odjęciu dwóch punktów.

- Punkty dodatkowe: 1
Jedyny punkcik za to zdanie Smile

Posumowując - 19 Sad


Praca nr 2

- Zgodność z tematem: 4
Temat jest, wyraźnie wszystko napisane, ale też mam mały niedosyt Smile

- Styl: 3
Widać, że tekst był pisany na szybko, nie widzę ładu i składu w niektórych miejscach Sad

- Pomysłowość, oryginalność: 3
Takie zwykłe urodziny + walk z potworami to stanowczo za mało.

- Poprawność tekstu: 3
Bardzo dużo błędów przeciekowych Sad Tutaj mocna trójka

- Ogólne wrażenie: 2
Praca bardzo nie podobała mi się Sad Jak mówiłem, wszystko działo się za szybko.

- Punkty dodatkowe: 1
Mój kochany Ares Very Happy

Podsumowując - 16


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TheSavpi
kurwy



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:10, 18 Mar 2012 
Temat postu:

Praca nr. 1

- Zgodność z tematem 4/5
Wszystko było w jak najlepszym porządku. Były urodziny, wszystko ładnie pięknie. Jak powiedział Thomas: zabrakło tam jakiejś akcji ;p.
- Styl 5/5
Bardzo dobrze wyszło. Naprawdę wyglądało jak jakiś rozdział Percy'ego (cytat z Thomasa, znowu ;p)
- Pomysłowość, oryginalność 4/5
Jak dla mnie było ciekawe. Nieźle zrobione ;p. Zazdrosna Annabeth ^^.
- Poprawność tekstu 4,5/5
Szczerze nie mam oka do takich rzeczy, jednak z tego co się orientuje nie ma wielkich błędów Wink
- Ogólne wrażenie 5/5
Bardzo mi się podoba. I tyle powiem xD.
- Punkty dodatkowe 3/5
Za humor, ciekawe rozbudowanie, wątek z odbijaniem i Apolla ;p

Podsumowując - 25,5

Praca nr. 2

Zgodność z tematem 4/5
No były urodziny, jednak trochę mało tego było ;p. Mogłaś to bardziej rozwinąć.
Styl 4/5
Dość ciekawy, ale brakowało tej wisienki na torcie Wink
Pomysłowość/Oryginalność 4,5/5
Naprawdę ciekawe to było. Chętnie przeczytałbym kontynuacje ;p
Poprawność tekstu 3/5
Jak powiedzieli poprzednicy: przecinki! ;p
Ogólne wrażenie 5/5
Praca mi się podobała. Jak powiedziałem wcześniej chętnie zobaczyłbym kontynuacje ;p.
Punkty dodatkowe 3/5
Za Aresa, Grovera i piosenkę xD

Podsumowując - 23,5
Brawo ;p



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TheSavpi dnia Nie 19:10, 18 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap98
kurwy



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Sob 12:29, 24 Mar 2012 
Temat postu:

Oto ta chwila, na którą wszyscy czekaliście!
W ciągu tygodnia praca nr 1 zgarnęła 68 pkt
Natomiast praca nr 2 zebrała 61,5 pkt
Praca nr 1- Nike
Praca nr 2- Yap98
Gratulujemy Nike wygranej ^^ !
Dziękujemy bardzo za oddane głosy i oceny!
Temat zamykam
Y.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.forumpisarzy.fora.pl Strona Główna -> Konkursy i pojedynki / Pojedynki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin